Teksty sakralne islamu i chrześcijaństwa nie uzasadniają użycia przemocy w ten sam sposób – pisze na łamach dzisiejszego wydania „Le Figaro” prof. Rémi Brague.
2016-05-24 22:22RV / Paryż, mz
fot. Michał Ziółkowski/Idziemy
Jest on chrześcijańskim filozofem religii (laureatem Nagrody Ratzingera), a przy tym wybitnym znawcą islamu.
Z tej pozycji precyzuje on niedawną wypowiedź papieża na temat idei podboju, którą – jak stwierdził Franciszek w wywiadzie dla dziennika „La Croix” – podzielają zarówno muzułmanie, jak i chrześcijanie. Ojciec Święty odwołał się tutaj do końcowego fragmentu Ewangelii św. Mateusza, w którym Jezus posyła swych uczniów do wszystkich narodów.
Jak zaznacza jednak francuski religioznawca, misja, którą Jezus powierza swym uczniom polega na głoszeniu, nauczaniu i udzielaniu chrztu. Odniesienie zaś do wszystkich narodów wskazuje na powszechny, a nie narodowy charakter tej religii. Pod tym względem chrześcijaństwo podobne jest do islamu. Ale w Ewangelii celem jest nawrócenie serc przez nauczanie, a nie przez podbój. Narzucanie wiary siłą, jak to czynił na przykład Karol Wielki wobec Sasów, nie jest jedną z interpretacji Ewangelii, ale jej wypaczeniem i zaprzeczeniem – podkreśla Rémi Brague.
Opisując z kolei ideę podboju w islamie, przypomina on, że w Koranie nie znajdziemy odpowiednika ewangelicznego posłania na misję. Podbój nie jest tam metaforą, ale ma znaczenie konkretne, militarne. Mahomet mówi: „Zostało mi przykazane walczyć przeciwko ludziom, aż oświadczą: Nie ma boga prócz Allaha i Mahomet jest wysłannikiem Allaha, i wykonają modlitwę i dadzą jałmużnę. A gdy będą to robić, to zachowają swoją krew i majątek”.
Prof. Brague zwraca uwagę, że nie jest tu wymagane nawrócenie serca, lecz jedynie uległość. Szczere nawrócenie przyjdzie z czasem, bo sam Mahomet zdaje sobie sprawę, że „w religii nie ma przymusu”. Tym niemniej idea podboju w islamie ma całkiem inne znaczenie niż w Ewangelii Mateusza – podkreśla prof. Brague. Jego zdaniem trzeba to jasno wyjaśnić również ze względu na samych muzułmanów. W wielu z nich, pod wpływem zbrodni Państwa Islamskiego, dokonuje się dziś poważny rachunek sumienia. Utrzymywanie ich w takiej intelektualnej nieścisłości na pewno nie będzie im w tym pomocne – dodaje francuski religioznawca.