20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Samotni czy single?

Ocena: 4.225
5224

 

Co jeszcze blokuje młodych przed wchodzeniem w głębsze relacje?

To nieodejście z domu – bo jak przed dziewczyną prezentuje się chłopak, który poważnie o niej myśli, ale w wieku 27 lat wciąż mieszka z rodzicami, konsultuje z nimi wybory życiowe, jest na ich utrzymaniu? Często przeszkodą jest także wychowywanie bez ojca – bo albo nie ma go fizycznie, albo zdezerterował emocjonalnie i nie uczestniczy w życiu rodziny. Czasem to wynik postawy zaborczych matek ogarniętych potrzebą wszechkontroli. Paradoksalnie bywa, że technika nie ułatwia wchodzenia w związki. Różnorodność możliwości poznawania innych osób sprawia, że wciąż szukamy „jeszcze lepszego modelu”. Młodzi nie zarządzają swoim życiem, tylko czekają, aż zrobi to za nich kolejny portal randkowy, duszpasterstwo, rodzice. Boją się sami podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje.

 

Czego więc potrzebują, by przezwyciężyć samotność?

Brakuje im wsparcia – podczas spotkań rodzinnych słyszą: „Kiedy się ustatkujesz? Kiedy jakieś dzieci? Czas ucieka”. A oni oczekują towarzyszenia i wsparcia w stylu: „Pewnie ci ciężko. Jak sobie radzisz?”.

Potrzeba miłości, zrozumienia i wsparcia brzmi banalnie, ale tego właśnie potrzebują samotni. Boli mnie, gdy mi mówią, że tego właśnie nie znaleźli w Kościele. Księża i wspólnoty wykorzystują ich: do pilnowania dzieci podczas np. konwiwencji, do posprzątania salki, bo mają czas. To nie w porządku. Tak samo jak to, że takie osoby duchowni kierują do zakonu. A one już odkryły swoje powołanie – zakon nie może być „w zastępstwie”. Księża często też swatają, zamiast wysłuchać.

 

Co Kościół ma do zaproponowania młodym samotnym?

Chrystusa, który w nich wierzy i ich nie opuszcza. Wiarę, bez której nie da się zbudować trwałego związku, bo w ten wpisane są trudności. Ja w duszpasterstwie daję przestrzeń do spotkań, życia sakramentalnego, wymiany myśli, szczerość, rozwój, towarzyszenie w cierpieniu i bezradności. Daję inspirację przez warsztaty, rekolekcje, psychoterapię. Nie daję za to gotowych rozwiązań, bo młodzi muszą znaleźć je sami – wówczas czują się odpowiedzialni za swoje życie, czują, że mają wpływ.

 

Jak łatwiej znosić samotność?

Z samego oczekiwania i cierpienia nic nie wyniknie. Należy uświadomić sobie, że jesteśmy sami, ale nie samotni – jak Jezus. Ileż samotnych osób jest w małżeństwach! Czas samotności należy wykorzystać produktywnie: przygotowywać się do bycia w związku, w rodzinie. W małżeństwie nie będzie już na to czasu.

Cierpienie ułatwia też otworzenie się na inne wymiary: wielu samotnych z mojego duszpasterstwa posługuje w wolontariacie, odwiedza chorych w hospicjach, dzieci w domu dziecka, domy samotnych matek.

 

Coraz więcej związków zawiązuje się przez internet. To dobrze czy źle?

Internet to tylko narzędzie, by nawiązać kontakt i się spotkać – i tak należy go traktować. Związek „przez internet” nie ma szans powodzenia. Rodzi się pokusa udawania kogoś innego. Ostatnio zapytałem małżeństwo z 50-letnim stażem, jak się poznali. Mężczyzna mówi: „Wyszedłem z kolegą z fabryki, a on pomachał dziewczynie idącej chodnikiem, mówiąc że to jego siostra”. I zamilkł. Dopytuję więc: „I co dalej?”. Starszy pan się zdziwił: „Jak to: co dalej. Poszliśmy na kawę”. „I?” – dopytuję, na co żona: „Bo za naszych czasów to było prostsze: jak się dziewczyna chłopakowi podobała, to się brał do roboty”. Nie było tylu alternatyw dla rodziny, co dziś: kariera, samorozwój, wojaże.

Za czasów Jezusa narzeczeństwo naznaczone było nie czasem – daty wesela w upatrzonej sali czy zrobieniem kariery – ale zadaniem. Mężczyzna miał przygotować dom, a kobieta zgromadzić jego wyposażenie. Dziś młodzi wynajdują sobie różne okoliczności zewnętrzne opóźniające wejście w związek małżeński, tkwią za to w jego podróbce: razem mieszkają, podróżują, sypiają. Co więc ślub miałby zmienić? Bez niego jednak brak poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji.

 

Czy zawsze, jeśli nie mogę znaleźć drugiej połówki, to „ze mną jest coś nie tak”?

Taka myśl pojawia się z automatu, a to często szukanie dziury w całym. Z tobą może wszystko OK, jesteś gotowy, ale nie znalazłeś osoby równie gotowej. O relacji decydują dwie strony, mój udział w tym jest tylko 50-procentowy. Postawa jednej osoby nie gwarantuje sukcesu.

 

Czy kiedykolwiek jest za późno na wyjście ze stanu wolnego?

Tylko po śmierci (śmiech). Błogosławiłem parze siedemdziesięcioparolatków. Zawsze jest nadzieja, dlatego nie należy przestawać szukać. Stan wolny nie musi być ani wyborem, ani wyrokiem.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter