26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Samotność eurodziadków

Ocena: 0
5026
Gdy po 2004 roku ruszyła fala emigracji młodych Polaków, nikt nie myślał o ich młodych jeszcze wtedy rodzicach. Ale powoli zaczyna to być armia starzejących się, osamotnionych i wymagających opieki ludzi.
Panią Krysię w jednej starych kamienic przy ul. Olesińskiej na Starym Mokotowie znają wszyscy. Goniła chłopaków, kiedy grając na podwórzu w piłkę, stłukli szybę, ale też przygarniała ich i pomagała odrabiać lekcje, gdy rodzice późno wracali z pracy. Dbała o czystość na klatce schodowej i rabatki w podwórzu. Była dobrym duchem tego miejsca. Wychowała dwóch synów, którzy założyli rodziny i poszli w świat: obaj mieszkają w Niemczech. Z czasem coraz mniej widoczna pani Krysia zniknęła zupełnie. Dopiero sąsiedzi zmówili się, że chyba coś się stało i zapukali do drzwi. Zawsze otwierała. Otworzyła i tym razem, ale to był cień człowieka. Gdy przyjechał lekarz, szybko – niedożywiona i zaniedbana – trafiła do szpitala. Źle leczona cukrzyca zrobiła swoje i „stopa cukrzycowa” nie pozwalała już wyjść z domu. – Zawsze tak było, że dla innych wszystko, a dla siebie nic. I chociaż wiedziała, gdzie zapukać po pomoc, nigdy nie korzystała. Szkoda, że synowie tylko kartki na święta przysyłają. Kiedy ostatni raz przyjechali, już nie pamiętam – mówi jedna z sąsiadek.


Skrywana bezradność

– Takich historii jest wiele. Z reguły starsi ludzie za nic nie przyznają, że nie mogą liczyć na pomoc swoich dzieci. Inaczej postawiliby je wobec lekarza czy pracownika socjalnego w złym świetle. Przychodzą, gdy już ze zdrowiem krucho, i opowiadają, jak to się dzieci o nich troszczą. A ja widzę, jak są zaniedbani, gdy chodzi o higienę, regularne branie leków czy zdrowe odżywianie – mówi anonimowo internista w jednej z mokotowskich przychodni rejonowych. – To prawda, że zaniedbać rodziców potrafią nawet dzieci mieszkające po drugiej stronie ulicy. Ale coraz więcej jest takich zostawionych samym sobie, którzy bliskich mają tysiące kilometrów od rodzinnego domu. I coraz częściej będziemy o takich starszych osobach słyszeć – dodaje.

To głównie lekarze pierwszego kontaktu są tymi, którzy spośród przychodzących do nich pacjentów wyławiają tych „zaniedbanych”. Podczas badania i rozmowy nieraz wychodzi, że ich dzieci „realizują się” gdzieś w świecie, nierzadko na świetnych uniwersytetach czy w słynnych korporacjach.

Dobre rozeznanie mają także często księża. – Rzeczywiście, wśród tych, których odwiedzamy np. z Komunią świętą, i tych przychodzących do zakrystii porozmawiać, nie brakuje osób zapomnianych przez własne dzieci. To zawsze jest trudny, bolesny dla nich temat. Nie mają się komu wygadać, wyżalić i wypłakać. I często mówią tylko do księdza. Stąd nie chcę mówić, jaki procent to ci, których dzieci wyemigrowały z kraju. Dość powiedzieć, że na ostatniej wigilii dla samotnych i opuszczonych, którą przygotowała nasza parafialna Caritas, udało nam się wyciągnąć z domów ponad 60 osób, niekoniecznie ubogich – mówi jeden z warszawskich proboszczów.

Kościół niezmiennie cieszy się zaufaniem osób samotnych i potrzebujących pomocy, choćby przez dające się zauważyć działanie parafialnych kół Caritas. Niestety, już nieco gorzej jest z pomocą i rozeznaniem w tej kwestii przez instytucje państwowe.

Ośrodki Pomocy Społecznej (OPS) w dużych, jak Warszawa, miastach zajmują się głównie osobami, które same się zgłaszają, lub tymi, których wskazują osoby obce, np. sąsiedzi. Rzadziej o pomoc prosi ktoś z rodziny. – Mamy tak wielu podopiecznych, że nikt nie prowadzi statystyk powodów braku zainteresowania niedołężnymi rodzicami przez dzieci – przyznają pracownicy stołecznych placówek pomocy społecznej. – Zamierzamy się temu zjawisku dopiero przyjrzeć – deklaruje dyrektor mokotowskiego OPS-u Ewa Wąsik, która jako jedyna spośród pytanych zabiera głos. W mniejszych miejscowościach los osób starszych nie interesuje niemal nikogo.

– Przepisy mówią, że pomoc społeczna jest udzielana wtedy, gdy ktoś nie dość, że jest bezdomny lub ciężko chory, to w dodatku ma dochód nie większy niż 477 zł. Jeśli tych kryteriów nie spełnia, niewiele możemy zaofiarować – tłumaczy się jeden z dyrektorów OPS-u, który z obawy przed swoim burmistrzem prosi o anonimowość.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter