19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Serce po sercu

Ocena: 0
1082

Agnieszka lubi ładnie wyglądać, Asia zaskakuje celnymi komentarzami, Piotrek uwielbia gości, Ela modli się jak nikt inny. Świat osób z niepełnosprawnością intelektualną zachwyca swoją różnorodnością.

fot. L?Arche Warszawa

Wbrew panującym stereotypom takie osoby cechują się często silnie rozbudowaną inteligencją emocjonalną. Mimo pewnych deficytów mają te same potrzeby, co każdy – przynależności, przyjaźni, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa. Również szacunku.

 


AKCEPTACJA, NIE LITOŚĆ

Dorota Święcicka, mama nieżyjącej już Marysi, której „towarzyszył” zespół Downa, opowiada o trudnych sytuacjach, które zdarzały się choćby podczas licznych wizyt lekarskich. – Bywało – mówi pani Dorota – że lekarz czy pielęgniarka rozmawiali ze mną w obecności Marysi tak, jakby jej przy nas nie było. Czasem padały niedelikatne pytania w trzeciej osobie, na przykład „A w ciąży nie jest?”. Marysia akurat świetnie sobie w takich sytuacjach radziła, w tym przypadku odpowiedziała: „Co ona za głupoty gada, przecież ja żadnego męża nie mam”. Nie każdy jednak będzie potrafił się obronić.

Pani Dorota przytacza też pozytywny przykład podejścia do jej córki. – Pani doktor, u której długo się leczyłyśmy, mówiła do niej „Pani Mario”. Tymczasem wszyscy z otoczenia zwracali się do niej po prostu „Marysiu” i ona tę formę najbardziej lubiła. Pewnego dnia powiedziałam: „Pani doktor, Marysia chyba woli, żeby do niej mówić «Marysiu»”. Pani doktor zapytała wtedy: „Pani Mario, jak pani woli, żeby do pani mówić?”. Moja Marysia na to: „Pani Mario”. Zaskoczyła mnie bardzo, bo był to jedyny raz, gdy tak sobie zażyczyła, ale sytuacja ta doskonale pokazuje, jak ważny jest szacunek i jak osoby z niepełnosprawnością potrafią go docenić – opowiada matka.

Dorota Święcicka sama jest emerytowanym lekarzem, pracowała w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych w Laskach. – Pamiętam – opowiada – jak jechałam autobusem na badania z chłopcem, który miał zespół chorobowy powodujący znaczne zniekształcenie twarzy. Wszyscy patrzyli, wzięłam go więc na kolana i przytuliłam. Tylko tak mogłam im wszystkim pokazać, że to dziecko jest takie samo jak każde inne, także potrzebuje miłości. Innym razem towarzyszyłam chłopcu z chorobą Recklinghausena, powodującą, że na ciele robią się niezłośliwe, ale brzydko wyglądające guzy. U niego był to ogromny guz przy oku – wyglądało to naprawdę bardzo źle. W drodze powrotnej z Centrum Zdrowia Dziecka chciałam wstąpić do centrum handlowego po zakupy. Podjechałam pod sklep i… stwierdziłam, że nie zabiorę go tam, bo nie jestem w stanie go obronić przed ludzkimi spojrzeniami, uwagami. Ale do tej pory często o tym myślę, bo wiem, że on byłby bardzo szczęśliwy, gdybym go do tego sklepu wzięła.

Z kolei rodzice zdrowych dzieci miewają dylematy, jak zareagować, gdy ich córka czy syn przyglądają się w restauracji czy na placu zabaw rówieśnikowi z niepełnosprawnością. – Warto dziecko zapytać, dlaczego mu się tak przygląda, a potem wytłumaczyć, że rzeczywiście jest inny, może ma pewne ograniczenia, ale przecież każdy ma jakieś, i powiedzieć: „to takie samo dziecko jak ty i tak samo jest kochane”. Potem można też spróbować – za zgodą jego rodziców – zapoznać się z tym dzieckiem – radzi emerytowana lekarka.

Uciekanie i unikanie kontaktu jest przykre i bolesne dla osób z niepełnosprawnością. A w zdrowym dziecku wywołuje uczucie, że takich ludzi trzeba unikać. – My, rodzice – dodaje Dorota Święcicka – nie potrzebujemy litości, ważniejsza jest akceptacja, życzliwa obecność. Nieraz użalano się nade mną, ale szybko się uodporniłam. Kiedyś, jadąc ze swoją córką autobusem, usłyszałam płaczliwy głos pasażerki: „Och, jak to jest, że prostytutkom i pijaczkom rodzą się zdrowe dzieci, a pani ma takie”. „No właśnie, proszę pani, dlatego właśnie ja je mam!” – odpowiedziałam.

 


BEZ UDAWANIA

Dla poczucia godności, należnej każdemu, ważne jest uznanie jego samostanowienia. Rodzice, opiekunowie, terapeuci podkreślają, że czasem – z racji odpowiedzialności za osobę z niepełnosprawnością – trudno jest wyzbyć się chęci narzucenia jej własnego zdania. Często nam się wydaje, że wiemy lepiej, co będzie dla niej dobre. A to nieprawda – uważa Anna Zając, kierownik Środowiskowego Domu Samopomocy „Chata z pomysłami” w warszawskim Aninie. – To ta osoba pokazuje mi, jakim jest człowiekiem, w którym kierunku chce się rozwijać. Towarzyszenie jej pomaga lepiej poznać ogrom jej potencjału. W „Chacie” dajemy przestrzeń do wyrażania siebie w sztuce. Robimy plenery malarskie. Przygotowujemy widowiska, spektakle teatralne, staramy się angażować wszystkich uczestników – także tych niemówiących – za pomocą alternatywnych form komunikacji. To jest bardzo ważne – odczucie własnego sukcesu – mówi.

Osoby z niepełnosprawnością intelektualną często są niezwykle wrażliwe emocjonalnie i bardzo empatyczne. – Zachwyca mnie ta ich prostota, spontaniczność, brak zimnej kalkulacji, nieudawanie, że jest lepiej niż jest. Akceptacja każdego tu i teraz takim, jaki jest – przyznaje Katarzyna Grzybek z warszawskiej Wspólnoty L’Arche. Mieszka w niej pięć osób z niepełnosprawnością intelektualną – zgodnie z ideą L’Arche – wraz z asystentami, czyli osobami pełnosprawnymi, dzielącymi z nimi życie. – Uczę się od moich niepełnosprawnych przyjaciół wdzięczności nawet za rzeczy małe, pozornie nieistotne. Często przypominam sytuację, która bardzo mnie poruszyła – mówi Katarzyna Grzybek. – Podczas wieczornej modlitwy mieszkająca w domu Ela powiedziała kiedyś: „Dziękuję Ci, Panie, że nic mi się dziś nie udało”. Czy ja bym kiedykolwiek potrafiła za coś takiego podziękować?

Ich bogactwo wyraża się w różnorodności. Agnieszka z zespołem Downa to dama, która dba o wygląd, zawsze ładnie ubrana, z dobranymi koralami, bransoletkami, pomalowanymi paznokciami. Asia jak na swoje spektrum autyzmu mówi dużo, pozornie bez ładu, jednak często wypowiada zaskakująco celne, dające do myślenia komentarze. Piotrek z kolei jest bardzo kontaktowy, zawsze zainteresowany osobą, która przychodzi. Jest też bardzo aktywny, lubi, gdy coś się dzieje, i ma potrzebę służenia. Bartek ma swój świat, ale zachwyca swoim rozwojem. Następują u niego przełomy – codzienność jest taka sama, a on w pewnym momencie zaskakuje i robi krok do przodu, jak wtedy, gdy po wielu latach przełamał swój lęk przed wodą.

Anna Zając z „Chaty z pomysłami” również wskazuje, że opiekunowie sami dużo czerpią od podopiecznych. – Uczą nas prostego wyrażania emocji, uczuć, otwartości na drugiego człowieka. Osoby niepełnosprawne intelektualnie pokazują często świat wartości, które współczesny świat zagłusza. To też jest terapia dla osób pełnosprawnych. Kontakt z osobami z niepełnosprawnością często pomaga poradzić sobie z różnymi trudnymi sytuacjami w życiu.

 


WSPÓLNOTA WIARY

Osoby z niepełnosprawnością intelektualną zajmują we wspólnocie Kościoła niezwykle ważne miejsce, o które należy dbać. Nie można zamykać przed nimi drogi do sakramentów świętych – nawet w przypadku osób z głęboką niepełnosprawnością. Ważne jest także, by umożliwić im aktywny udział np. w liturgii. Warto przyzwyczajać wiernych do ich obecności, czasem może trudnej. – Wiem, że jeden krzyknie, drugi będzie głośno mówił cały czas, inny śpiewał. Jednak gdy już to wiem, jestem w stanie to zaakceptować. Chcę też pokazywać te osoby we wspólnocie Kościoła – mówi ks. Andrzej Kowalski, diecezjalny duszpasterz osób z niepełnosprawnościami diecezji warszawsko-praskiej. – Od 1994 r. raz w miesiącu, w drugą niedzielę, odprawiam Msze święte dla osób z niepełnosprawnościami i ich rodzin, obecnie w swojej parafii św. Jakuba na Tarchominie. Zapraszam na te Msze także swoich parafian. Chciałbym podkreślić, że sprawowane są raz w miesiącu nie dlatego, że nie można częściej, ale żeby zachęcić rodziców, aby w pozostałe niedziele uczestniczyli w liturgii w swojej parafii, a przez to uczyli, że ich dzieci są obecne w życiu wspólnoty parafialnej. To oczywiście jest trudniejsze dla nich, ale jednak bardzo ważne.

Często rodzice takich osób potrzebują komfortu, poczucia bezpieczeństwa, wolności od ciekawych spojrzeń, czasem zrozumienia. Pragną też zwykłego spotkania w gronie osób z tymi samymi problemami, w czasie którego można razem pośpiewać, ale i porozmawiać na ważne tematy, wymienić się doświadczeniami, wzajemnie wspierać. Z myślą o rodzinach z niepełnosprawnymi dorosłymi i młodszymi dziećmi działają wspólnoty ruchu „Wiara i Światło”. W ich centrum znajdują się właśnie osoby z niepełnosprawnością, a należą do nich także ich rodzice oraz przyjaciele, którzy nie tylko chcą uczestniczyć we wspólnej liturgii i spotkaniach wspólnoty, nie tylko wspierać rodziców, ale po prostu towarzyszyć i przyjaźnić się z ich dziećmi, często spotykając się z nimi także poza wspólnotą.

Zmiana spojrzenia na osoby z niepełnosprawnością w społeczeństwie jest procesem. – L’Arche ma taki slogan „zmieniamy świat serce po sercu” – mówi Katarzyna Grzybek. – Ostatnio myślałam o tym, że nie da się nagle dokonać takiej zmiany wobec wszystkich: „od teraz nie bójcie się nas, osoby z niepełnosprawnością są wspaniałe”. To jest proces, taka sztafeta – ja poznam ciebie i opowiem o tobie komuś, kto potem zechce cię bliżej poznać, pobyć z tobą, a potem on opowie o tobie kolejnej osobie i ją przyprowadzi. Tak się chyba zmienia świat. Zaczyna się od swojego otoczenia. Serce po sercu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1,16.18-21.24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter