25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Siedem cudów

Ocena: 0
4568

Po co się modlić?

Choć każde dziecko jest inne, recepta na wychowanie jest niezmienna: najważniejsze, żeby odkryło w swoim życiu Pana Boga. – Chodzi o autentyczne życie Bogiem na co dzień – wyjaśnia Wanda. – Ważna jest szczerość wobec siebie i dzieci: jeśli popełniamy błędy, to przepraszamy za nie. Pokazanie swojej słabości też jest budowaniem autorytetu.

Wszyscy domownicy codziennie wspólnie się modlą. – Nie rezygnujemy z tego, chociaż czasem dzieci marudzą: „A po co?” albo: „A ja już śpię!”. Odpowiadamy wtedy: „To przyjdziemy do twojego pokoju i tam zrobimy modlitwę” – śmieją się rodzice.

W piątki odmawiają razem Koronkę do Miłosierdzia Bożego, w niedzielę czytają psalmy i Ewangelię, a później rozmawiają o tym, co ich poruszyło. Cała rodzina należy do róży różańcowej rodziców za dzieci. – Zachowujemy pewien rytm: dzieci już go znają i włączają się w niego. Ale każde dziecko przechodzi próbę wiary dopiero w konfrontacji z życiem. To nie jest tak, że one „pojadą” na naszej wierze, muszą same świadomie wybrać. Bywa, że chwilowo odrzucają wartości wyniesione z domu, ale potem jednak są z nich dumne – mówi z satysfakcją mama. Państwo Ekielscy w czasach szkolnych oboje formowali się w oazie, jako narzeczeni związali się z neokatechumenatem, a od niedawna służą w parafii małżeństwom z Domowego Kościoła.

Współcześnie wychowanie dzieci jest dla nich o wiele większym wyzwaniem niż 15–20 lat temu. – Kiedyś nie było komputerów i komórek, a teraz trzeba zorientować się w zagrożeniach, które one niosą i pokazać dzieciom jakąś alternatywę – podkreślają. Mają też doświadczenie z buntem i negacją ze strony nastolatka. – Sam prowadziłem kiedyś warsztaty na temat „Jak rozmawiać z dziećmi”. Ale w zderzeniu z dorastającym dzieckiem wiele razy jestem bezradny – wyznaje Adam. – Jest to kolejna mobilizacja dla całej rodziny do modlitwy o dar mądrości – dodaje jego żona.

 

Nie tracą ducha

– Mówi się, że każde dziecko rodzi się z bochenkiem chleba. W naszym przypadku tym „bochenkiem” jest dom w Łomiankach, gdzie przeprowadziliśmy się już z pięciorgiem dzieci – traktujemy go jako dar, bo nie było nas na niego stać. Wielokrotnie też zdarzało się, że niespodziewanie pomagali nam ludzie, których wcale o to nie prosiliśmy – mówią małżonkowie.

Oboje przyznają, że ich zawód: teolog małżeństwa i rodziny – raczej nie kojarzy się z wysokimi zarobkami. Pani Wanda jest wychowawczynią w bursie, pan Adam pracował w Katolickim Stowarzyszeniu Filmowym i w TVP oraz współtworzył Radio Józef. Od 26 lat razem prowadzą szkołę rodzenia przy parafiach. A w porodach doświadczenie mają spore: przy narodzinach pierwszej córki jako jedna z pierwszych par w Polsce mieli możliwość porodu rodzinnego w szpitalu – mąż został wpuszczony na salę porodową, a kolejnych sześcioro dzieci urodziło się w domu. Poród to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka, nie tylko kobiety, ale również mężczyzny! – przekonuje Adam. – Tymczasem poród wciąż jest traktowany po macoszemu. Trzeba poświęcić temu wydarzeniu więcej uwagi.

Trzy lata temu państwo Ekielscy powołali do życia Dom Narodzin św. Rodziny w Łomiankach, który jest pierwszym w Polsce miejscem przystosowanym do pozaszpitalnych porodów domowych. Prowadzą tu też bezpłatną szkołę rodzenia, warsztaty dla małżeństw i cykliczne zajęcia dla mam po porodzie. Za poród w Domu Narodzin na razie trzeba zapłacić, jednak Ekielscy mają nadzieję, że już wkrótce porody domowe będą finansowane przez NFZ. – Jest do tego podstawa prawna: dwa rozporządzenia, które mówią, że kobieta ma prawo rodzić w szpitalu albo poza szpitalem. Skoro tak, powinno się dodać porody pozaszpitalne do koszyka świadczeń gwarantowanych. Zamierzam napisać pismo w tej sprawie do ministra zdrowia – zapowiada Adam.

W holu Domu Narodzin wisi kilkanaście portretów patronów domu. Szczególną opiekunką całej rodziny jest św. Faustyna, która była rodzoną siostrą babci Wandy. – Moja mama pamięta, jak siedziała u świętej na kolanach – uśmiecha się Wanda. – W naszej rodzinie jej kult trwał od dawna, zanim jeszcze oficjalnie została beatyfikowana i kanonizowana. Niektórzy znajomi mówią mi: „Skoro masz ciocię w niebie, to może ci coś załatwić po znajomości” albo dziwią się: „Dlaczego Piotrek jest jeszcze chory, przecież św. Faustyna mogłaby się za nim wstawić”. Nie wątpię we wspaniały plan Pana Boga dla nas, ale dla mnie największym cudem i łaską jest to, że nie tracimy ducha, mimo przeciwności. Oczywiście, kiedy dzieje się coś trudnego, to przychodzi bunt i zdenerwowanie, ale potem reflektujemy się: „Chwileczkę, przecież Ty, Panie Boże, cały czas jesteś z nami”.

Hanna Dębska
fot. arch. rodzinne
Idziemy nr 6 (540), 7 lutego 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter