25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ślub po 40 latach

Ocena: 0
3389
Najpierw się rozstaliśmy, bo chciałam przystępować do Komunii Świętej. Potem, po czterdziestu latach związku, wzięliśmy ślub kościelny – opowiada Iza.
Wychowała się w rodzinie, gdzie Boga nie było. Pierwszą Komunię Świętą przyjęła w wieku 28 lat. – Z perspektywy czasu myślę jednak, że zawsze byłam gdzieś blisko Pana Boga, choć było mi do Niego wciąż daleko. Pamiętam rozwód moich rodziców, byłam wtedy dzieckiem. Modliłam się, aby rodzice się nie rozeszli. Kiedy tak się nie stało, narastała we mnie pewność, że Boga nie ma. Dziś wiem, że jako osoba poraniona, odrzucona, nie miałam bez Boga szans na stworzenie dobrej rodziny – opowiada Iza.

Swojego partnera poznała w wieku osiemnastu lat. Chciała stworzyć rodzinę „nowoczesną” – bez ślubu – ale życie zamieniło się w pasmo cierpienia. – Kiedy urodził się nam syn, mój partner wpadł w alkoholizm. Syn bardzo często chorował. Apogeum nastąpiło, kiedy jako nastolatek sięgnął po narkotyki. Czułam, że zwariuję. Wpadłam w depresję, miałam myśli samobójcze – opowiada Iza.

Wtedy wydarzył się pierwszy cud. Bóg postawił na jej drodze osobę, która pokazała jej Maryję i nauczyła modlitwy różańcowej. – Zawierzyłam swojego syna Matce Bożej Częstochowskiej. Po trzech latach walki z nałogiem syn został uzdrowiony.

Dziś jest wspaniałym człowiekiem. Mimo tych spektakularnych dowodów Bożego działania nie nastąpiło nawrócenie w moim życiu. Wtedy przyszła choroba – kontynuuje Iza. Tradycyjne leczenie nie przynosiło efektu, zaczęła więc korzystać z homeopatii, bioenergoterapii i akupunktury.

– Oczywiście, że nie uleczyło mnie to z choroby, a tylko otworzyło na zło. Chwyciłam się Różańca. Dziś wiem, jak wielkim narzędziem przeciwko złu jest ta modlitwa, ma moc egzorcyzmu – opowiada. – Pragnęłam głębokiej, żywej wiary. Takiej wiary zazdrościłam innym ludziom i prosiłam o nią dla siebie: „Boże, nie chcę takiej «kościółkowej» i «niedzielnej» wiary, ale wiary żywej”. Jestem przykładem, że kiedy się prosi, wtedy się otrzymuje.

Jestem przykładem, że kiedy się prosi, wtedy się otrzymuje

Zaczęłam chodzić do kościoła św. Faustyny i ciągle tam płakałam. Codziennie byłam na Mszy, ale nie mogłam przystępować do Komunii Świętej. Wtedy powiedziałam partnerowi, że takie wspólne życie już mnie nie interesuje, chcę iść prostą drogą. Rozstaliśmy się. Marek wyjechał do Anglii – opowiada Iza.

Dowiedziała się o „Wieczorach dla Jezusa” z Mszą Świętą i adoracją oraz modlitwą o uzdrowienie. Daleko, bo w Wilanowie, w budowanej Świątyni Opatrzności Bożej. Jeździła systematycznie i tam została uzdrowiona z depresji, smutku i myśli samobójczych. – Pan Jezus powiedział mi, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. Poczułam się jak w Niebie: że mam Ojca, któremu na mnie zależy, który o mnie walczy, kocha mnie, obsypuje łaskami. Każdego dnia dziękuję nie tylko za te dary, które otrzymałam, ale i za te, które mam otrzymać.

To nie koniec cudów w jej życiu. Któregoś dnia sprawdzała prognozę pogody na stronie internetowej BBC Weather. W miejscu słowa „niedziela” nietypowo narysowane było słońce. Lekkie zdziwienie przerodziło się w osłupienie, kiedy w miejscu słowa „środa” zobaczyła słowo „poślubić”.

– To dało mi wiele do myślenia. Czy kogoś mam poślubić? Podczas spowiedzi kapłan zadał mi pytanie o mojego byłego partnera: „Kochasz go?”. Trochę na fali emocji i zaskoczenia odpowiedziałam: „Tak”. Ale kiedy otrzymałam „wytyczne”, żeby się mojemu partnerowi oświadczyć, że będą trudności, ale żeby o resztę się nie martwić, w głowie miałam jedną myśl: „Przecież on jest alkoholikiem. Panie Jezu, powiedziałeś, że nie pozwolisz mnie skrzywdzić”.

To był moment, kiedy bezgranicznie zaufała Jezusowi.

– Zadzwoniłam do Marka, opowiedziałam pokrótce, co się wydarzyło, i powiedziałam: „Mam pragnienie, żebyśmy się w końcu pobrali”. Przez chwilę w słuchawce była cisza. Po czym usłyszałam: „Wiesz, ja od dłuższego czasu o tym myślałem”. Było trochę przeciwności, ale ogólnie poszło gładko.

Ślub wzięli w niedzielę chrztu Pańskiego 12 stycznia 2014 r., w Godzinie Miłosierdzia. – Kiedy przystępowaliśmy do sakramentu, Marek był już uzdrowiony z choroby alkoholowej.

– Wciąż wchodzę na drogę chrześcijaństwa i poznaję wiarę. Zakochana jestem w Słowie Bożym i w Bożym Miłosierdziu. Odmawiam Nowennę Pompejańską, odkryłam, że jest dla mnie terapią. Nie obwiniam rodziców za wychowanie bez Boga, dziękuję, że mnie ochrzcili. Dzisiaj wiem, że jestem Bożym dzieckiem, nawet jeśli byłam dzieckiem niechcianym, bo po rozwodzie ojciec w ogóle się mną nie interesował, ale przede wszystkim chciał mnie Bóg. Przez to, że ojciec był emocjonalnie nieobecny w moim życiu, tak rzadko używałam słowa „tato”. Teraz nauczyłam się mówić – w modlitwie „Ojcze nasz” – „tatusiu”. I mam ochotę mówić wszystkim wokoło: Uwierzcie w Bożą moc!

Irena Świerdzewska
fot. arch. rodzinne
Idziemy nr 20 (503), 17 maja 2015 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter