Dobrze pielęgnowana intymność jest skutecznym sposobem na zapewnienie bliskości fizycznej, emocjonalnej i duchowej.
fot.freepikIntymność małżeńska… temat rzeka. I jak to ona: raz jest spokojna, raz tworzy wiry i mielizny, ożywia albo niszczy i zatapia. A nieraz wysycha, tracąc życiodajną moc. Dużo by o tym mówić, ale wydaje się, że źródłem wielu problemów jest lekceważenie i wąskie postrzeganie tej sfery, która czyni nasz związek tak wyjątkowym i „definiuje go jako zupełnie inny niż wszystkie pozostałe relacje, które utrzymujemy” (M. Wainer Davis, The Sex-Starved Marriage). Warto jeszcze raz się zastanowić, czy faktycznie doceniamy jej rolę w naszym małżeństwie. „Jeśli do tej pory myślałeś, że jedynym dobrym powodem, by kochać się ze współmałżonkiem, jest to, że po prostu masz fizyczną ochotę, pomyśl jeszcze raz. Spójrz na współżycie małżeńskie z szerszej perspektywy. Jeśli uświadomisz sobie, jak wasza relacja intymna zbliża cię do męża lub żony albo jak sprawianie przyjemności współmałżonkowi daje ci satysfakcję i jak twoje czułe dotknięcia mogą mu powiedzieć: «przepraszam» lub «kocham cię», to będziesz mieć wiele powodów, aby po prostu powiedzieć: «tak»” – pisze autorka.
Dobrze pielęgnowana intymność wzmacnia więź na wielu poziomach i jest jednym ze skutecznych sposobów na zapewnienie bliskości nie tylko fizycznej, lecz również emocjonalnej i duchowej. A skoro wszystko, co w życiu dobre, wymaga wysiłku, to tu też nie da się inaczej. Nie ogrzejemy domu, nie dokładając do pieca, nie pojedziemy samochodem, jeśli nie zatankujemy. „Jakkolwiek nieromantycznie by to brzmiało, gdy intensywne zauroczenie minie (a zawsze tak się dzieje), chęć współżycia musi być po prostu naszą decyzją. Musisz zdecydować, że chcesz budować żywą, ekscytującą, satysfakcjonującą relację intymną”. A potem czas na wdrożenie tej decyzji w życie: kreatywność (jaką wykazujemy przecież w innych dziedzinach życia), by wciąż odkrywać i odkrywać nowe sposoby na utrzymanie energii seksualnej przy życiu, świadomie pracować nad zrozumieniem zmian zachodzących w naszych ciałach i naszym małżeństwie, aby dbać o siłę intymnej więzi szczególnie wtedy, gdy nie jest ona już sama z siebie tak nowa i świeża. To nie dzieje się tak po prostu, lecz my sami musimy sprawić, by tak się stało. Seks zaczyna się w głowie – jak pisał nieodżałowany ks. Piotr Pawlukiewicz. Przemyśl ten temat na nowo, bo naprawdę na to zasługuje.