– Nie da się przewidzieć genetycznych czynników depresji. Jednak w sensie psychologicznym zapobieganie jej jest możliwe. Profilaktyka polega na tym, by zadbać o siebie – mówi w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną duszpasterz, psycholog i psychoterapeuta ks. Grzegorz Kudlak.
Michał Plewka (KAI): Za nami Światowy Dzień Chorego, ale już 23 lutego będziemy obchodzić Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją. Lekarze alarmują, że szczególnie częstą chorobą naszych czasów jest depresja. Na ile możemy mówić tu o chorobie cywilizacyjnej?
Ks. dr Grzegorz Kudlak, duszpasterz, psycholog, psychoterapeuta: Rzeczywiście, od jakiegoś czasu badacze zgadzają się, że depresja jest jedną z podstawowych chorób cywilizacyjnych. Mimo, że zaczyna coraz szerzej doskwierać ludziom w ich kondycji i zachowaniu, to ciągle często przeżywana jest w samotności. Depresja nadal jest chorobą wstydliwą, do której się nie przyznajemy. Sprawia to, że nawet nie zauważamy jej pierwszych objawów, a dopiero przypadki skrajne, takie jak na przykład próby samobójcze – depresja to choroba posiadająca największy odsetek popełnianych samobójstw.
Dlatego dobrze, że są obchodzone takie dni, bo pozwalają one nazwać tę chorobę po imieniu i dokładnie wyjaśnić, czym ona jest.
Jaki procent społeczeństwa może cierpieć na depresję?
Ocenia się, że w Polsce chorują na nią ok. 4 proc. populacji, czyli ok 1,5 mln osób. W Unii Europejskiej, Szwajcarii, Norwegii i Islandii chorują łącznie 83 mln ludzi (27 proc.) – to naprawdę duże i niepokojące liczby.
Jak ją zdiagnozować?
Pierwszym symptomem choroby, który może nas zaniepokoić w sobie lub naszych najbliższych, to sposób przeżywania świata inny niż do tej pory. Często jest to stan przygnębienia, zniechęcenia, brak siły, utrata zainteresowań, które do tej pory stanowiły centrum życia, kłopot z wykonywaniem podstawowych obowiązków, bezsenność, nadmierna senność. Może być to również brak satysfakcji, gorsza pamięć, zamartwianie się, poczucie wewnętrznego napięcia lub poczucie winy. W stanach skrajnych dostrzec można również zmianę wyglądu zewnętrznego.
Stwierdzenie takich objawów powinno nas zachęcić do konsultacji ze specjalistą. A od razu trzeba dodać, że w przypadku depresji warto udać się wprost do psychiatry. To jest specjalista od tego typu chorób.
A jak jej zapobiegać?
Nie da się przewidzieć czynników endogennych i somatogennych depresji. Jednak w sensie psychologicznym zapobieganie depresji jest możliwe. Cenna jest tu umiejętność przyglądania się sobie. Profilaktyka polega na tym, by zadbać o siebie.
Czy istnieje w przypadku depresji tzw. grupa ryzyka?
Nie wiemy dokładnie, kogo depresja może spotkać. Te czynniki są różne. Oprócz tych endogennych, czyli wewnętrznych, związanych z pracą mózgu, są również somatogenne, a także psychologiczne. W sytuacji, gdy ktoś nie daje sobie z czymś rady w życiu, mogą one prowadzić do epizodów depresyjnych, a te, nieleczone, do przewlekłej depresji. Dochodzą do tego oczywiście inne czynniki psychologiczne, takie jak nieumiejętność rozpoznawania własnych emocji i ich wyrażania. Warto mieć to na uwadze.
Ja jednak mam swoją definicję grupy podwyższonego ryzyka depresji, oczywiście patrząc pod kątem psychologicznym: to osoby, które zbyt dużo na siebie biorą. Wszyscy, którzy przeciążają się i czują, że używają do tego za dużo siły, mogą być bardziej narażeni. W poczuciu przesilenia organizm zaczyna się bronić i domaga się, żeby nie robić nic.
Okazją do diagnozy depresji może być konfesjonał. Kiedy spowiednikom powinna zapalić się czerwona lampka?
Mówiliśmy o nadmiernym poczuciu winy – w tym przypadku rzeczywiście konfesjonał może być pierwszym miejscem zdiagnozowania depresji. Jednak wymaga to czasu. Diagnoza depresji zawsze polega na analizie ostatnich trzech lub czterech tygodni funkcjonowania osoby. Jeśli w tym czasie widać stopniowy wzrost poczucia winy, może to wskazywać na depresję.
Wspomniał ksiądz o różnych czynnikach i symptomach depresji. Gdzie jest miejsce na psychoterapię, a gdzie powinna działać medycyna?
Depresja obejmuje pełne spektrum funkcjonowania człowieka: na poziomie ciała, umysłu i duszy. Wszystkie te obszary muszą być obiektem zainteresowania specjalistów, bo wszystkie są ważne. Jeśli ja, jako psychoterapeuta, widzę, ze mój pacjent potrzebuje konsultacji psychiatrycznej, to go niezwłocznie tam odsyłam. I nie pytam go, czy tego chce, czy nie chce, ale mówię, że to jest warunek terapii. Depresja nieleczona przez psychiatrę może powodować niezdolność do terapii psychologicznej.
Z drugiej strony zdarza się czasem, że same leki nie wystarczają i na oddziałach psychiatrycznych potrzebny jest psychoterapeuta. A jeśli pacjent jest wierzący, dochodzi do tego pomoc duchowa. To są bardzo ważne obszary człowieka, których nie wolno rozdzielać, a przyglądać się, czego pacjent potrzebuje w danej sytuacji.