24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Świat wobec walczącej Warszawy

Ocena: 0
996

Obrazy zbrodni w Mariupolu rzeczywiście mogą kojarzyć się z niemieckimi zbrodniami w Warszawie, ale to nieco inna sytuacja. - mówi wicedyrektor i współtwórca Muzeum Powstania Warszawskiego dr. Paweł Ukielski w rozmowie z Moniką Odrobińską

fot. archiwum prywatne

Czy powstania warszawskiego można było uniknąć, gdyby powiodła się misja Józefa Retingera z kwietnia 1944 r.?

Józef Retinger, który chciał utworzenia rządu mającego akceptację Moskwy, ale i niezależnego oraz nastawionego na współpracę z Wielką Brytanią, nie był oficjalnym wysłannikiem państwa polskiego. Owszem, jako doradca Władysława Sikorskiego miał u niego posłuch, ale wiosną 1944 r. generał już nie żył. Gdyby taki rząd miał powstać, wiedzielibyśmy o tym więcej. O misji Retingera krążą zaś plotki, które jako mitoman sam rozpuszczał. Oficjalnymi emisariuszami państwa polskiego byli Marek Celt, z którym Retinger został zrzucony, czy później Jan Nowak-Jeziorański, który wiózł do Polski ostrzeżenie przed biernością aliantów w razie powstańczego zrywu.

 

Alianci wiedzieli więc o planowanym powstaniu i nie mogli mówić, że byli nim zaskoczeni?

O wszczęciu powstania zadecydowano 31 lipca 1944 r., więc Brytyjczycy – bo to z nimi głównie kontaktowali się Polacy – o jego dacie rzeczywiście nie wiedzieli. Ale wiedzieli już o operacji „Ostra Brama”, rozpoczętej 7 lipca 1944 r. w celu oswobodzenia Wilna spod okupacji niemieckiej i wystąpienia wobec Armii Czerwonej w charakterze „gospodarza tamtych terenów”. Wiedzieli także o „powstaniu lwowskim” z 22 lipca 1944 r., nie mogli więc twierdzić, że wobec zbliżającego się frontu wschodniego Polacy nie będą chcieli walczyć z Niemcami.

 

Tym bardziej że pod koniec lipca 1944 r. polski ambasador w Londynie poinformował brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych o planowanym powstaniu i oczekiwanej pomocy: militarnej, zbombardowania niemieckich lotnisk w okolicach Warszawy i uznania AK za część Polskich Sił Zbrojnych. Odpowiedź brzmiała: „Rząd JKM nie jest w stanie nic zrobić w tej sprawie”…

Wcześniej Jan Karski także prosił o zbombardowanie torów kolejowych do KL Auschwitz… Odkąd w Teheranie zapadła decyzja, że drugi front utworzony zostanie nie od strony Bałkanów, ale od Normandii, było jasne, że na ziemiach polskich pojawią się Sowieci. Winston Churchill i Franklin Delano Roosevelt robili wszystko, by nie zaszkodzić relacjom z Józefem Stalinem, a Polskę uznawali za teatr działań wojsk radzieckich. Wszystkie swoje plany na terenach Polski polskie podziemie miało uzgadniać z Armią Czerwoną. Takiej postawie właśnie należy przypisać wstrzemięźliwość USA i Wielkiej Brytanii wobec polskiego zrywu.

 

Tymczasem gdy do niego doszło, Sowieci nie pozwolili, by przy okazji zrzutów dla Polaków alianckie samoloty lądowały na terytorium pod sowiecką kontrolą.

Amerykanie dostosowali się do tego zakazu, ale Brytyjczycy omijali go, wysyłając pomoc z Brindisi we Włoszech i wracając bez lądowania. Była to jednak zbyt duża odległość i zbyt wielkie ryzyko. Samoloty w większości nie dolatywały; w wyniku niemieckich ostrzałów zginęło ponad dwustu lotników, głównie polskich zresztą.

 

Wróćmy do daty wybuchu powstania – czy mogło mieć na nią wpływ zapewnienie premiera Stanisława Mikołajczyka przez radzieckiego ministra spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa, że wojska sowieckie mają do Warszawy zaledwie 10 km?

Nie widziałbym tej rozmowy jako decydującej o dacie zrywu. To nie Mikołajczyk, ale gen. Tadeusz Bór-Komorowski podjął decyzję ze swoim sztabem i przedstawił cywilnej administracji w przeddzień planowanej daty. A podjął ją na podstawie – błędnej, jak się okazało – informacji Antoniego Chruściela „Montera” o sowieckich tankach widzianych na Pradze. Polscy dowódcy wiedzieli, że powstanie musi wybuchnąć nie za wcześnie, by nie zdążyło być zduszone, i nie za późno – by „wyrobić się” przed zajęciem stolicy przez Sowietów. Czołgi miały być sygnałem o ofensywie, której się już nie powstrzyma, ale i o rychłym wejściu Armii Czerwonej. Jedyny człowiek, który wiedział, że wiadomość o radzieckich tankach jest nieprawdziwa, spóźnił się na naradę w wyniku niemieckiej łapanki.

Sowieci nie byli zaskoczeni wybuchem powstania, bo sami do niego wzywali przez radiostację 29 i 30 lipca 1944 r., do tego wiedzieli o akcji „Burza”. Stalin przekonywał Mikołajczyka, że oszacowanie sił powstańczych na duże jest mocno przesadzone, ale obiecał przy tym pomoc Armii Czerwonej. Churchillowi z kolei pisał, by w żaden sposób go nie wiązać z tą „awanturą warszawską”.

 

Powstanie, militarnie wymierzone przeciw Niemcom, politycznie wzniecone było jako sprzeciw wobec planów narzucenia Polsce rządów komunistycznych. Czy zgodnie z założeniem „wstrząsnęło sumieniem świata”?

Społeczeństwa zachodnie wspierały Polaków bohatersko walczących z Niemcami, a jednocześnie miały świadomość, że to dzięki sojuszowi z ZSRR szala zwycięstwa przechyliła się na ich korzyść. Polscy dowódcy nie byli naiwnymi marzycielami – znali ostrzeżenia Nowaka-Jeziorańskiego, liczyli się też z tym, że w wyniku powstania mogą wylądować na Syberii.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter