20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Syria: tracimy wspólnotę

Ocena: 0
7304
Największym nieszczęściem syryjskich chrześcijan było utożsamienie ich z chrześcijańskim Zachodem – opowiada o. Zygmunt Kwiatkowski SJ, od 32 lat pracujący w Syrii jako misjonarz
Z o. Zygmuntem Kwiatkowskim SJ, od 32 lat misjonarzem w Syrii, rozmawia Radek Molenda


Dlaczego Syria, która dziś kojarzy się z wojną domową i prześladowaniem chrześcijan, jest taka ważna dla chrześcijan?


To dawna monarchia króla Salomona. Pod Damaszkiem, stolicą i największym dziś miastem Syrii, Jezus ukazał się Szawłowi, który pod opieką prężnej już wtedy damasceńskiej gminy chrześcijańskiej stał się Pawłem. Tu obecny jest najstarszy – oparty na języku Jezusa, czyli aramejskim – chrześcijański ryt syriacki, wywodzący się z niego ryt maronicki, bizantyjski, koptyjski, łaciński, ormiański itd. Nie możemy o tym zapominać. Podkreślał to Jan Paweł II, choćby podczas dwóch pielgrzymek do Syrii.


Jest tam piętnaście wieków pokojowego współżycia judaizmu, chrześcijaństwa i islamu.


W Syrii muzułmanie stanowią 92 proc. społeczeństwa, mimo to chrześcijanie mieli w nim swoje miejsce i uznanie. Poza nielicznymi zastrzeżeniami, że np. chrześcijanin nie może zostać syryjskim prezydentem, chroniły i obowiązywały ich oraz muzułmanów te same prawa. W kościołach, jak w meczetach, nie płaci się za elektryczność czy wodę. Doceniano chrześcijan za zakładanie szpitali, szkół, centrów kultury, za ambicje zdobywania wiedzy, co było inspiracją dla ich muzułmańskich sąsiadów. W naszych jezuickich szkołach zdobywali dobre wykształcenie, zajmowali wysokie stanowiska, robili kariery zawodowe.

Muzułmanie – przez szacunek dla ludzi wiary – sprzyjali obchodzeniu przez chrześcijan i Żydów ich świąt, składali im z tej okazji życzenia, brali udział w chrześcijańskich pogrzebach. Wspieraliśmy się wzajemnie w codziennych potrzebach.


Co się stało, że o tym wszystkim mówi Ojciec w czasie przeszłym? Skąd wzięły się dzisiejsze podziały?

Zawsze pewną barierą w relacjach chrześcijanie – muzułmanie było koraniczne prawo rodzinne. Według niego muzułmanin może ożenić się z chrześcijanką, a ich dzieci będą muzułmanami. Z kolei chrześcijanin może się ożenić z muzułmanką tylko wtedy, gdy zaprze się swej religii i zostanie muzułmaninem. A przecież kiedy się żyje obok siebie, współpracuje na różnych polach, zawiązują się przyjaźnie, sympatie, miłości. To powodowało wzajemny lęk przez bliskimi kontaktami i pewną tendencję do budowania w Syrii chrześcijańskich gett. Pojawił się jednak inny powód, nieporównanie poważniejszy.

Szacunek do syryjskich chrześcijan zaczął się załamywać wraz z przemianami chrześcijaństwa w Europie i Ameryce. Bliski Wschód obserwował, jak się ono degeneruje, odchodzi od swojej wielkiej tradycji w kierunku liberalizacji życia, jak narasta rozpad małżeństw, hołduje się zjawiskom, na które w islamie nie może być przyzwolenia. Dla muzułmanów było jasne, że to kontrastuje z ich pojęciem moralności i uderza w Koran, a jednocześnie widzieli, że nowoczesność Zachodu jest dla muzułmańskiej młodzieży atrakcyjna. Włączyły się więc w nich mechanizmy obronne; narastał lęk i niechęć do chrześcijan w ogóle.


W którym momencie to się zaczęło?

Zastrzegam, że nie jestem politologiem. Mogę za to mówić o tym, czego sam doświadczam na Bliskim Wschodzie. Umiejscowiłbym ten przełom w czasie wojny w Czeczenii w połowie lat 90. Ta wojna odbiła się echem w całym świecie arabskim i wywołała w nim falę odwracania się od chrześcijan. Nie bez wpływu były także coraz częstsze wyjazdy muzułmanów na Zachód i wejście telewizji satelitarnej z programami z Zachodu. Bliski Wschód zobaczył, co się dzieje na Zachodzie. I nie chciał, żeby to przyszło do nich.


Muzułmanie chronili siebie nie przed chrześcijaństwem, ale przed tym, co się z nim na Zachodzie dzieje?


Znam przypadki rodzin muzułmańskich, które kiedyś opuściły Syrię, by żyć na Zachodzie, a które rezygnowały z szans rozwoju, możliwości edukacji, pracy, lepszego życia i wracały na Bliski Wschód. Nie chciały żyć w oderwaniu od wyznawanych przez siebie zasad. Kiedy dziś załamujemy ręce nad losem syryjskich chrześcijan, dobrze jest sobie uświadomić, że ich największym nieszczęściem było utożsamienie przez muzułmański świat ich tradycyjnie chrześcijańskiego życia i moralności ze sposobem życia i moralnością chrześcijańskiego Zachodu.


Mieliśmy jednak nie wojnę międzyreligijną, a wojny domowe Arabskiej Wiosny. Jaka w tym wina chrześcijan?


Nie tyle chrześcijan, ile Zachodu. Dlatego mówię o nieszczęściu utożsamienia. Brak stabilności na Bliskim Wschodzie wynika z braku pokoju między światem arabskim i Izraelem wspomaganym przez Zachód. To problem wciąż nierozwiązany. A że świat arabski ma wielkie bogactwa naturalne, Zachód postanowił wprowadzić w nim swoje porządki. I zaczęło się od interwencji w Iraku.

To skończyło się wielką porażką, ponieważ dziś w Iraku nie ma ani demokracji, ani bezpieczeństwa, ani pokojowej koegzystencji różnych wyznań i religii. Zaczęto więc realizować – moim zdaniem z zewnątrz – inny scenariusz, czyli Arabską Wiosnę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter