19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Tego drzewa się nie ścina

Ocena: 0
2361

Znaleźć je nie jest łatwo, trzeba dobrze się nachodzić i napatrzeć. Z dala od kościołów, sklepów, ulic i parków czuwają nad nami nadrzewne warszawskie kapliczki.

fot. Renata Zaborska

Skąd wziął się ten szczególny sposób publicznego akcentowania wiary? Otóż drzewo, które ma zawieszoną kapliczkę, w dawnych czasach uważane było za poświęcone i nie mogło zostać ścięte. Taką właśnie historię przypisuje się „drzewu życia” przy ulicy Podskarbińskiej na Grochowie. Aby je ocalić przed wycięciem, zawieszano na nim kolejne kapliczki. To ewenement, by na jednym drzewie wisiało ich kilka.

Zawieszenie małej kapliczki na drzewie jest proste, tanie i może być dziełem jednej nawet osoby. Tak więc te drobne znaki wiary znalazły się na skrzyżowaniu leśnych dróg przy Trakcie Napoleońskim czy przy ruchliwej i głośnej ulicy Wiatracznej. Drzewa są różne, ale zwykle liściaste: lipy, dęby, topole, kasztanowce, brzozy – bo gubią liście, jakby zamierają, by ponownie ożyć.

Nadrzewne kapliczki występują nie tylko w  lasach, bywają też na prywatnych posesjach – przy ulicy Zasadowej czy Wale Miedzeszyńskim – lub na cichych uliczkach wewnątrz willowych osiedli – przy ulicach Orłowskiego czy Poprawnej. Znajdziemy je też wśród bloków Grochowa (ulice Kickiego i Podskarbińska).

Każda skrywa swoją tajemnicę. Zazwyczaj nie ma na nich roku powstania, autora czy intencji. Są najczęściej zupełnie anonimowe, jak bezinteresowne dary Boże dla przechodniów. Ich historie znają nieliczni okoliczni mieszkańcy, jeśli jeszcze żyją.

– Naszą kapliczkę przy Zasadowej – opowiada Zenona Odolak – zainspirowała pielgrzymka na Święty Krzyż. Kupiłam tam wtedy figurkę Jezusa Frasobliwego, a mąż zawiesił zaprojektowaną wspólnie kapliczkę w rozwidleniu drzewa na naszej działce. Ludzie z ulicy chwalili ją, modlili się i mówili, że żegnają się nawet, jak mijają ją, jadąc autobusem.

Przy wawerskim szlaku, w środku sosnowego lasu Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, nad leśnym jeziorem na przedłużeniu ulicy Torfowej w Starej Miłośnie znajduje się maleńka, drewniana kapliczka przytulona do dębu. Odkrycie jej to wielka niespodzianka. Jaka jest jej historia? Można przypuszczać, że wpływ miała znajdująca się blisko mogiła nieznanego żołnierza z 1944 r., ułożona z drewnianych pni brzozowych pod betonowym krzyżem. Mówią, że „zginął tu partyzant lub rosyjski żołnierz albo zastrzelony konfident”. Kapliczka ta, z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, skierowana jest właśnie na ten leśny, prowizoryczny grób. Pod obrazem ktoś zostawił gipsową figurkę aniołka z gwiazdami, ozdobił sztucznymi kwiatami, zapalił lampkę.

Inna patriotyczna kapliczka znajduje się w Rezerwacie Olszynki Grochowskiej, tuż przy starym przejeździe kolejowym i leśnym dukcie na odcinku ulicy Makowskiej. Chociaż jest pozbawiona zwyczajowego daszka chroniącego wizerunek – tym razem to Matka Boża Ostrobramska – to chronią go skrzydła zawieszonego metalowego orła. Tabliczka objaśnia: „Przechodniu, tu pod Olszynką Grochowską w dniach 19-25 lutego 1831 40.000 żołnierzy walczyło i ginęło za Polskę i… za ciebie”.

Odnalazłam osoby, które więcej wiedzą o tym miejscu i od lat zajmują się tą skromną kapliczką na starej topoli. Nadawniejszym elementem kapliczki na drzewie jest czarny krzyż z wyrytą datą 1831 r.

– Na tym terenie odbyła się najkrwawsza bitwa powstania listopadowego, o Olszynkę Grochowską – opowiadają Marianna Gaus i państwo Daszkiewiczowie, opiekujący się kapliczką. – Walczyło 40 tys. żołnierzy polskich pod dowództwem gen. Józefa Chłopickiego z sześćdziesięciotysięczną armią Rosjan. Niedaleko, przy stacji kolejowej Olszynka Grochowska, postawiono metalowy krzyż. A ten metalowy orzeł nad obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej został dodany w 2011 r.

– Kiedyś śniło mi się – wspomina pani Marianna – że zobaczyłam jasny promień słońca, który mnie ogarnął, piękna pani w długiej sukni trzymała mnie na rękach i szła gdzieś ze mną, i śniło mi się, że po latach tam powstanie kościół. Kiedy myślałam, od czego zacząć, przyśniła mi się kapliczka. I tak to się zaczęło. To było przed śmiercią mojej mamy i tak potem pomyślałam, że to była Maryja i że powinnam iść z Nią razem. A potem przyjechał ksiądz i poświęcił tę kapliczkę na nasze życzenie.

Przydrożne kapliczki, mocno przytulone do starych drzew, zawieszone między konarami, otoczone serdeczną opieką, cichutko nucą przechodniom pieśń o Bożej drodze, o ludzkich szlakach i losach. Kto ma uszy, niechaj słucha.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter