19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Toczka 12 się zmienia

Ocena: 0
1892

Do Pierwomajki jedzie się z Astany trasą „po toczkach”, czyli „po punktach”, z dala od dobrych szlaków. Kazachska wieś wolno, ale ulega przemianom.

fot. Paweł Kościński

Autobus, krótki, pękaty, pamiętający chyba czasy ZSRR, trzęsie się i skacze: dobra droga się skończyła, teraz jedzie poboczami, wymijając co większe dziury. Autostrad w Kazachstanie jest niewiele, a większość dróg jest w fatalnym stanie.

Zwłaszcza jeśli podróżuje się „po toczkach”. Ta nazwa przypomina historię, bo Pierwomajka i okoliczne wioski były kiedyś po prostu „punktami”.


Słup w stepie

Jan Zagajewski wspomina, jak to niegdyś było. Jego rodzina pochodziła z Wójtowców w rejonie zasławskim na Ukrainie, 23 km od granicy z Polską. W 1936 r. NKWD zabrało 36 rodzin. Przywieziono ich do Akmolińska, dzisiejszej Astany. Dalej wędrowali wozami i pieszo. Około 100 km dalej dotarli do miejsc na stepie, w których oni i inne grupy Polaków deportowanych z Ukrainy zastawały wbity w ziemię słup z napisem „Toczka” (ros. „punkt”) i numerem. W toczce 10 powstała późniejsza Kamianka, 11 – Kamyszenka, 12 – Pierwomajka, 13 – Łozowoje, 14 – Priiszymka. – Widziałem na starych mapach, że planowano jeszcze trzy toczki, ale zrobiła się zima i zrezygnowano – opowiada pan Zagajewski.

Jego rodzinie kazano zostać w Priiszymce, nazwanej tak, bo była położona tuż przy rzece Iszym, nad którą leży też Astana. Gdy dotarli, był koniec września, na brzegu Iszymu tworzyła się kra. Dlatego nie budowali sobie ziemianek sami, ale zastali dwie długie ściany z samanu (suszone cegły z gliny i słomy), wybudowane przez więźniów przywiezionych z łagru. Podzielili je na izby wielkości 3 na 5 metrów, każda była oddzielnym „domem”, w którym żyła jedna lub dwie rodziny. W jednym z nich w 1936 r. urodził się Jan Zagajewski. Gdy dorósł, przeniósł się do Pierwomajki, w której potem przez wiele lat był szefem wiejskiego ispołkomu (komitet wykonawczy, lokalna władza za czasów ZSRR).

– To było 20 lat katorgi – opowiada. Od 1936 do 1956 r. wsiami kierowali komendanci wojskowi. – Byli i lepsi, i gorsi. Byli tacy, którzy mówili do nas: „ty polska mordo” i wyzywali od „swołoczy”, a byli inni, przy których dawało się żyć – opowiada. Żeby wyjechać ze wsi, trzeba było mieć przepustkę. Gdy Jan Zagajewski ukończył szkołę w Priiszymce, chciał dostać się do technikum w Akmolińsku. Został przyjęty, ale komendant zwlekał i dopiero 7 września wydał mu przepustkę. Gdy dwa dni później dotarł na miejsce, okazało się, że został skreślony z listy uczniów. Wrócił do domu i zaczął pracę w kołchozie. Dopiero potem ukończył szkołę i instytut rolniczy w Akmolińsku.


Groźny buran

– Kiedyś klimat był gorszy, niż teraz – mówi akim (wójt) Pierwomajki, Wiaczesław Dembicki. Co znaczy: gorszy? Ano, obecnie temperatura minus 35-42 stopnie trwa zaledwie tydzień, a potem jest tylko minus 25. Kiedyś silny mróz trzymał miesiące. Bo zima trwa w Kazachstanie od września do maja. W pozostałych miesiącach jest lato. Bywa, że bardzo gorące.

– Kiedyś zimą przychodziły straszne burze śnieżne, burany – opowiada Rusłana Sniegórska, szefowa polskiej organizacji w Pierwomajce. – Jak człowiek wyszedł z domu, mógł nie tylko nie trafić do sąsiedniego budynku, ale nawet do swoich własnych drzwi. Trzeba było trzymać się sznura, przywiązanego gdzieś przy wejściu…

Opowieści o początkach życia w Kazachstanie przypominają horror. Niskie ziemianki, zbudowane z kawałków darni, a potem z samanu, dawały skromną ochronę. Praca była ciężka, jedzenia niewiele, warunki życia dramatyczne. Dobrze, że pomagali Kazachowie, którzy wcześniej żyli w sposób koczowniczy, w jurtach. Jednak w latach 30. kazano im się osiedlić w wioskach i przystępować do kołchozów. Dawali Polakom kaszmę – rodzaj wojłoku z owczego runa; uczyli zbierać kiziak – krowi nawóz, który po wysuszeniu nadawał się do palenia w piecu; karmili kurtem – kawałkami kwaśno-słonego, suchego sera.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter