20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Trudny powrót po swoich

Ocena: 5
1685

Ci, po których miał nie pozostać żaden ślad, są odnajdywani. Powracają w należnej im chwale. - mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej i p.o. dyrektora Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, w rozmowie z Marią Osińską

fot. Biuro Poszukiwań i Identyfi kacji IPN

Czy po dziesięciu latach od rozpoczęcia prac związanych z poszukiwaniem ofiar komunistycznego terroru na „Łączce”, czyli kwaterze „Ł” na cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, może Pan powiedzieć, że ta misja jest bliska wypełnienia?

Chciałbym tak powiedzieć. Przez wiele lat miałem nadzieję, że przyjdzie taki moment – a już na pewno po dziesięciu latach – kiedy będziemy mogli powiedzieć, że wszystko, co było do zrobienia na „Łączce”, zostało wykonane. Ale nie mogę tego uczynić. Wszystkie badania ziemne, prace archeologiczne zostały już zakończone. Wszystkie szczątki zamordowanych i pogrzebanych tam więźniów okresu stalinowskiego zostały odnalezione, ale wciąż nie mamy zidentyfikowanej ich ogromnej większości. Próba identyfikacji jest w tej chwili na poziomie niespełna osiemdziesięciu ofiar, a w latach 1948–1956 na „Łączce” pogrzebano ponad trzysta osób. Ta praca wciąż nie jest skończona. Żałuję, że tak jest. Po dziesięciu długich latach powinniśmy być już w innym momencie – gdy ofiary są zidentyfikowane, a na „Łączce” stoi panteon narodowy, w którym pochowane są szczątki tych, których odnaleźliśmy. Niestety, tak nie jest.

 

Którego z naszych bohaterów Pan i kierowany przez Pana zespół chcieliby jeszcze odnaleźć?

Z pewnością rtm. Witolda Pileckiego, gen. Augusta Fieldorfa „Nila”, płk. Łukasza Cieplińskiego ps. „Pług” i jego podkomendnych straconych 1 marca 1951 r., których nie udało się jeszcze zidentyfikować. A tych „mniejszych” jest również bardzo wiele. Pytają o to rodziny, które przecież wiedziały, że prowadzimy prace, że odnajdujemy szczątki; „kiedy mój mąż, mój ojciec, dziadek zostanie zidentyfikowany?”. A my wciąż prosimy ludzi o cierpliwość i mówimy, że to tylko kwestia czasu.

 

Czy po około siedemdziesięciu latach identyfikacja genetyczna odnalezionych szczątków ofiar nie stanowi problemu?

Jest utrudniona, ale nie niemożliwa. W latach 80. zbudowano na „Łączce” kwaterę zasłużonych dla władzy ludowej, wjechały tam koparki wojskowe i niszczyły groby naszych bohaterów. Odnaleźliśmy kilka tysięcy fragmentów szczątków ludzkich właśnie dlatego, że choć zostały one zniszczone, to nie zostały stamtąd wywiezione. Dzięki potwierdzeniu nawet jednej kości możemy powiedzieć: „tak, to jest on!”. I to jest dużo. Kto wie, czy kiedyś nie ogłosimy identyfikacji szczątków pana rotmistrza, mając tylko jedną jego kość, może nic więcej? Ale wierzę, że tak się stanie.

 

Prace związane z identyfikacją Żołnierzy Niezłomnych zakopanych w dołach śmierci na „Łączce” ciągną się latami. Czy jest szansa na ich przyspieszenie?

To, co było możliwe do wykonania w zakresie działalności Biura Poszukiwań i Identyfikacji, zostało już zdecydowanie zrobione. Nic więcej nasz zespół uczynić nie może. Wszystkie szczątki pogrzebane na „Łączce” zostały odnalezione. Moje przekonanie wynika z faktu, że wiemy, jaki charakter miało to miejsce – zostało wyznaczone wiosną 1948 r. do ukrywania i grzebania zwłok Żołnierzy Niezłomnych. W oparciu o dokumenty sporządziliśmy listę tych osób. Wyniki badań realizowanych przez nasz zespół potwierdzają, że nikogo z tej listy nie brakuje na „Łączce”, wręcz przeciwnie! Są wszyscy, a niezależnie od nich znaleźliśmy jeszcze osoby, które nie mogły być skazańcami. Skoro dotychczas odnaleźliśmy szczątki takich ludzi, jak mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, jego dowódca ppłk Antoni Olechnowicz „Pohorecki”, słynny cichociemny mjr Bolesław Kontrym ps. „Żmudzin” i wielu innych, to wszystko potwierdza, że szczątki osób straconych pomiędzy 1948 a 1956 r. pogrzebane były w całości na „Łączce”. Wydobyliśmy wszystkie, nawet najmniejsze fragmenty, poprzez przesiewanie ziemi na sitach. Ale nie my odpowiadamy za proces identyfikacji genetycznej, niestety, a przynajmniej nie w takim zakresie, w jakim byśmy chcieli.

Powtórzę raz jeszcze: moim zdaniem szczątki i rtm. Witolda Pileckiego, i gen. Fieldorfa „Nila”, i płk. Cieplińskiego, i wszystkich innych zostały odnalezione. Nie wierzę w to, że komuniści wobec pewnych osób, jak próbuje się nam wmówić, stosowali jakieś inne procedury, że wywieźli gdzieś ciało rotmistrza. Skoro mieli specjalne, pilnowane miejsce, do którego nikt nie miał dostępu, a ofiary tam grzebane nie były odnotowane w żadnej księdze cmentarnej, to po co mieliby wobec kilku osób tworzyć specjalną procedurę? Jeżeli tych najgroźniejszych grzebano na „Łączce” – a dla komunistów mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko” czy mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” byli znacznie ważniejsi niż legendarna dziś, piękna postać rotmistrza – to dlaczego mieliby wobec niego postąpić inaczej?

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter