Apel pamięci oraz modlitwa międzyreligijna przed Pomnikiem „Poległym i Pomordowanym na Wschodzie” w Warszawie zakończyły obchody 78. rocznicy agresji sowieckiej na Polskę.
W uroczystości na skwerze Matki Sybiraczki wzięli udział przedstawiciele rządu i Kancelarii Prezydenta RP, parlamentarzyści, rodziny zamordowanych i poległych na Wschodzie, przedstawiciele organizacji kombatanckich, weterani II wojny światowej i konspiracji niepodległościowej oraz służby mundurowe. Obecna była też prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Modlitwie międzyreligijnej w intencji pomordowanych na Wschodzie przewodniczył biskup polowy Józef Guzdek. Uczestniczyli w niej także bp płk Mirosław Wola – Naczelny Kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego, ks. płk rezerwy Michał Dudicz z Prawosławnego Ordynariatu WP, a także rabin Joshua Ellis oraz imam Mezar Sharif z Centrum Kultury Islamu w Warszawie.
– Po 17 września 1939 roku milkły organy, kościoły były wygaszone, mniej było płomiennych kazań i przemówień. Była szeptana cicha modlitwa, a duchowni wyznań chrześcijańskich towarzyszyli swoim wiernym, udając się razem z nim na poniewierkę, na Sybir – powiedział na wstępie bp Guzdek.
– Razem cierpieli, razem się modlili, przywracali nadzieję i razem umierali. Dlatego stoimy dziś, w tym szczególnym miejscu, w szczególnym dniu – tu, by razem odmówić modlitwę, której nas nauczył Jezus Chrystus: myśląc, prosząc, wspominając wszystkich pomordowanych, poległych daleko na Wschodzie – zaznaczył biskup polowy.
Listy do uczestników uroczystości skierowali prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło.
Prezydent zwrócił uwagę, że każdy z krzyży współtworzących pomnik na stołecznym skwerze Matki Sybiraczki upamiętnia tysiące obywateli Rzeczypospolitej deportowanych do łagrów i miejsc osiedlenia.
"W lodach Syberii, stepach Kazachstanu i innych miejscach kaźni wielu z nich spoczęło na zawsze, pochowanych przez towarzyszy niedoli w płytkich mogiłach, po których ślad szybko się zatarł. Ale prawda o ich tragicznym losie wciąż trwa w naszej pamięci i jestem przekonany, że będzie trwać zawsze, bo my, potomni, mamy obowiązek ją pielęgnować i przekazywać następnym pokoleniom – podkreślił prezydent Duda.
Premier podkreśliła, że uroczystości przy Pomniku "Poległym i Pomordowanym na Wschodzie" to uczczenie bohaterstwa żołnierzy polskiego września 1939 r. oraz męczeństwo tych, których udziałem stała się golgota Wschodu: masowe wywózki i deportacje oraz represje.
"Szukamy słów, które mogą wyrazić cierpienie setek tysięcy Polaków skazanych na śmierć i nieludzkie warunki życia. Dziś także na nowo podejmujemy zobowiązanie, że niepodległa Rzeczpospolita nigdy nie zapomni o ofiarach zbrodniczych totalitaryzmów i będzie je godnie upamiętniać" – napisała Beata Szydło.
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz stwierdził, że gdyby nie zadany Polsce 17 września cios ze strony sowieckiej, losy całej wojny potoczyłyby się inaczej. Uznał, że gdyby nie pakt Ribbentrop-Mołotow, nie byłoby nie tylko straszliwych zniszczeń Warszawy i innych miast Polski, ruin Europy, niemieckich obozów koncentracyjnych i sowieckich łagrów, „ale też nie byłoby tej zbrodni, która po dzień dzisiejszy jest symbolem II wojny światowej – nie byłoby Holokaustu”.
Uroczystości pod Pomnikiem "Poległym i Pomordowanym na Wschodzie" były częścią obchodów 78. rocznicy agresji sowieckiej na Polskę. 17 września 1939 r., łamiąc polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując tym samym ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow.
Po agresji Związku Radzieckiego do niewoli trafiło około 250 tys. polskich żołnierzy. Sowieci mordowali jeńców, a ludność cywilną deportowali w głąb ZSRR. Według różnych szacunków wywieziono od 550 tys. do 1,5 mln Polaków, w tym całe rodziny.
Spośród 18 tys. polskich oficerów, którzy dostali się do niewoli, 15 tys. wywieziono do obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Na mocy dekretu Stalina, w 1940 r. zostali oni rozstrzelani przez NKWD, a ich ciała pochowano w masowych grobach w Katyniu, Miednoje, Charkowie i Bykowni. Związek Radziecki przez ponad pół wieku przekonywał światową opinię publiczną, że zbrodni katyńskiej dopuścili się Niemcy.