Rząd zapowiedział zmiany - ze względu na epidemię koronawirusa - w terminach ferii zimowych. We wszystkich województwach przerwa w nauce dla dzieci i młodzieży potrwa od 4 do 17 stycznia 2021 roku, ale z zakazem organizacji wyjazdów na ferie.
W sobotę premier Mateusz Morawiecki przedstawił plan działania w związku z epidemią koronawirusa na najbliższy czas obejmujący "etap odpowiedzialności" - od 28 listopada do 27 grudnia - oraz "etap stabilizacji" - najwcześniej od 28 grudnia, jeśli spadnie liczba zachorowań. Jeśli przekroczymy średnią liczbę zakażeń na poziomie 27 tys., możliwe będzie wprowadzenie kwarantanny narodowej.
W komunikacie zamieszczonym na stronie gov.pl przekazano, że w 2021 r. w całym kraju ferie zimowe będą trwać od 4 do 17 stycznia, jednak dzieci i młodzież pozostaną w domach ze względu na zakaz organizacji wyjazdów na ferie zimowe.
Zapewniono jednocześnie, że rząd wspiera branżę turystyczną.
Na pomoc mogą liczyć również przedsiębiorcy, którzy działają w branży turystyki zimowej. Otrzymają oni rekompensaty, które pomogą złagodzić skutki kryzysu
- zapowiedziano na rządowej stronie.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który w sobotę wziął udział w panelu on-line nt. nauki zdalnej podczas VI Forum Organizacji Młodzieżowych Wspólnie dla Przyszłości organizowanym przez Fundację Służby Niepodległej, wyraził nadzieję, że po zapowiadanej przerwie zimowej, czyli od 18 stycznia 2021 roku uczniowie i studenci wrócą do nauki stacjonarnej. Tymczasem "nauka zdalna jest koniecznością, pojawiła się na masową skalę, bo nie ma innego wyjścia".
Podczas panelu szef MEiN został zapytany o to, jakie widzi korzyści związane z wprowadzeniem zdalnego nauczania i jakie zagrożenia związane z jego upowszechnieniem się, podkreślił, że nauka zdalna jest "protezą nauczania stacjonarnego i taką pozostanie".
Czarnek dodał, że choćby włożyć miliardy w udoskonalenie nauki zdalnej, nie zastąpi ona tradycyjnej nauki stacjonarnej.
Pewne elementy nauki zdalnej są dobre dla uczniów, studentów i nauczycieli, ale wynika to tylko z faktu, że jest taka konieczność. Nie wiemy, co się będzie działo w następnych latach, również jeśli chodzi o kwestie zdrowotne, pandemiczne, dlatego te zdobycze nauki zdalnej muszą być rozwijane, żeby być gotowym na nauczanie zdalne
- zaznaczył.
Przypomniał, że rząd wygospodarował 1 mld zł na informatyzację szkół i placówek oświatowych, w tym 300 mln zł na refundacje części kosztów, jakie nauczycieli ponoszą podczas nauki zdalnej.
Powtórzył przy tym, że zdalne nauczanie to konieczność, bo "pozbawia nas wspólnoty, bezpośredniego kontaktu między uczniem a nauczycielem, możliwości interakcji na żywo, która jest niezbędna do tworzenia atmosfery nauki".
Nie możemy dać się scyfryzować. Jesteśmy ludźmi, potrzebujemy wspólnoty, stacjonarnego nauczania. A to zdalne, jeśli już pokonamy epidemię, będzie wykorzystywane tylko pomocniczo i tylko w takim zakresie, w jakim będzie to konieczne
- zadeklarował.