23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Widziane z Czerwińska

Ocena: 0
965

Tam, gdzie Matka Boża jest za przewodniczkę, musi być ciekawie

Hurra! Udało się! Czerwiński Różaniec Wiślany, który odbył się w ostatnią niedzielę lipca – jednoznacznie upalną i prawdziwie lipcową, jak z dawnych książek – zakończył się sukcesem. Dwadzieścia jeden łódek, a na nich blisko sto osób spędziło razem czas, płynąc przez ponad trzy godziny w spokoju i harmonii, bez zabójczych sporów o prezydenta i prezesa, z wyciszonym silnikiem, ze wspólną modlitwą. Pracoholicy z wyłączonymi telefonami dowiadywali się, jak smakuje letnie niedzielne popołudnie. Zapach dojrzewających pól łączył się z zapachem rzeki, woda błyszczała od słońca, a kolejne „zdrowaśki” Różańca, przeplatane opowieścią o cudownych dziejach wizerunku Pani Mazowsza z czerwińskiej bazyliki, koiły duszę. Z brzegu machali nie tylko wędkarze, ale też parafianie i letnicy. Nie zdecydowali się na udział w „spływie”, a teraz byli ciekawi: czy to się w ogóle może udać. Więc wyszli, żeby sprawdzić.

Nie przesądzam o charakterze ich obecności na brzegu, ale właśnie ona dowodzi, że zainteresowanie było znacznie większe, niż wskazywałaby na to liczba łódek i uczestników. I że sukces niejedno ma imię i niejeden obraz. Również zawarty w innym okrzyku: „Udało się?”.

Bo przepis na sukces wcale nie jest prosty i naprawdę nie wystarczy tylko wstać z kanapy. Owszem, jest proboszcz, ks. Łukasz Mastalerz SDB, który z całym sercem i całą powagą zarazem podszedł do papieskiego hasła. I jest pełen inicjatyw i chęci do ich realizacji parafianin, Janusz Zajączkowski, o którym zresztą już nieraz na naszych łamach pisałam. Ale z tego, że jednemu i drugiemu chciało się chcieć? A inni? Jak ich przekonać? Jak zapalić iskrę? Jak się nie poddać ich narzekactwu i malkontenctwu? Jak nie polec pod ciężarem uszczypliwych uwag krewnych i znajomych oraz aktywistów parafialnych i lokalnych? Czy ta „heca” – jak mówili niektórzy – ma sens? Czy to jeszcze można nazwać modlitwą? I po to ludzi z domów wyciągać, żeby się na łódkach przewieźli?

Nie trzeba badań i programów naukowych, żeby rozumieć, jaka jest społeczna i integracyjna siła modlitwy. Że kiedy ludzie wyjdą na procesję, to się zobaczą – i policzą. Że kiedy pójdą na pielgrzymkę, to poczują siłę wspólnoty. Że kiedy wypłyną na rzekę, to się ujrzą w innym świetle. Pani Ela z mięsnego odkryła, że letnicy też mają łódki. Artysta z Warszawy – że miejscowi są kopalnią wiedzy o tradycjach. Profesor zaufał wiślanej wiedzy tutejszego młodziaka. Proboszcz zobaczył, że jednak jest na kogo liczyć. Matka Boża Pocieszycielka Mazowsza odetchnęła z ulgą, że jest jeszcze wiara w narodzie – przecież jak się dla Niej coś robi, to zawsze się udaje. Nie tylko w Czerwińsku!

Czas już najwyższy, żeby ta niezwykła miejscowość wskoczyła na wysoko punktowane miejsca w turystycznych rankingach. Tam, gdzie Matka Boża jest za przewodniczkę, musi być ciekawie. Ale bez ludzi i Ona sobie nie poradzi! 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz i publicystka, współautorka m.in. "Poradnika dla dziennikarzy i wydawców gazet lokalnych" oraz " Podstaw warsztatu dziennikarskiego", prowadzi zajęcia na Wydziale Dziennikarstwa UW, współtwórca i była, wieloletnia sekretarz redakcji tygodnika "Idziemy".

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter