Po tym, jak badania udowodniły, że rozmawianie z małymi dziećmi na temat transpłciowości i zmiany płci przynosi im znacznie więcej szkody niż korzyści, ideologowie gender mogą mieć mocno ograniczony dostęp do szkół w Wielkiej Brytanii. Decyzję w tej sprawie podjęła minister ds. równego traktowania Liz Truss.
Fot. pixabay.com/CCOW ostatnich latach - w ramach wprowadzania ideologii gender - w brytyjskich szkołach położono nacisk na to, by wychodząc od zachowań dzieci rozpoczynać z nimi rozmowę na temat ich „rzeczywistej płci”. W praktyce oznaczało to, że jeżeli np. jakaś dziewczynka nad spódnicę preferowała spodnie, czy zamiast bawić się lalkami wolała z kolegami wspinać po drzewach lub grać w piłkę - nauczyciele byli zobowiązani do przeprowadzenia z nią cyklu rozmów na temat jej tożsamości płciowej i ukierunkowywania dziecka ku tematom transpłciowości.
Jak wykazały badania - wspomniane zabawy i zachowania dzieci w żadnej mierze nie wypływały - jak próbują wmawiać ideolodzy gender - z zaburzeń tożsamości u dzieci. Z kolei "nawracanie ich" na nową płeć, relatywizowanie ich biologicznej płci i rozmowy z nimi o transpłciowości skutkują u dzieci rozwijaniem się wielu zaburzeń osobowości.
Komentując wyniki tych badań brytyjska minister obrazowo zauważyła, że od zawsze istniały dziewczyny-chłopczyce, które z czasem wyrastały na świadome siebie kobiety, przyznała jednak, że efektem prowadzonych w brytyjskich szkołach przez wolontariuszy transgender zajęć, które wielu nauczycieli otwarcie określało mianem indoktrynacji, w ciągu minionych lat znacząco wzrosła liczba dzieci proszących o zmianę płci. Jeśli w 2014 r. odnotowano w Wielkiej Brytanii 697 takich przypadków, to w 2017 roku, czyli wg ostatnich oficjalnych danych, było ich już 2016. Stąd decyzja minister ds. równości o wyłączeniu z programu edukacji stowarzyszeń genderowych, które do tej pory swobodnie prowadziły w szkołach zajęcia.
Decyzja minister ds. równego traktowania Liz Truss została bardzo dobrze przyjęta zarówno przez wielu nauczycieli, jak i przede wszystkim przez rodziców, którzy walczyli o prawo do wychowywania dzieci według wartości, jakie sami wyznają.
Jest to kolejna decyzja dająca w Wielkiej Brytanii odpór zalewowi genderyzmu. To samo ministerstwo zablokowało bowiem ustawę, która pozwalała dorosłym na zmianę płci, także w dokumentach, bez konieczności wcześniejszego przeprowadzenia odpowiedniej diagnostyki klinicznej.