24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wierni do końca

Ocena: 0
7744
Miłość, ślub, a potem… rozwód. I od nowa. Taką koncepcję podsuwa świat. Czy traktowanie na serio przysięgi złożonej Bogu i współmałżonkowi jest dziś jeszcze możliwe?
Sprawa w sądzie, podział majątku, wyrok ogłoszony beznamiętnym głosem w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. Pocieszające komentarze znajomych: nie martw się, jesteś jeszcze młody/młoda, na pewno ułożysz sobie z kimś życie. I ogromna pustka, którą człowiek stara się na siłę wypełnić nowym związkiem.

– Na rozwód nikt nie jest przygotowany. To kataklizm, który niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze. Dla mnie decyzja żony o rozwodzie była ogromnym zaskoczeniem. Nie zgodziłem się, bo kochałem żonę, przysięgałem jej miłość i tak uzasadniłem swoją niezgodę przed sądem – mówi Andrzej Szczepaniak, współzałożyciel Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar. – Świat podsuwa pozornie proste rozwiązania: nie wyszło ci? Spróbuj z kimś innym. Ale to jak wpadnięcie z deszczu pod rynnę. Powtarza się te same błędy, tylko z inną osobą. Tylko Bóg potrafi z tragedii, jaką jest rozwód, wyciągnąć coś dobrego.


Długo i szczęśliwie

– Pobraliśmy się, kiedy byliśmy jeszcze bardzo młodzi – wspomina Anna Jedna, nauczycielka z Poznania. – Szybko na świecie pojawiły się dzieci i wydawało się, że teraz będziemy żyć długo i szczęśliwie. Małżeństwo moich rodziców było udane, więc myślałam, że nasze też takie będzie.

Kryzys rozwijał się powoli. Praca, dom pełen dzieci, codzienna pogoń za obowiązkami. – Nawet nie zauważyłam, kiedy oddaliliśmy się od siebie – wspomina Anna.

Dopiero kiedy mąż pierwszy raz nie wrócił na noc do domu, coś ją tknęło. Zaczęło się obsesyjne pilnowanie komórki, późne powroty z pracy. Mąż długo zaprzeczał, że związał się z inną kobietą. Kiedy nie dało się dłużej ukrywać romansu, po prostu się
wyprowadził.

– Ziemia usunęła mi się spod nóg. Do tego doszło ogromne cierpienie naszych dzieci, które z dnia na dzień straciły ukochanego tatę. Na początku wypełniona byłam poczuciem krzywdy i nienawiścią do męża. Obrączkę schowałam głęboko w szafie i – chcąc zrobić mężowi na złość – zarejestrowałam się na portalu randkowym – opowiada.

– Rozbiliśmy się o codzienność, która nas przerosła – mówi Jarosław Pakur, od trzech lat członek Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar. – Mieliśmy czworo dzieci, budowaliśmy dom. Żyłem pod ogromną presją. Ciągle czułem, że za mało zarabiam. Zamiast spędzać czas w domu, uciekałem w pracę i alkohol.

– Zaczęły się kłótnie o wszystko. O późne powroty, o picie, o pieniądze – dodaje Mirosława, żona Jarka. – Próbowaliśmy to ratować, poszliśmy nawet na terapię, mąż zaczął trzeźwieć. Jednak im mniej pił, tym więcej pracował. Nie umieliśmy tego udźwignąć.

Pozew o rozwód złożyła Mirosława. Jarek wyjechał do Szkocji. Myślał, że jedzie na dwa miesiące. Pozostał tam siedem lat.

Czekać, nie czekając

– Przyczyny kryzysów w małżeństwach są różne: brak komunikacji, brak czasu, rozłąka spowodowana wyjazdem za pracą. Myślę jednak, że jest jeden wspólny mianownik: zaczyna dziać się źle, kiedy małżonkowie oddalają się od Boga – mówi ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz Wspólnoty Sychar.

O tym, jak bardzo poważnie Bóg traktuje wypowiedziane przed ołtarzem słowa, przekonała się też Ewa Zawadzka, pięćdziesięcioletnia urzędniczka z Warszawy. Jej małżeństwo rozpadło się po 15 latach.

– Byłam i jestem osobą głęboko wierzącą, więc decyzja o rozwodzie była dla mnie bardzo trudna. Teraz, choć w świetle prawa jestem stanu wolnego, przed Bogiem wciąż jestem żoną mojego męża – mówi Ewa.

Od rodziny i znajomych Ewa wciąż słyszy: znajdź sobie kogoś, masz przecież prawo do szczęścia. Odpowiada, że jej szczęściem jest życie w zgodzie z Bogiem i własnym sumieniem. Przyznaje, że bywa ciężko. Kiedyś dowiedziała się, że koledzy w pracy robili zakłady, który pierwszy ją poderwie. Niejednokrotnie jakiś mężczyzna starał się o jej względy. Wie jednak, że wiążąc się z kimś, straciłaby największego przyjaciela i obrońcę – Jezusa Eucharystycznego. Teraz chce założyć grupę modlitewną, gotowa jest dzielić się swoim czasem i pomysłami.

Jak podkreśla ks. Dubowik, człowiek porzucony żyjący w wierności przysiędze małżeńskiej jest żywym świadkiem Ewangelii. Otoczenie często proponuje protezy szczęścia, rozwiązania na krótką metę, które pozwalają chwilowo zagłuszyć ból. Tymczasem Bóg proponuje rozwiązania z pozoru trudniejsze, lecz sięgające wieczności.

– Kiedy trafiłam na spotkania wspólnoty, usłyszałam, że powinnam wybaczyć mężowi i być mu wierna. Myślałam, że się przesłyszałam – przyznaje Anna Jedna. – Przecież to on mnie skrzywdził, zdradził i porzucił! Jednak Bóg coraz mocniej pukał do mojego serca. Zrozumiałam, że jeśli chcę zaznać spokoju i być szczęśliwa, muszę wybaczyć. Nie ma innej drogi.

– Bycie wiernym przysiędze jest dziś przedstawiane jako skazywanie się na życie w nieszczęściu i zgorzknieniu – mówi kapłan. – Tymczasem we Wspólnocie Trudnych Małżeństw Sychar uczymy się, że tylko ta wierność pozwala być w zgodzie z samym
sobą i z Bogiem.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter