– Jan został osadzony najpierw na Komendzie MO przy ul. Wilczej, potem z sankcją prokuratorską, w więzieniu na Białołęce. Nogi ugięły się pode mną, gdy usłyszałam, że w trybie doraźnym grozi mu kara od trzech lat pozbawienia wolności do kary śmierci włącznie – opowiada Małgorzata Żaryn.
Dzięki zaangażowaniu żony, rodziny, uczelni, rekomendacjom profesorów z uczelni, w tym Aleksandra Gieysztora, oraz dzięki działaniu znanego obrońcy w sprawach politycznych adwokata Czesława Jaworskiego, sprawę udało się – jak mówiono – oddoraźnić. Jan Żaryn po kilku tygodniach wyszedł z więzienia.
Aleksandra i Stanisław Żarynowie z dziećmi
– Ta sprawa scementowała nasze małżeństwo. Do tej pory zachował się ocenzurowany list, w którym Małgosia pisała do mnie, żebym pamiętał, że mnie kocha, żebym był dzielny, bo to jest w tym momencie najważniejsze – podkreśla Jan Żaryn.
– Mój ojciec był w PRL czynnym pułkownikiem Wojska Polskiego. Po aresztowaniu Jana dostał zawału serca, a potem zrezygnował ze służby wojskowej. Bronił go przed sądem. Powoli zaczynał rozumieć, jak złą ideologią jest komunizm – zaznacza pani Małgorzata.
Pro publico bono
Trudno nawet wyliczyć wszystkie inicjatywy czy projekty, w których społecznie brali i biorą udział państwo Żarynowie.Wystarczy chociaż wspomnieć, że w 1985 roku związali się ze środowiskiem Studium Kultury Chrześcijańskiej przy kościele św. Trójcy na Solcu. W 1989 roku Jan Żaryn współzałożył Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców. Jest prezesem Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza i organizatorem licznych wykładów otwartych. Jest m.in. przewodniczącym Komitetu Budowy Pomnika Narodowych Sił Zbrojnych w Warszawie, członkiem Rady Programowej Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, członkiem Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów i przewodniczącym jego Komisji Historycznej, a także członkiem Rady Programowej Muzeum w Markowej. Teraz pełni funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „W Sieci Historii”. Co roku wraz z wieloma innymi osobami przygotowuje w Warszawie społeczne obchody Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych. Pisze książki, występuje w radio czy w telewizji.
– Nie trzeba bać się patetycznych określeń, że tego typu działania podejmujemy z miłości do ojczyzny – mówi bez żadnych ozdobników – choć, owszem, zawsze jest to kosztem czegoś innego, m.in. wolnego czasu, który moglibyśmy poświęcić naszym dzieciom i wnukom.
Wiara przewodnikiem
Dom rodzinny Jana był patriotyczny i katolicki. Od małego był ministrantem, a postać kard. Stefana Wyszyńskiego zafascynowała go już w młodości – w końcu mama była współorganizatorką ślubów akademickich na Jasnej Górze w maju 1936 roku. Postaci i dziełu Prymasa Tysiąclecia prof. Jan Żaryn jako historyk poświęcił kawał naukowego życia, a ogromna praca „Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce 1944-1989” była nie tylko rozprawą habilitacyjną – stała się niezbędnym dla wielu czytelników i środowisk kompendium.– To dla nas bardzo ważne, że jesteśmy małżeństwem katolickim, że nasze dzieci wychowaliśmy w wierze, a teraz one wychowują tak samo nasze ukochane wnuki – zaznacza prof. Żaryn.
Córka Ania, zanim została żoną i mamą wspaniałej gromadki, z wielkim zaangażowaniem udzielała się w harcerstwie. Syn Stanisław, również mąż i tata, jest dziennikarzem o wyrazistej patriotycznej postawie. Najmłodszy, Krzysztof, kończy właśnie studia.
– Wyrosłam w domu ateistycznym. Jako dorosła osoba przyjęłam chrzest. Teraz przez cały czas wspinam się w wierze, która jest dla mnie drogowskazem. Nie mam żadnych wątpliwości, że ateizm nie ma najmniejszego sensu, a wiara ma, i to głęboki. Mogę zaświadczyć, że gdy idzie się z Bogiem, ma się zupełnie inne nastawienie do życia i ludzi. Jest po prostu łatwiej – zaznacza Małgorzata Żaryn.
Ewelina Steczkowska fot. arch. rodziny Żarynów Idziemy nr 13 (445, 30 marca 2014 r. |