20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Z czym do gości

Ocena: 0
2103
Tydzień temu witałam wakacje, zachęcając rodziców, żeby spędzili je, nawet jeśli w najmniejszym wymiarze, ale jednak razem z dziećmi.
– Łatwo tak mówić – usłyszałam gorzki wyrzut zaledwie dzień później – jak się ma stabilną pracę i ciepły etat albo własną firmę z dochodami. Ale jak się jest pracownikiem na zlecenia i inne godziny, to już nic nie jest takie proste.

I tak to życie weryfikuje szlachetne apele i świetlane ideały.

A zaczęło się od zasłyszanej w pewnym zakładzie usługowym rozmowy, w której jedna młoda pracownica skarżyła się drugiej, że nie pójdzie z synkiem na koniec roku szkolnego, a to przecież dopiero druga klasa i dziecko naprawdę tego oczekuje. A mama nie pójdzie, bo kierowniczka jej zakładu – wbrew wcześniejszym, wprawdzie ustnym, ale jednak ustaleniom – stwierdziła, że owa mama jest niezbędna w pracy w piątek 28 czerwca, z powodu ważnych zadań w zarządzaniu placówką, które tylko ta pracownica może wykonać.

– Ale przecież może pani wziąć jeden z tych dwóch dni na opiekę – wtrąciłam się, niepytana i nieproszona o zdanie, ale w poczuciu solidarności i sprawiedliwości społecznej.

– Nic nie mogę, bo nie mam żadnych praw – wyjaśniła młoda mama – a nie mam, bo od czterech lat pracuję na umowę-zlecenie. Nie mam płatnych urlopów, ani żadnych innych, bo kierowniczka powiedziała, że jak znajdę na moje miejsce kogoś, kto będzie umiał to, co ja, to mogę sobie iść na urlop, a jak nie, to ona poszuka, ale może wtedy już nie mam po co wracać. Nie mam prawa do dwóch dni opieki nad dzieckiem ani do żadnych innych udogodnień, jakie podobno czekają na matki w naszym pięknym kraju, i nikogo to nie obchodzi, że takich jak ja są całe tłumy.

Powiedzieć, że mina mi zrzedła, to nic nie powiedzieć. A jeszcze owa pracownica uświadomiła mi, że przemiły zakład, z którego usług korzystam, opiera się w dużym stopniu na tak właśnie zatrudnionych młodych ludziach: na umowy-zlecenia. A nie są to, doprawdy, robotnicy niewykwalifikowani, wręcz odwrotnie, to świetnie wykształceni i znakomicie przygotowani do swego zawodu specjaliści.

I gdzie tu mówić o polityce prorodzinnej? – Przecież to jedna wielka ściema – powiedziała ta młoda mama, której w sposób oczywisty dzieje się krzywda. Tylko że w tej krzywdzie prawo jej nie broni, bo prawo jest dla mam zatrudnionych na umowę o pracę, zgodnie z kodeksem pracy. A przecież funkcja społeczna, jaką jest rola mamy, powinna być nadrzędna w państwie, któremu zależy na rodzinie i na jej rozwoju. Tym bardziej w państwie, któremu – ponoć – zależy na wzroście liczby dzieci, bo rodzi się ich dramatycznie mało.

– Prawo może jest, ale sprawiedliwości nie ma – stwierdziła na koniec mama drugoklasisty, budząc we mnie straszny niepokój. I to nie dlatego, że mój felieton o wakacjach miał być strzałem w dziesiątkę, a okazał się strzałem kulą w płot.

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 27 (510), 5 lipca 2015 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter