28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Z wiarą na wakacje

Ocena: 0
2477

– Prawda o człowieku ujawnia się w sposobie spędzania wolnego czasu. Wakacje to szczególny czas, kiedy dzieci mogą poznać rodziców od innej strony, ale i rodzice mogą wiele odkryć w swoich dzieciach – mówi abp Henryk Hoser SAC

Z abp. Henrykiem Hoserem SAC rozmawia Monika Odrobińska

 

Czy Ksiądz Arcybiskup wybiera się na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa?

Oczywiście!

 

Czego możemy nauczyć się od młodych ludzi, którzy się tam spotkają?

Młodzież ma tę werwę, która wynika z zawieszenia między dzieciństwem a dorosłością. Młodzi to gejzer oczekiwań, marzeń, nadziei, ale jednocześnie bezlitośni krytycy otoczenia, z jednoczesną małą dozą samokrytycyzmu. Niemniej warto ich słuchać, tym bardziej że to krytyka mało zniuansowana – u młodych są wahnięcia zero-jedynkowe i nic pomiędzy: albo coś jest super, albo dno.

Z tej kontestacji otoczenia wynika bunt – nieodłączny dla młodości i procesu przepoczwarzania się. Młodość to ciągłe domaganie się wolności osobistej – która nie jest co prawda wolnością odpowiedzialności, ale wolnością działania. Jednak, jak wspomniałem, młodzi to „poczwarki” – przepoczwarza się więc i to pojęcie wolności. Tu jest ogromna rola dorosłych, by w tym procesie mądrze i niezbyt nachalnie wspierali nastolatków, którzy tak bardzo chcą być już niezależni.

Tego możemy się nauczyć: świeżego spojrzenia, konsekwencji i niechodzenia na skróty czy kompromisy.

 

Czy młodzież ze Światowych Dni Młodzieży jest szczególna?

To zglobalizowana grupa „dzieci” epoki już nie industrialnej, ale rewolucji cyfrowej. To „ludzie jednego smartfona”, w którym mają wszystko – od dowodu osobistego po kilkuset znajomych na Facebooku. Przychodzą z różnych kierunków świata: Azji, Afryki, obu Ameryk, jednak mimo różnic kulturowych dzielą cechy światowej wioski, które już wymieniłem, unifikująca jest także ich moda. Ale w przypadku ŚDM jest jeszcze coś: wiara. W Krakowie – podobnie jak wcześniej w Rio de Janeiro, Toronto czy Paryżu – przeżyją uniwersalność i powszechność Kościoła. I to w najlepszym wydaniu – bo w wydaniu młodych, zapalonych ludzi.

ŚDM to inwestycja w kapitał ludzki, jak to się dziś mówi. To utrwalanie w młodych poczucia powszechności Kościoła, wspólnotowości ponad granicami, to uczenie ich bezpośrednich relacji międzyludzkich, każących uwzględnić obecność i wrażliwość drugiej osoby – a nie wirtualnych. Pod tym względem to młodzież wybrana.

 

Mamy upragnione wakacje. Dużo mówi się o wyjazdach dla dzieci. Czy rodzice mogą sobie zrobić wakacje od dzieci?

Nie. Inaczej straciliby status rodziców, opiekunów. Mentalnie muszą być z dziećmi w stałym kontakcie. Są rodzice, którzy nawet na wyjeździe bez dzieci bezwiednie powracają do nich w myślach i rozmowach. I o takim właśnie kontakcie mówię.

A wakacje – wiadomo – mają swoją praktyczną stronę. Nie zawsze można całe dwa miesiące spędzić razem. Jednak dobrze jest zadbać o zdrową proporcję: by część wypoczynku dzieci odbyły z rodzicami, a część na wyjeździe bez nich, podczas którego będą ćwiczyć samodzielność. Bo wychowywanie do samodzielności to jeden z najważniejszych jego elementów.

 

Już słyszę, jak piętnastolatek prycha: „Na wakacje z rodzicami? Ale obciach!”. Jak go zachęcić?

Na to rodzice pracują od urodzenia dziecka. Jeśli zapracowali na wzajemne zaufanie i na to, że dobrze się razem czują, wówczas problemu nie powinno być. Obserwuję to w najbliższej rodzinie, gdzie na wakacje rodzice wyjeżdżają z piątką dzieci – od ucznia podstawówki po studenta.

Antywzorem są dla dzieci rodzice 
od rana grillujący przy piwku, 
a to widok nierzadki

Jest jeszcze jeden ważny element, na który młodzi są bardzo czuli: prawda. Czy rodzice są jej wyrazicielami? Czy nie są fałszywi? Czy nie starają się być autorytetami w teorii, a w praktyce nie sprzeniewierzają się zaszczepianym dzieciom wartościom? Testem na to jest choćby niedzielna Msza Święta. Rodzice, którzy poważnie traktują swoją wiarę i wychowywanie dzieci w jej duchu, ustawią wyjazd tak, by niedzielnego nabożeństwa nie opuścić. Od wiary wakacji nie ma. Jeśli dzieci zobaczą, że jest inaczej, coś im zazgrzyta. A za tym idzie spadek zaufania i wiarygodności rodziców.

 

Wydaje mi się, że te wakacje od dzieci często robimy sobie na co dzień…

W codziennym pędzie łatwo wyzbyć się części ciążących obowiązków. Najgorzej, jeśli to są obowiązki rodzicielskie. Jeśli czytam, że 98 proc. dzieci ma komputer, na którym grają po pięć godzin dziennie w weekendy – kiedy rodzice mogliby dać im więcej z siebie – to napawa mnie to bardzo złymi przeczuciami. Dawanie dzieciom komórki, tabletu, telewizora, komputera jako substytutu czasu wspólnie spędzonego jest robieniem dzieciom krzywdy.

Po pierwsze, nie zaspokaja się ich podstawowej potrzeby – poczucia bezpieczeństwa, które zyskuje się w kontakcie z rodzicami właśnie. Po drugie, przyczynia się to do coraz słabszej kondycji psychofizycznej u dzieci, co do której lekarze już biją na alarm. Po trzecie, wpędza dzieci w uzależnienia – najpierw od świata wirtualnego, ale każde uzależnienie to mechanizm: dziś od komputera, jutro od papierosów, pojutrze od alkoholu czy narkotyków, a w dorosłości np. od pracy.

Poza tym rodzice mają tendencję do rekompensowania dzieciom własnych braków z dzieciństwa. Mówią: ja nie uczyłem się języków obcych, ty będziesz znał trzy; ja byłem biedny, ty będziesz bogaty.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter