Co najmniej 84 osoby zginęły, a ponad 100 zostało rannych w wyniku ataku terrorystycznego, do którego doszło 14 lipca wieczorem na Bulwarze Anglików w Nicei.
2016-07-15 10:01, aktual. 10:31 mz na podst. RMF24.plfot. PAP/EPA/OLIVIER ANRIGO
Wczoraj Francja obchodziła swoje święto narodowe – Dzień Bastylii. 31-letni mężczyzna wjechał ciężarówką w tłum mieszkańców Nicei i turystów, stojących na nadmorskiej promenadzie i podziwiających pokaz sztucznych ogni. Napastnik przejechał prawie dwa kilometry, poruszając się zygzakiem, by rozjechać jak największą liczbę ludzi. Po zatrzymaniu się otworzył ogień z broni automatycznej. W końcu został zastrzelony przez policjantów.
Według wstępnych ustaleń śledczych, mężczyzna był mieszkańcem miasta. Pochodził z Tunezji, ale miał francuski paszport. Media nad Sekwaną donoszą, że był znany policji jako "drobny przestępca". Nie wiadomo na razie, czy działał w pojedynkę, czy też miał wspólników.
Tzw. Państwo Islamskie na razie nie przyznaje się do zamachu. Specjaliści przypominają jednak, że od roku ISIS zachęcało swoich zwolenników we Francji, by atakowali "niewiernych" wszelkimi dostępnymi środkami, choćby nożami czy właśnie samochodami.
Jak podaje agencja AFP, w ataku ucierpiało wiele dzieci. Wśród ofiar są obcokrajowcy – na razie nie wiadomo, czy Polacy. Jeszcze rankiem ciała zabitych wciąż leżały na ulicy, przykryte białymi prześcieradłami. Bulwar i jego najbliższa okolica są zamknięte. W uniwersyteckim centrum Le Cum zorganizowano szpital polowy.
Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej poinformowało po zamachu, że papież Franciszek "w najbardziej kategoryczny sposób potępia każdy przejaw zbrodniczego szaleństwa, nienawiści, terroryzmu i każdy atak na pokój".