19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Złoty sąsiad

Ocena: 0
2153

Pan Józef za darmo pomaga w drobnych naprawach osobom, których nie stać na hydraulika czy elektryka. A jeśli potrzebują rozmowy, chętnie ich wysłuchuje.

Na drzwiach osiedlowej przychodni Józef Sarnacki trzy lata temu wywiesił ogłoszenie: „Emerytom, rencistom, niepełnosprawnym i matkom samotnie wychowującym dzieci, mieszkającym na Tarchominie i Nowodworach – pomogę w drobnych naprawach z zakresu hydrauliki, stolarki i elektryki. Nieodpłatnie”. Od tej pory zgłosiło się do niego kilkadziesiąt osób, którym udzielił pomocy, bez żadnego rozgłosu. Lecz parę tygodni temu „Józek Złota Rączka” nieoczekiwanie stał się medialną gwiazdą. Ktoś zrobił zdjęcie jego ogłoszenia (wraz numerem telefonu!) i zamieścił je na Facebooku. W ciągu kilku godzin zaczęły o ogłoszeniu mówić tysiące osób! Tego dnia telefon pana Józefa dzwonił nieustannie: znajomi i nieznajomi składali mu gratulacje, a dziennikarze prosili o wywiady.

– Na początku było mi bardzo miło, ale drugiego dnia musiałem wyłączyć telefon, bo to było ponad moje siły – przyznaje. Nie uważa swojego zachowania za coś niezwykłego. Jest emerytem, ma dużo wolnego czasu, a majsterkowanie to jego hobby. W domu wszystko naprawia samodzielnie. – Jak się tego nauczyłem? Mój tata wiele rzeczy w domu robił sam, a ja mu się przyglądałem, pomagałem. Za czasów mojego dzieciństwa, w latach 50., na wsi nie było żadnych zabawek, więc dzieci zwykle radziły sobie same: zimą własnoręcznie robiliśmy sanki, a latem huśtawki.

Józef Sarnacki zawodowo zajmował się muzyką – grał na flecie w Polskiej Orkiestrze Radiowej, współpracował z orkiestrą Filharmonii Narodowej i pracował jako nauczyciel w szkołach muzycznych. Gdy przeszedł na emeryturę, nudziło mu się w domu.

– Otwarcie mówię moim klientom, że nie jestem specjalistą, nie gwarantuję, że będę potrafił naprawić wszystko. Ale jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś zgłaszał reklamacje – przyznaje. Zwykle proszą go o pomoc osoby starsze i niepełnosprawne, które często nie są w stanie nawet wkręcić żarówki, nie mówiąc o wymianie kranu. Ale kiedyś zadzwonił ojciec szóstki dzieci, który chciał powiesić suszarkę w łazience i nie mógł wywiercić dziury w suficie. Albo pan, który rozkręcił odpływ zlewu, ale nie potrafił go sam skręcić i błagał o pomoc, bojąc się gniewu żony. Takim osobom pan Złota Rączka też nie odmawia.

Jadwiga Jankowska, wieloletnia sąsiadka pana Józefa, zawdzięcza mu remont kuchni. – Drzwiczki w szafkach kuchennych nie chciały się domykać, więc poprosiłam Józia, żeby poradził mi, co mam z nimi zrobić. A on pomógł mi kupić nowe drzwiczki i wymienił je, zamontował też nowe blaty, a na koniec z własnej inicjatywy położył mi na podłodze wykładzinę klepkopodobną – opowiada. – Kiedyś był u mnie inny sąsiad, który za naprawę gniazdka elektrycznego wziął ode mnie 50 zł. A tymczasem Józio uparł się, że nie przyjmie ani grosza. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że wywiesił takie ogłoszenie i pomaga też innym ludziom. Ścięło mnie z nóg, bo to dzisiaj niespotykane.

Często zdarza się, że klienci pana Józefa potrzebują przede wszystkim zwykłej obecności, wysłuchania opowieści o problemach, chorobach. – Niektóre wizyty wywołują przygnębienie... Ale jednocześnie jest dla mnie budujące, że te osoby akurat do mnie się zgłaszają, że mogę z nimi porozmawiać – zwierza się Józef Sarnacki. Jedną z najbardziej poruszających historii usłyszał właśnie tego dnia, gdy jego ogłoszenie trafiło do internetu. Zadzwoniła do niego młoda kobieta samotnie wychowująca córeczkę, prosząc o pomoc w naprawie zbiornika w klozecie. – Żeby się odwdzięczyć, ugotowała dla mnie obiad. I zaczęła opowiadać o sobie: jest ciężko chora, lekarze dawali jej najwyżej 2-3 lata życia... i teraz właśnie mija ten trzeci rok. Ta kobieta najbardziej martwi się, co się stanie z jej córeczką – mówi przyciszonym głosem pan Józef.

Zbieg okoliczności sprawił, że właśnie w tym mieszkaniu, przy naprawie toalety, zastała pana Józefa ekipa telewizyjna. Reporterka nagrała też wypowiedź właścicielki mieszkania. – Wieczorem, kiedy reportaż był wyświetlany w telewizji, zadzwonili moi przyjaciele, którzy przypadkowo go oglądali. Opowiedziałem im historię tej chorej dziewczyny. Dodałem, że jest pod opieką fundacji, która zbiera fundusze na jej leczenie. Przyjaciele od razu zadeklarowali, że przekażą pieniądze na ten cel i roześlą wiadomość wśród swoich znajomych. Dzięki tej rozmowie zaczął się tworzyć krąg ludzi dobrej woli – opowiada pan Józef. Choć ma już dosyć statusu „bohatera”, cieszy się, że media chcą promować dobro. – Dziennikarze tłumaczyli mi: „Wie pan, teraz same afery, a tutaj taka pozytywna rzecz!” – dodaje.

A prywatnie Józef Sarnacki jest... tatą naszej redakcyjnej koleżanki Moniki Odrobińskiej. Jej także pomagał w remoncie mieszkania, a dla wnuczek własnoręcznie zrobił biurka na miarę. – Tata w rodzinie ma przydomek „najlepszy cieśla wśród muzyków”, i rzeczywiście, jego patron św. Józef może być z niego dumny! – śmieje się Monika.

Hanna Dębska
fot. arch. Moniki Odrobińskiej

Idziemy nr 5 (539), 31 stycznia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter