25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zmierzch "multikulti"

Ocena: 0
3160
– Zdecydowana większość wyznawców islamu w Europie nie ma problemu, aby żyć obok chrześcijan czy Żydów. Mają natomiast problem, gdy ktoś atakuje to, co jest dla nich święte – mówi ks. dr Adam Wąs SVD, członek Komitetu ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi KEP
Z ks. dr. Adamem Wąsem SVD, członkiem Komitetu ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi KEP, rozmawia Iwona Żurek


Czy islam jest religią nawołującą do pokoju czy do przemocy? Po ataku terrorystycznym w Paryżu i wobec nasilających się prześladowań chrześcijan na Bliskim Wschodzie musimy zadać sobie to pytanie.


To pytanie towarzyszy islamowi już od momentu, kiedy w VII w. pojawił się na religijnej mapie świata. Muzułmanie podkreślają, że „islam” i „pokój” są niemalże identyczne, gdyż w języku arabskim mają ten sam rdzeń słowotwórczy. Rzeczywistość nie jest, niestety, tak pokojowa. Patrząc na wielowiekowe dzieje i rozwój islamu, trudno w nim dojrzeć jednoznaczne oblicze pokoju. Historia pokazuje, że od samego początku kluczowym elementem islamu była
walka.


A sam Koran co mówi na temat używania przemocy?


Koran jest przeciwny przemocy, ale paradoksalnie dostarcza również argumentów za jej stosowaniem. I to właśnie w Koranie i jego interpretacji – a w zasadzie jej braku – leży sedno problemu. Wielkim wyzwaniem dla muzułmanów jest krytyczne odniesienie do Koranu, który uznają za księgę objawioną i świętą. Jej boskie pochodzenie i sprzeczności występujące w tekście skutkują tym, że na koraniczne przesłanie powołują się muzułmanie reprezentujący różne interesy religijne, społeczne i polityczne.


I dlatego wśród muzułmanów są zarówno terroryści z tzw. Państwa Islamskiego, jak i osoby otwarte na dialog z wyznawcami innych religii?


Dokładnie tak. Występowanie sprzeczności widać bardzo wyraźnie na przykładzie postawy wobec wyznawców Chrystusa. W Koranie – nawet w ramach tego samego rozdziału – w surze piątej znajdziemy fragmenty mówiące zarówno o wrogości wobec chrześcijan (5,31), jak i o szczególnej przyjaźni z nimi (5,82). Obie postawy znajdą swe uprawomocnienie w odpowiednim fragmencie świętego tekstu. Nie dziwi więc, że do Koranu odwołują się zarówno terroryści, jak i np. muzułmanie spotykający się z chrześcijanami na modlitwie podczas Dnia Islamu. Ambiwalencję przesłania koranicznego potęguje dodatkowo brak najwyższego autorytetu religijnego w islamie, który – na wzór papieża w Kościele katolickim – reprezentowałby wszystkich wierzących i wskazywał ortodoksyjną interpretację Koranu.


Jaki przykład postępowania dawał sam prorok Mahomet?

Należałoby zapytać, czy mówimy o Mahomecie z czasów mekkańskich, do 622 roku, a więc o przywódcy religijnym, czy też o liderze polityczno-społecznym, którym Mahomet stał się w Medynie i którym pozostał do śmierci w 632 roku. Mahomet stanowczo przeciwstawiał się politeizmowi i wszystkiemu, co stało na drodze kształtowaniu wspólnoty muzułmańskiej i zjednoczeniu Arabów. Był dzieckiem swego czasu. Najpierw wszedł w ostry konflikt z członkami własnego rodu i plemienia, a następnie walczył z innymi plemionami arabskimi. Znany jest jego krwawy konflikt z Żydami w Medynie. Mahomet podejmował również dialog z chrześcijanami, którym zezwolił nawet na odmówienie modlitw w meczecie. W postawie Mahometa widzimy elementy koranicznej ambiwalencji.

Zdecydowana większość wyznawców islamu w Europie nie ma problemu, aby żyć obok chrześcijan czy Żydów. Mają natomiast problem, gdy ktoś atakuje to, co jest dla nich święte
Jaki jest stosunek muzułmanów na całym świecie do tworu, jakim jest tzw. Państwo Islamskie?

Prawie wszyscy muzułmanie krytykują barbarzyńskie postępowanie członków tej organizacji. Wielu potępia prześladowania chrześcijan i innych grup wyznaniowych. W tym kontekście warto podkreślić dwa ważne wydarzenia. We wrześniu 2014 roku ponad 120 uczonych muzułmańskich wystosowało do przywódcy tzw. Państwa Islamskiego list otwarty, w którym wykazali Al-Baghdadiemu błędy oraz antyislamskie postępowanie. Natomiast w grudniu 2014 roku ponad 600 przedstawicieli muzułmańskiego świata nauki potępiło tzw. Państwo Islamskie w oświadczeniu wydanym podczas międzynarodowej konferencji, która odbyła się na słynnym egipskim uniwersytecie Al-Azhar w Kairze. Niestety, nie brakuje też fanatycznej mniejszości muzułmańskiej, która popiera Al-Baghdadiego, widząc w jego kalifacie odrodzenie islamu.


Jak wytłumaczyć fenomen osób, które urodziły się w Europie Zachodniej, wzrastały w kulturze demokracji, tolerancji i laicyzmu, a teraz ochoczo odbywają szkolenia terrorystyczne, by następnie podkładać bomby w miastach, z których pochodzą?

To dowód na to, że ani demokracja i tolerancja w wydaniu zachodnim, ani tym bardziej laicyzm nie rozwiązują aktualnych europejskich problemów. Wiadomo, że we wszystkich kulturach obecne są postawy o skłonnościach do agresji. Radykalny islam w wersji promowanej przez Al-Baghdadiego jest dla takich postaw doskonałą pożywką. Warto zauważyć, że wśród terrorystów islamskich są nie tylko potomkowie migrantów muzułmańskich, lecz także rdzenni Europejczycy, którzy przed konwersją na islam byli chrześcijanami lub ateistami.


Jaką strategię wobec przybyszów z Bliskiego Wschodu powinna przyjąć Europa?

Problem polega na tym, że w Europie Zachodniej nie wypracowano skutecznego sposobu postępowania wobec migrantów. Dotychczasowe próby – m.in. akulturacja, asymilacja i integracja – okazały się nieskuteczne. Nie sprawdziła się także gloryfikowana przez wielu polityka „multikulti”. Kiedy po II wojnie światowej władze ówczesnych Niemiec zaprosiły Turków (głównie muzułmanów) do odbudowy kraju, nie przygotowały dla nich żadnego programu. Gastarbeiterzy mieli zrobić swoje, zarobić i wyjechać. Okazało się, że wielu pozostało, a co więcej – sprowadzili swoje rodziny. Dynamika migracyjna we Francji, Wielkiej Brytanii czy u innych potęg kolonialnych wyglądała nieco odmiennie, ale prawda jest taka, że żaden kraj nie był przygotowany na przyjęcie wyznawców islamu. Od tego czasu w Europie wyrosły nowe pokolenia muzułmanów, a ich liczba sukcesywnie rośnie. W związku z tym konieczne jest wypracowanie islamu w wydaniu europejskim.


Mam wrażenie, że Europa od lat stosuje wobec muzułmanów pewną strategię – rozmywania własnej tożsamości z nadzieją, że w odpowiedzi muzułmanie również wyrzekną się swojej.

Programowe rozmywanie chrześcijańskiej tożsamości Europejczyków przypomina człowieka, który podcina gałąź, na której siedzi. Wydaje się, że strategią współczesnych, lewicowo-liberalnych środowisk europejskich jest eliminowanie z przestrzeni publicznej elementów chrześcijańskich, by ostatecznie pozbyć się w ogóle tego, co religijne. W efekcie proponowane tzw. wartości europejskie stają się tak „bezpłciowe”, że przestają być atrakcyjne nie tylko dla napływowej ludności muzułmańskiej, ale nawet dla samych Europejczyków. Poza tym powszechna staje się opinia, że muzułmanie prowadzą wojnę przeciw chrześcijaństwu. Tymczasem zdecydowana większość wyznawców islamu w Europie nie ma problemu, aby żyć obok chrześcijan czy Żydów. Mają natomiast problem, gdy ktoś atakuje to, co jest dla nich święte. Po styczniowej masakrze w redakcji paryskiego tygodnika muzułmanie deklarowali, że są przeciwko terroryzmowi i przemocy, ale równie zdecydowanie odrzucają bluźniercze wyśmiewanie się z ich religii.


Na naszym polskim podwórku mamy przykład wielowiekowego już pokojowego współistnienia z Tatarami. Może to jest odpowiedź na pytanie, jak żyć pod wspólnym niebem?

Tatarzy w piękny sposób wkomponowali się w polską rzeczywistość. Nie bez znaczenia jest fakt, że kiedy Tatarzy przybyli na ziemie polskie, zastali tu ludzi wierzących, mających bardzo konkretne przekonania religijne. W laicyzującej się Europie muzułmanom trudniej znaleźć wspólną płaszczyznę spotkania. Zwłaszcza gdy wielu współczesnych chrześcijan uważa religię za sprawę prywatną. Należy pamiętać, że muzułmaninowi łatwiej zrozumieć osobę, która wierzy inaczej, niż tę, która nie wierzy wcale. Bez wątpienia szansą na ułożenie stosunków z wyznawcami islamu w Europie jest stałe wychowanie do wzajemnego szacunku i dialogowa edukacja młodzieży. Nade wszystko jednak Europa potrzebuje powrotu do religijnych korzeni i chrześcijan, którzy wiedzą, kim są.

***
Ks. dr Adam Wąs SVD
(1963), islamolog, arabista, członek Komitetu ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi Konferencji Episkopatu Polski, wykładowca islamu i teologii religii na KUL, wieloletni Współprzewodniczący Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów ze strony katolickiej oraz dyrektor werbistowskiego Centrum Dialogu Kultur i Religii. W przeszłości misjonarz w Kenii. Absolwent m.in. Papieskiego Instytutu Studiów Arabistycznych i Islamologicznych w Rzymie. Zajmuje się m.in. dialogiem chrześcijańsko-muzułmańskim i fundamentalizmem islamskim.

rozmawiała Iwona Żurek
fot. arch. ks. Adama Wąsa
Idziemy nr 7 (490), 15 lutego 2015 r.




PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter