Będzie przełom?

Bo gdy sięgnę pamięcią wstecz, w tej dyscyplinie sportu najczęściej mieliśmy jednego lidera, jednego mistrza, do którego nie potrafili dołączyć pozostali reprezentanci. Wystarczy przypomnieć legendarnego Wojciecha Fortunę.

Później blisko czołówki przez lata trzymał się Piotr Fijas, aż w końcu doczekaliśmy się ery Adama Małysza. To były piękne lata, po których na szczęście było równie wspaniale. Nowym liderem kadry został Kamil Stoch. Gdy jednak po igrzyskach olimpijskich w Soczi zdarzyły mu się gorsze starty, od razu zobaczyliśmy, jak mała jest siła polskich skoków. Bo między Stochem a resztą kadry była prawdziwa przepaść. I dlatego marzy mi się przełom, który oznaczałby, że mamy uznanego lidera w osobie Stocha właśnie, a obok mistrza do światowej czołówki pukają następni. Kto jednak miałby dokonać tego przełomu?

Przede wszystkim nowy trener. Austriak Stefan Horngacher już 10 lat temu pracował w Polsce. Wtedy prowadził kadrę B, teraz odpowiada za naszych najlepszych zawodników. I już zrobił dużo. Latem zachwycał formą Maciej Kot. Zwycięzca klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix nie ma wątpliwości – Horngacher dał mu nie tylko nowy impuls, ale wręcz, sprawił, że on jako skoczek narodził się na nowo. To oczywiście wielkie słowa, na pewno jest w nich jednak więcej niż ziarno prawdy. Maciek w poprzednim sezonie był sfrustrowany, odstawiony na boczny tor. Teraz odżył. Nie znaczy to, że w sezonie zimowym będzie skakał równie daleko jak latem, ale…

Nowy dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz jest przekonany, że Horngacher może dokonać właśnie tej trudnej sztuki, czyli przełoży dobre wyniki z lata na miesiące zimowe. Jeśli więc w naszej kadrze będziemy mieli dwóch liderów, to już będzie znacząca zmiana. Małysz przekonuje, że Horngacher to właściwy człowiek na właściwym miejscu. I z nim czekają nas także kolejne, dobre zmiany. Polacy mają szanse na stałe wskoczyć do czołówki Pucharu Świata. Jeśli w pierwszej pucharowej dziesiątce będzie dwóch lub trzech naszych reprezentantów, wtedy będziemy mogli powiedzieć, że przełom faktycznie nastąpił.

Mariusz Jankowski Idziemy nr 47 (581), 20 listopada 2016 r.