Piękny sen Igi Świątek trwał. Przez kilka dni. Drugi rok z rzędu Polka w Paryżu zachwycała. Od pierwszego meczu – czy to w singlu, czy w deblu.
fot. PAP/Leszek SzymańskiNasza tenisistka przyjechała bronić tytułu, czyli dokonać czegoś niezwykle trudnego. W XXI w. tylko Justine Henin potrafiła wygrać tę imprezę rok po roku. W latach 2005-2007 Belgijka dominowała w turnieju Rolanda Garrosa. Inne tenisistki nie potrafiły dokonać tej sztuki. Nie udało się także Idze Świątek. I być może niektórych zdziwi to, co napiszę, ale… nic złego się nie stało. Rywalka z Grecji tego dnia była po prostu lepsza. Nie ma powodów, by rozpaczać.
Są za to powody, by chwalić Świątek. Pokazała bowiem, że z miesiąca na miesiąc jest lepszą zawodniczką. Silniejszą. Dbającą o nieustanny rozwój. Dba o niego przede wszystkim sama, ale co ważne, ciągle ma też wsparcie swojego zespołu. Równie istotne jest to, że cały team Igi stara się na bieżąco uczyć. I rozumieć wielki tenisowy świat. To jest po prostu fajny, mądrze prowadzony projekt. Nikt nie opowiada niestworzonych historii, nie zachowuje się, jakby pozjadał wszystkie rozumy. Dlatego z ciekawością czekałem na tegoroczne występy Igi we Francji.
I nie czuję zawodu. Wręcz przeciwnie. Jestem przekonany, że w najbliższych latach Polka będzie wracała do Paryża coraz mocniejsza, a także coraz bardziej świadoma swoich możliwości. Już teraz wielu dziennikarzy oraz obserwatorów docenia rozwój kariery Świątek. Część z nich podkreśla jedną rzecz – polska tenisistka postawiła na samorozwój. To rzadko się zdarza w tak młodym wieku. A Iga dzięki temu staje się zawodniczką niezwykle mocno oraz pewnie stąpającą po ziemi. Z sukcesami nasza najlepsza tenisistka oswaja się od dawna. Już jako nastolatka zwyciężała na przykład w mistrzostwach Polski, mimo że rywalizowała z zawodniczkami starszymi od niej o rok.
W Paryżu podobała mi się też postawa naszej tenisistki po przegranym ćwierćfinale. Nie szukała kwadratowych jaj, jasno określiła przyczyny porażki. Doceniła klasę rywalki. I przyznała, że takie momenty jeszcze jej się zdarzą, choćby z powodu braku doświadczenia. Szczerze, konkretnie, bez owijania w bawełnę.
Brawo Iga. Brawo za taką właśnie postawę. Na każdej drodze, także tej sportowej, zdarzają się zakręty oraz trudne momenty. Ważne, by umieć wyjść z nich bez szwanku. A najlepiej wynieść z nich jeszcze jakąś naukę. Jestem przekonany, że Iga Świątek wnioski wyciągnie szybko.