Zawodowy sport potrafi dostarczyć niezapomnianych emocji.
fot. PAP/EPA/Mauricio Duenas CastanedaDzięki niemu można płakać z radości lub szlochać ze smutku. To on sprawia, że zapominamy o całym świecie. Dzieje się tak za sprawą sportowców. Współczesnych herosów. Bohaterów zbiorowej wyobraźni. Wyobraźni rozpalanej przez wyczyny, ale i bogactwo najlepszych piłkarzy, koszykarzy, tenisistów czy golfistów.
Tę stronę sportowego życia widzimy najczęściej. I rzadko myślimy o tym, co kryje się za wysiłkiem zawodniczki X i zawodnika Y. Nie pamiętamy, że wejście na szczyt lub choćby w jego pobliże okupione jest najczęściej wielkimi wyrzeczeniami. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakim kosztem sportowcy osiągają swoje cele. Dlatego dziś chciałem o tym przypomnieć. O tej drugiej, często smutnej i bolesnej stronie medalu.
Przypominam o tym, bo wstrząsnęły mną słowa francuskiego mistrza świata, byłego piłkarza Realu Madryt, dziś grającego w Manchesterze United. Raphaël Varane ma dopiero 29 lat, a już postanowił zrezygnować z gry w kadrze Trójkolorowych. Tak uzasadnił tę decyzję: „Dałem z siebie wszystko, fizycznie i mentalnie. Na najwyższym poziomie jest jak w pralce. Gra się cały czas i nigdy nie ma przerwy. Mamy przeładowane terminarze, ciągle gramy. Czuję, że się duszę. Varane piłkarz pożera Varane’a człowieka”.
Te zdania głęboko zapadły mi w pamięć. Wryły się boleśnie w głowę i nie chcą z niej uciec. Dlaczego nie chcą? Bo sądzę, że w podobnym tonie mogą wypowiedzieć się nie tylko zawodnicy ze sportów drużynowych. Niemal identyczne wyznania mogą zrobić lekkoatleci, spędzający miesiące na zgrupowaniach w odległych zakątkach świata, lub tenisiści, czujący się czasami jak zwierzęta w obwoźnym cyrku. Niestety, bardzo długa jest lista sportowców zmuszanych do trudnych wyborów. Słyszących od trenerów, menedżerów lub sponsorów: zrób to lub tamto, pojedź tam, nie rób tego. I są posłuszni. Na szali kładą na przykład swoje życie rodzinne. Poświęcają się ponad miarę, często mając świadomość, że celu być może nie uda się osiągnąć.
A warto pamiętać jeszcze o kilku aspektach. Po pierwsze, życie zawodowego sportowca nie trwa wiecznie. Po drugie, czas nie jest z gumy i często go brakuje. Po trzecie, trudnych momentów jest bardzo wiele. Po czwarte, bywa, że lista wyrzeczeń nie ma końca. I to wszystko zebrane razem składa się na tę drugą, mniej znaną, często zakrytą stronę medalu. Dlatego marząc o karierze zawodowego sportowca dla swojego dziecka, licząc po cichu, że córka zostanie drugą Igą Świątek, a syn może pobije rekordy Roberta Lewandowskiego – warto pamiętać, że każdy medal ma dwie strony.