W ostatnim czasie te reprezentacje grały niemal równocześnie.
Piłkarze i siatkarze. Była to więc świetna okazja, by przyjrzeć się, jak funkcjonują te najpopularniejsze drużyny w polskim sporcie. I wynik tych obserwacji może być oczywiście tylko jeden: zwycięstwo – i to bezapelacyjne – ekipy siatkarskiej. Piłkarze znaleźli się na deskach niemal na własne życzenie. Kompromitująca gra w eliminacjach mistrzostw Europy to jedno. Kiepski klimat w środku oraz wokół drużyny to drugie. Tak naprawdę od wielu miesięcy piłkarską reprezentację Polski ogląda się z trudem. A jeśli dodamy do tego całą listę problemów trawiących kadrę – to mamy obraz nędzy i rozpaczy. W tych słowach nie ma ani krzty przesady. Kadencja Fernando Santosa była krótka, zakończona przed czasem, a przy okazji pełna pomyłek. Decyzja o pożegnaniu się z Portugalczykiem była jedyną sensowną. Ten układ nie miał prawa dalej istnieć, bo tak naprawdę nigdy nie zafunkcjonował dobrze. To był czas zmarnowany, czas, którego nikt nam nie odda. Piłkarska reprezentacja swoją pozycję będzie odbudowywała długo, a przed nowym selekcjonerem bardzo niewdzięczne zadanie.
Co zrobili w tym czasie siatkarze? W trakcie mistrzostw Europy dobitnie pokazali, jak należy radzić sobie z niżej notowanymi rywalami. Z Czechami, Macedonią Północną czy Czarnogórą zagrali na luzie i bez problemów sięgnęli po zwycięstwa. Ten fakt nikogo jednak dziwić nie powinien. Bo w siatkówce epizodycznie zdarzają się sensacje i rzadko kiedy faworyt ma kłopoty ze słabeuszem. Polacy po prostu zrobili, co do nich należało. Gdy jednak przyszedł czas na poważne granie, to drużyna Nikoli Grbicia pokazała klasę. Nawet przeżywając trudniejsze chwile w ćwierćfinale z Serbią, udowodniła, że wie, jak wychodzić z opresji. Trzeba też docenić pracę obecnego trenera kadry. Grbić w czwartym turnieju z rzędu wprowadził biało-czerwonych do strefy medalowej. Brawo.
Co najistotniejsze, Polacy nie pozostawili wątpliwości, że obok Włochów są w tej chwili najmocniejszą drużyną Starego Kontynentu. Oczywiście martwią kłopoty zdrowotne Bartosza Kurka. Niepokój jest duży, bo być może zabraknie go w kwalifikacjach olimpijskich. To byłaby duża strata. Możemy się pocieszać w jeden sposób – dobrze, że te problemy pojawiły się teraz, a nie tuż przed igrzyskami w Paryżu. Za rok Kurek będzie naszej kadrze bardzo potrzebny. Bo do stolicy Francji siatkarze na pewno pojadą z jednym, bardzo konkretnym celem. Będzie nim olimpijski medal. Polska znajdzie się w gronie faworytów, nie mam co do tego wątpliwości. To drużyna z absolutnego, światowego topu. To ekipa rzadko schodząca poniżej pewnego poziomu. I tak jak fani piłkarscy za reprezentację muszą się wstydzić, tak siatkarscy kibice niezmiennie pękają z dumy. Bo dziś te dwa zespoły to dwa bardzo odległe światy.