70 lat temu, 23 października 1947 r., w Starogardzie Gdańskim urodził się Kazimierz Deyna, uznawany za najlepszego polskiego piłkarza XX wieku. Kazik był typem przywódcy o charyzmatycznej, danej przez Opatrzność sile – pisał o nim trener Kazimierz Górski.
fot. wikipedia/CC BY-SA 3.0 de„Na jednym z zebrań GOZPN (Gdańskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej – PAP) Wasz Trener-Koordynator poinformował przedstawiciela naszego Klubu, że w Starogardzie jest utalentowany zawodnik o nazwisku Deyna i może być po odpowiednim przygotowaniu predestynowany do gry w zespole II ligi w linii ataku” – czytamy w liście wysłanym w kwietniu 1965 r. przez działaczy Lechii Gdańsk do miejscowych władz PZPN.
Dokument ten jest jednym z pierwszych świadectw zainteresowania młodym, zaledwie osiemnastoletnim zawodnikiem, występującym w barwach ZKS Włókniarz Starogard Gdański. Miasto to jest stolicą Kociewia, regionu leżącego nieco na uboczu wśród Borów Tucholskich.
Przyszły lider reprezentacji Polski pochodził ze skromnej rodziny, miał trzy siostry i sześciu braci. Jego ojciec pracował w miejscowej mleczarni, a matka zajmowała się domem. Przodkowie Deynów przybyli na Kociewie z Litwy, stąd ich nietypowe nazwisko.
Pierwszy trener Deyny, mimo sprzeciwu swoich kolegów, wystawił czternastoletniego zawodnika do składu seniorskiej drużyny na mecz z lokalnym przeciwnikiem z Chojnic. Deyna strzelił w tym meczu trzy bramki. W ciągu kolejnych trzech sezonów kilkunastoletni Kazimierz stał się gwiazdą ZKS-u i wzbudził zainteresowanie nie tylko wspomnianej już Lechii, ale również Arki Gdynia.
W 1965 r. zagrał w reprezentacji Polski juniorów w meczu z Czechosłowacją. W tym spotkaniu wystąpił również Lesław Ćmikiewicz, późniejszy partner Deyny w Legii i reprezentacji Polski.
Na początku 1966 r. Deyna zamieszkał u swojego starszego brata, milicjanta w Łodzi i podjął treningi w Łódzkim Klubie Sportowym (ŁKS). Nie mógł jednak występować w oficjalnych meczach pierwszoligowej drużyny, ponieważ władze PZPN zdyskwalifikowały go za podpisanie przez jego rodziców kontraktu zawodniczego syna z Arką Gdynia. Młodego piłkarza wciąż wiązała wówczas umowa z klubem z rodzinnego Starogardu.
Po jej wygaśnięciu Deyna zagrał jeden mecz w barwach ŁKS. Przeciwnikiem był mistrz Polski Górnik Zabrze. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.
Nowy trener najważniejszego wojskowego klubu w PRL, Legii Warszawa, Czech Jaroslav Vejvoda borykał się z problemami kadrowymi. Zażądał więc od swoich wojskowych przełożonych powołania do klubu wszystkich zawodników z listy przygotowanej przez jego poprzednika Longina Janeczka. Kazimierz Deyna był na niej. ŁKS próbował zatrzymać u siebie obiecującego zawodnika, a sam Deyna przez kilka miesięcy unikał korespondencji od Wojskowej Komendy Uzupełnień. Ostatecznie, na Łazienkowskiej stawił się w październiku 1966 r.
20 listopada zadebiutował w meczu z Ruchem Chorzów, zakończonym remisem 0:0. „Debiutancka trema paraliżowała ruchy Dejny” – pisał „Przegląd Sportowy, przekręcając przy tym nazwisko debiutanta.
W tym czasie filarem Legii był Lucjan Brychczy. „Kazio zwracał się do mnie per +Mistrzu+ i wielokrotnie wspominał, że jego wielkim marzeniem, było by mógł kiedykolwiek zagrać ze mną w jednej drużynie. Spełniło się to marzenie i nawet w późniejszym okresie pomoc, którą tworzyliśmy ja, Kazik i Bernard Blaut zaliczana była do najsilniejszych formacji w Europie” – wspominał honorowy prezes Legii w książce Wiktora Bołby „Deyna. Geniusz futbolu. Książę nocy”.
W pierwszym sezonie w Legii zagrał w 12 meczach i zdobył 6 bramek. Rok później było już 26 meczów i 12 bramek. Deyna poznawał nie tylko ligowe boiska, ale również nocne życie Warszawy drugiej połowy lat 60. Spóźnienia na treningi i zbiórki przed meczami doprowadzały surowego Vejvodę do wściekłości. Po jednym ze spóźnień trener zażądał od przełożonych przesunięcia Deyny do karnej jednostki wojskowej w Czerwonym Borze. Przed „zesłaniem” uratował Kazika starszy kolega, Bernard Blaut. Zaproponował zarządowi Legii, by Deyna na kilka miesięcy zamieszkał u niego.
Niemający wiele wspólnego z „postawą żołnierza ludowego wojska”, styl życia Deyny sprawił, że znalazł się też pod obserwacją Wojskowej Służby Wewnętrznej.
Metody wychowawcze Vejvody i Blauta dały rezultaty - w ciągu kilku miesięcy Deyna stał się podstawowym zawodnikiem drużyny z Łazienkowskiej i ulubieńcem publiczności. W sezonie 1968/69 Legia po dwunastoletniej przerwie zdobyła tytuł mistrza Polski. Zdaniem Vejvody wielką rolę w sukcesie odegrał Deyna. „To doskonały zawodnik. Umie to co potrzebne jest nowocześnie grającemu piłkarzowi. W ciągu mojej pracy w Legii, Deyna zrobił największe postępy” – mówił czechosłowacki trener w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Jeszcze przed objęciem drużyny narodowej przez Kazimierza Górskiego, Deyna zagrał kilka meczów w barwach Polski. Debiutował w reprezentacji 24 kwietnia 1968 r. na Stadionie Śląskim w meczu z Turcją, wygranym 8:0.
I już wówczas po raz pierwszy został wygwizdany przez śląską publiczność - jako zawodnik wojskowego klubu z Warszawy, osławionego bezceremonialnym pozyskiwaniem najlepszych polskich graczy metodą „poboru w kamasze”, czyli wezwaniem do odbycia obowiązkowej służby wojskowej.
Kolejny sezon, 1969/70, uważany jest do dziś za najlepszy w historii Legii. Pod wodzą nowego trenera Edmunda Zientary zwyciężyła w lidze, dotarła również do półfinału Pucharu Europejskich Mistrzów Krajowych, czyli poprzednika obecnej Ligi Mistrzów.