Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w Oberstdorfie to już historia.
Najpiękniejsza dla jednego z naszych reprezentantów. Piotr Żyła właśnie w tym roku wszedł na swój szczyt. Mistrzostwo świata w konkursie indywidualnym było na pewno niespodzianką. Polak należał do grona faworytów, ale było ono bardzo szerokie i byli to kandydaci do podium, ale raczej nie do złota. A Żyła pokonał wszystkich, z uśmiechem na ustach i – można by powiedzieć – od niechcenia.
Przeszedł do historii jako najstarszy mistrz świata. 34-latek był zdecydowanym liderem polskiej kadry i właśnie on dołożył najwięcej do brązowego medalu w konkursie drużynowym. Tym samym zamknął usta wszystkim wątpiącym w jego klasę. Mistrzem świata nie został przez przypadek. Przecież gdyby nie dość dziwne decyzje sędziów, to i w drugim konkursie indywidualnym byłby na podium – a skończył na miejscu czwartym. Piotr Żyła ma bez wątpienia ogromne doświadczenie. A tego w polskiej kadrze na pewno nie brakuje. Bo każdy z naszych najważniejszych reprezentantów walczy na skoczniach odlat – Kamil Stoch i Dawid Kubacki swoje już wygrali, a przecież wciąż liczą się w walce o trofea. Ten sezon, także te mistrzostwa to potwierdziły. Mamy trzech, bardzo doświadczonych muszkieterów. Nie mam wątpliwości, że wciąż zazdroszczą nam ich Niemcy, Austriacy czy Norwegowie. Ci ostatni jedną z najważniejszych imprez w sezonie zakończyli w wyjątkowo kiepskich nastrojach – w rywalizacji mężczyzn jedyny medal dał im Robert Johansson.
O nasze nastroje zadbał Piotr Żyła, ale… doceniając jego życiowy sukces, nie możemy nie myśleć o przyszłości. A w tej nie brakuje znaków zapytania. Od ludzi związanych ze środowiskiem skoków narciarskich coraz częściej słychać narzekania. Można też nazwać te głosy inaczej – głosami niepokoju. Wśród młodzieży nie widać bowiem nikogo, kto mógłby wkrótce zastąpić naszych mistrzów. Wspomniana wyżej trójka Stoch, Kubacki, Żyła na emeryturę się nie wybiera. Jeszcze. Ale wkrótce tak się stanie. Nie ma innej możliwości.
Ciesząc się więc z obecnych sukcesów, pamiętajmy, że nic nie trwa wiecznie. Sezon po sezonie doświadczaliśmy wielkich sukcesów. Ten okres jednak dobiega końca. Liderów polskiej kadry będzie musiał ktoś zastąpić, a zbyt wielu kandydatów niestety nie mamy. Może to oznaczać tylko jedno – trzeba być przygotowanym na trudny czas, w którym na światowych skoczniach znajdziemy się poza czołówką.