16 września
poniedziałek
Edyty, Korneliusza, Cypriana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pierwsze polskie medale

Ocena: 0
445

Rok 2024 został ogłoszony Rokiem Polskich Olimpijczyków, w związku z setną rocznicą pierwszych polskich medali olimpijskich. Droga do tego sukcesu była długa, a olimpijskie szlaki przecierali polscy sportowcy w barwach zaborców.

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Srebrni reprezentanci Polski w kolarstwie na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 1924 r.

Rodzina Michaux sprowadziła się z Belgii do Warszawy na początku XIX w., a jej członkowie szybko poczuli się Polakami. Syn belgijskiego imigranta, Marcin, brał udział w powstaniu listopadowym, a wnuk Aleksander współtworzył „Kurier Warszawski” i publikował popularne wiersze. W jednym z nich pisał do swojego nowo narodzonego synka Juliana:

„Śpij, mój mały paiazzo,
Śpij, mój synku, już (...)
jeśli chcesz, to od świata
zdobywaj sławę wnet”.

Trudno się dziwić, że Julian Michaux daleko zaszedł, skoro słuchał takich zachęt już od kołyski. Stał się jednym z najwybitniejszych szermierzy w imperium rosyjskim, prowadził też szkołę szermierczą. Kiedy w 1896 r. zorganizowana została pierwsza nowożytna olimpiada, Michaux jako zawodowy szermierz nie mógł wziąć w niej udziału – uczestnikami mogli być tylko amatorzy. W 1900 r. dla szermierzy zrobiono wyjątek, dzięki czemu Michaux, reprezentując Rosję, był w grupie pierwszych Polaków na igrzyskach. Zajął wtedy piąte miejsce. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę został polskim oficerem, używał też spolszczonej wersji nazwiska – Miszo.

 


MEDAL POCIESZENIA

Pierwszy olimpijski medal dla Polaka został zdobyty w niestandardowy sposób. Oto 16 lipca 1912 r. na igrzyskach w Sztokholmie w zawodach jeździeckich wystartował polski oficer rosyjskiej armii Karol Rummel. Obok niego Rosję reprezentował m.in. wielki książę Rosji Dymitr Romanow. Olimpijski przejazd Rummla był bezbłędny aż do ostatniej przeszkody, przed którą koń się przewrócił, przygniatając jeźdźca. Rummel wstał, dokończył przejazd i natychmiast osunął się na ziemię. W szpitalu stwierdzono, że ma złamanych sześć żeber. W zawodach został sklasyfikowany na dziewiątym miejscu, ale publiczność oceniła jego występ inaczej. Król szwedzki Gustaw V, który oglądał przejazd Rummla z trybun hipodromu, odwiedził go w szpitalu i wręczył mu replikę złotego medalu.

Po odzyskaniu niepodległości Rummel został przyjęty do polskiej armii i wraz z całą rodziną zmienił pisownię nazwiska, zastępując międzynarodowe „u” polskim „ó”. Już jako Karol Rómmel organizował jeździecką reprezentację Polski na igrzyska. W 1920 r., kiedy olimpiada odbywała się w Antwerpii, polscy jeźdźcy zajęci byli obroną granic. Dopiero w 1924 r. Polacy mogli zawalczyć o medal, występując z białym orłem na piersiach.

W 1924 r. w Paryżu 81 polskich zawodników wystąpiło w 42 konkurencjach. Igrzyska trwały od 5 maja i aż do ostatniego dnia wyniki Polaków przedstawiały smutny obraz stanu polskiego sportu. W odrodzonej Polsce brakowało struktur sportowych, infrastruktury, a przede wszystkim pieniędzy. Trudno się dziwić, że większość reprezentantów nie przebrnęła nawet eliminacji. Korespondent „Kuriera Warszawskiego” pisał: „sport polski na obecnej olimpiadzie był przedmiotem stałego lekceważenia, ba! – nieraz drwin nawet i nie zawsze smacznych docinków”. Ostatni dzień, 27 lipca 1924 r., zmienił jednak wszystko.

 


Z CHĘCIN DO PARYŻA

Adam Królikiewicz (jego losy przedstawił Daniel Lis w zbiorze reportaży „Stulecie przeszkód”) pierwszy raz wsiadł na konia dziesięć lat wcześniej. Służył w Legionach, 13 sierpnia 1914 r. pierwszy raz stanął naprzeciw Rosjan. Potyczka zakończyła się dla niego ucieczką z pola bitwy. W lesie spotkał samotnego konia. Chciał wyprowadzić zwierzę z lasu, ale szybko się okazało, że to koń będzie prowadził jeźdźca. Obejmując wierzchowca za szyję i zaciskając łydki na jego bokach, Królikiewicz przejechał kilkanaście kilometrów. „Moja pierwsza w życiu jazda zakończyła się nad wyraz szczęśliwie na chęcińskim rynku, na którego twardy bruk (…) zwaliłem się jak worek u stóp zgrupowanych tam, zdumionych moim wyczynem, kolegów” – wspominał.

W 1924 r. Królikiewicz był już oficerem i utytułowanym jeźdźcem. Tak relacjonowano jego przejazd w konkursie skoków: „Stary, kilkunastoletni «weteran taborowy» Picador, stuliwszy uszy, szedł śmiało naprzód na przeszkody, zrzucając zaledwie dwie i trzecią biorąc powtórnie. Brawurowa i pełna fantazji jazda porucznika Królikiewicza nagrodzona została hucznymi oklaskami”. Przejazd zapewnił mu trzecie miejsce. A powinien drugie, bo srebrny medalista dojechał do mety dzięki interwencji fotografa, który podtrzymał go podczas upadku. Jeździec powinien być za to zdyskwalifikowany, ale incydent widzieli chyba wszyscy poza sędziami. Królikiewicz przeżywał ten werdykt jeszcze w latach 50., przede wszystkim ze względu na swojego ukochanego konia: „Picador zaklasyfikował się tym samym na trzeciego konia świata, a powinien być drugim”.

 


Z KULĄ W KOLANIE

Konkurs skoków jeszcze trwał, kiedy na stadionie rozbrzmiał komunikat z megafonu o zwycięstwie Polski nad Francją w drużynowym biegu kolarskim na cztery kilometry. Welodrom, na którym odbywały się zmagania kolarzy, znajdował się po drugiej stronie Paryża. Polskę reprezentowali Tomasz Stankiewicz, Jan Łazarski, Franciszek Szymczyk i Józef Lange. Jan Łazarski dotarł do finału olimpiady mimo kuli rewolwerowej, która tkwiła w jego kolanie od pięciu lat. Przypadkowy postrzał w 1919 r. nie zakończył jego kariery dzięki forsownym treningom, które doprowadziły go niemal na szczyt.

W tych zawodach to Polacy mieli trochę szczęścia. Stankiewicz tuż przed igrzyskami wziął udział w zawodach w Kopenhadze, przez co na olimpiadzie był bez formy. W półfinale z Francją odpadł po przejechaniu kilometra. Polaków uratowało przebicie opony przez jednego z Francuzów. Finał był zaledwie kilkadziesiąt minut po zwycięskiej rywalizacji z Francją. Tym razem nie udało się zapobiec skutkom złej formy Stankiewicza. Jak wspominał Franciszek Szymczyk: „Stankiewicz ledwie utrzymywał się na kole i kiedy (…) wiatr dmuchnął na niego, w ogóle prawie stanął”. Olimpijskie srebro dla Polaków i tak było wielką niespodzianką. Na złoto trzeba było czekać do następnej olimpiady.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest historykiem, pracownikiem Centrum Myśli Jana Pawła II

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 września

Poniedziałek, XXIV Tydzień zwykły
Wspomnienie Świętych męczenników Korneliusza, papieża, i Cypriana, biskupa
Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego;
każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 7, 1-10
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Stanisława Kostki 9-17 IX
+ Nowenna do św. Ojca Pio

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter