Znamy to z historii. Pod wspólną, olimpijską flagą startowali reprezentanci krajów tuż po rozpadzie (była Jugosławia) czy dopiero wybijających się na niepodległość (Timor Wschodni). Ale tego co teraz – jeszcze nie było.
Zaczęło się już w ubiegłym roku. Judoka z Demokratycznej Republiki Konga, syryjski pływak oraz irańska zawodniczka taekwondo – to byli pierwsi sportowcy zmuszeni do ucieczki ze swoich krajów, a jednocześnie spełniający warunki dopuszczające do igrzysk olimpijskich. Dziś wiadomo już, że w Rio de Janeiro ma być cała reprezentacja uchodźców, która wystąpi pod flagą olimpijską. W grupie kandydatów do tej ekipy jest ponad 40 zawodników. Nominację otrzymają oczywiście ci, którzy, jak wspomniana wyżej trójka, spełnią olimpijskie minima.
Po usłyszeniu tej informacji nieco mnie zamurowało. Co to za pomysł? Skąd? Dlaczego? W jakim celu? „Chcemy tym gestem podkreślić, że wszyscy jesteśmy dotknięci skalą kryzysu migracyjnego” – to słowa przewodniczącego MKOL Thomasa Bacha. Szef olimpijskiej organizacji jest Niemcem, więc pewnie dobrze wie co mówi. Jego kraj poczuł bowiem wspomnianą skalę wyjątkowo mocno. Chyba na tyle mocno, że niektórzy stracili rozum. Pomysłów na pomoc poszkodowanym było już bardzo wiele. Co chwila pojawiają się nowe, temat wciąż budzi ogromne emocje. Dobrego rozwiązania nie ma.
„Umożliwiając uchodźcom start na igrzyskach, dajemy nadzieję wszystkim uchodźcom na świecie.” To kolejne słowa-wytrychy. Autor ten sam, czyli przewodniczący Thomas Bach. Moje zdziwienie wcale więc nie zmalało. Bo powoływanie takiej – sztucznej – reprezentacji uchodźcom nie pomoże. W żaden sposób. Jest to dla mnie nic innego jak zagranie pod publiczkę. I to bardzo marnej jakości zagranie.
Nigdy nie uwierzę, że ojciec uciekającej przed nalotami rodziny będzie się zastanawiał, co zrobić, by w sierpniu obejrzeć występy reprezentacji uchodźców. Ci ludzie mają po prostu inne zmartwienia. A jeśli MKOL chce koniecznie pomóc sportowcom, którzy uciekli z ojczyzny, może to zrobić w prosty sposób. Raheleh Asemani po opuszczeniu Iranu już startowała w zawodach w barwach Belgii. Czemu więc nie miałaby też pojawić się w Rio w tej samej roli?
Mariusz Jankowski |