Bartosz Zmarzlik. Żużlowiec wybitny. Człowiek, który piąty raz został indywidualnym mistrzem świata.
fot. PAP/Jarek PraszkiewiczZnamy to chyba wszyscy. Wejście na jakikolwiek szczyt bywa trudne i często okupione wysiłkiem. Mniejszym lub większym. I nie ma znaczenia, czy będzie to zdobycie jakiejś góry w Tatrach lub Bieszczadach, czy wdrapanie się z zakupami na trzecie piętro w bloku bez windy. Za każdym razem ten wysiłek trzeba podjąć. A przecież czasami nam się nie chce, czasami mamy różne problemy i wtedy wykonanie zadania bywa trudne. Czasami celu nie udaje się osiągnąć. Kiedy jednak robimy rzeczy małe lub większe, ale ważne dla nas, to satysfakcja jest przeogromna.
I jestem pewien, że wielką satysfakcję czuje Bartosz Zmarzlik. Żużlowiec wybitny. Człowiek, który piąty raz został indywidualnym mistrzem świata. Pokazał, że Polak potrafi robić rzeczy absolutnie fenomenalne. Okupił to oczywiście bardzo ciężką pracą. Dlatego trudno było się dziwić łzom wzruszenia po zakończeniu rywalizacji w Vojens. Tylko on i jego bliscy wiedzą, jakie są koszty życia zawodowego sportowca. Człowieka, który całe tygodnie spędza na walizkach. I dlatego te momenty triumfu są tak ważne. Takie do zapamiętania. Na zawsze. My wszyscy powinniśmy też je pamiętać. Bo Bartosz Zmarzlik rok po roku udowadnia, że nad Wisłą rodzą się sportowcy wybitni.
Taką sportsmenką, bez dwóch zdań wybitną, jest również Ewa Pajor. Ona przygodę w nowym klubie zaczęła z przytupem, jak na najlepszą polską piłkarkę przystało. Ewa Pajor od dawna była kuszona przez czołowe europejskie drużyny. Długo odrzucała jednak propozycje, aż w końcu trafiła do Barcelony. I w stolicy Katalonii zachwyca od pierwszego meczu. Pani kapitan reprezentacji Polski jest chwalona dosłownie z każdej strony. Ktoś powie: cóż w tym dziwnego? Przecież jest ona jedną z najlepszych napastniczek na świecie. Ano jest. Cała sztuka polega jednak na tym, by tę klasę udowadniać. Także w nowym towarzystwie. Polka problemów z aklimatyzacją nie miała, dlatego jestem przekonany, że dzięki Ewie Barcelona odegra jedną z głównych ról w nowym sezonie Ligi Mistrzyń.
Polacy potrafią zachwycać świat sportu nie tylko dzięki swoim występom. Potrafimy coś jeszcze. Umiemy przygotować i ugościć innych przy okazji ważnych wydarzeń. Sam nigdy nie zapomnę pochwał, który płynęły w stronę Polaków przy okazji piłkarskiego Euro 2012. Zachwycano się naszym krajem, także gdy gościliśmy wielkie turnieje w siatkówce czy w piłce ręcznej. A najświeższy przykład? Memoriał imienia Kamili Skolimowskiej. Właśnie ta impreza otrzymała wielkie wyróżnienie. Według rankingu World Athletics zawody w Chorzowie były najlepszym mityngiem lekkoatletycznym w tym roku. Stadion Śląski to dla naszych sportowców prawdziwy dom. Właśnie w tym domu ugościliśmy wybitnych lekkoatletów na czele z Armandem Duplantisem. I zrobiliśmy to w taki sposób, że każdy z nich będzie chciał tu wrócić przy najbliższej okazji. Bo Polacy potrafią. Doceniajmy samych siebie. Bądźmy dumni.