Właśnie teraz jest moment, by skończyć z kpinami. Jeśli w klubie jest bałagan, to trzeba go posprzątać.

Zasady i regulaminy powstają nie po to, by je łamać. W każdej dziedzinie życia, także w sporcie, powinno się ich przestrzegać. W przeciwnym razie zacznie wkradać się anarchia i poczucie niesprawiedliwości.
Pod koniec ubiegłego roku Polski Związek Piłki Nożnej zawiesił licencje dwóch klubów: Lechii Gdańsk i Kotwicy Kołobrzeg. To beniaminkowie, odpowiednio: Ekstraklasy i pierwszej ligi. Oba kluby mają od dawna problemy, przede wszystkim organizacyjne. Oba już wcześniej miały nałożony nadzór finansowy. Brakująca kasa to oczywiście główne źródło problemów. W Gdańsku i w Kołobrzegu w przeszłości już nieraz działo się źle. Teraz sprawa stanęła na ostrzu noża. Wynikiem zawieszenia licencji jest bowiem brak możliwości udziału w rozgrywkach. Dla jednych i drugich oznaczać to będzie katastrofę równoznaczną ze spadkiem do niższej ligi. Oczywiście od razu pojawiły się pytania, czy ta kara będzie nieuchronna. Sprawa jest bowiem skomplikowana. Dla wszystkich zaangażowanych w rozwój polskich lig nieobecność dwóch klubów w wiosennej części rozgrywek to kłopot. W każdy weekend musiałyby być rozgrywane niepełne kolejki, wynikające z walkowerów dla rywali wymienionych wyżej drużyn. Brak transmisji, za które zapłaciły telewizje, to kolejna wymierna strata, a o tej wizerunkowej już nawet nie wspomnę.
Sytuacja jest więc patowa i bezbolesnego z niej wyjścia brak. Ośmielę się jednak zauważyć jedno. Lechia i Kotwica to nie pierwsze i zapewne nie ostatnie w polskiej piłce kluby z problemami. Futbolowe władze mają jednak teraz wyjątkową okazję, by pokazać całemu środowisku coś ważnego. Nie ma zgody na niechlujstwo, oszukiwanie, bałagan i niepłacenie za wykonaną pracę. Pudrowanie problemów w Gdańsku trwa od bardzo dawna. W Kołobrzegu także widziano już wiele. Czas najwyższy, by powiedzieć: basta! Wystarczy już działań pozorowanych, wystarczy udawania, że jakoś to będzie. Dość twierdzenia, że każdy problem da się zamieść pod dywan. Niech wreszcie także w innych klubach wszyscy zdadzą sobie sprawę, że regulamin jest po to, by go przestrzegać. Niech zapamiętają raz na zawsze: umów trzeba dotrzymywać.
Wydaje mi się, że nikt nie podniesie argumentu o potrzebie dania drugiej szansy. Szczególnie w przypadku Lechii. Klubu, który z powodu wielu zmian właścicielskich od lat balansuje na krawędzi. Właśnie teraz jest moment, by skończyć z kpinami. Jeśli w klubie jest bałagan, to trzeba go posprzątać. Pewnie przyjdzie gdańszczanom pogodzić się ze sportowym spadkiem. To ma się jednak wydarzyć po to, by później odbudować wszystko na zdrowych, także finansowo, zasadach. Trudną drogę od upadku do powrotu przeżyli w latach poprzednich kibice Ruchu Chorzów, Polonii Warszawa czy Widzewa Łódź. I jestem przekonany, że wielu z nich dziś przyzna mi rację. Czasami lepiej zewrzeć szeregi, pocierpieć kilka lat, ale wrócić do zdrowia. To o wiele lepsze niż kolejne pudrowanie problemów, które może zakończyć się tylko jednym – jeszcze większą katastrofą.