25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Siatkarskie filary

Ocena: 0
980
Bez nich nie byłoby sukcesu. Bez nich nie przeżylibyśmy kolejnych cudownych tygodni z reprezentacją Polski w roli głównej. Prawdziwe filary. Tym najważniejszym niezmiennie są polscy kibice. Głośni, fanatyczni, radośni, niezmordowani – i zakochani w siatkówce. Po prostu wyjątkowi. I niby to wszystko wiedzieliśmy już wcześniej, ale biało-czerwoni fani znów potrafili zaskoczyć. Spontanicznością, żywotnością, siłą.

Kilku brazylijskich dziennikarzy, obecnych wcześniej na wielkich turniejach na całym świecie, przyznało, że gorąca atmosfera trybun utrudniała walkę wszystkim rywalom Polaków. Nasi fani wciąż i niezmiennie robią wrażenie. Oto słowa Jochena Schoepsa, kapitana reprezentacji Niemiec: „Atmosfera mistrzostw była niewiarygodna. W polskich kibicach jestem po prostu zakochany”. Nic dodać, nic ująć.

Kolejny filar narodził się i uformował w trakcie długiego turnieju. To wyjątkowy hart ducha polskiej drużyny. Jak za najlepszych czasów nasi siatkarze potrafili wyjść z najgorszych nawet opresji. Kontuzja Michała Winiarskiego? Na ławce młody, niedoświadczony trener Stéphane Antiga? „Grupa śmierci” w walce o strefę medalową? To wszystko nic. Polacy umieli pokonać mistrzów olimpijskich i mistrzów świata. Dali przykład wszystkim rodakom, wszystkim uprawiającym sport – nigdy nie należy się poddawać, zawsze trzeba walczyć.

Siatkówka znów pokazała swą wielką siłę. A jeden zawodnik pokazał pełnię talentu. Mariusz Wlazły od wielu lat był na poboczu polskiej kadry. Z różnych powodów. Wrócił do drużyny i dał jej bardzo wiele. Nie chodzi tylko o 31 zdobytych punktów w pierwszym meczu trzeciej rundy mistrzostw z Brazylią. Chodzi o jego charyzmę, jego siatkarską wartość, która jest bezcenna. Taki zawodnik, nawet w trakcie długiego turnieju będący chwilami nie w pełni sił, jest wart wszystkich pieniędzy świata. Wlazły był w wielu momentach nie tylko siłą napędową naszej drużyny. Był jej podporą i opoką. A po wspomnianym meczu z Brazylią powiedział skromnie: „To, kto ile punktów zdobywa, nie jest ważne”. Skromność godna mistrza.

I tylko żal, że jeden filar chwiał się w posadach przez cały turniej – medialna otoczka imprezy. Mistrzostwa były wyjątkowe. Szkoda tylko, że tak wielu Polaków ich nie zobaczyło.

Mariusz Jankowski
Idziemy nr 39 (471), 28 września 2014 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter