Ambicja i waleczność to cechy charakterystyczne Marcina Lewandowskiego, lekkoatlety, który specjalizuje się w biegach na 800 i 1500 metrów.
Złoty i srebrny medal na halowych mistrzostwach Europy, złoty na mistrzostwach Europy – sportowych sukcesów biegacz ma na koncie dużo więcej. Ale pierwszy bieg, jaki pamięta z dzieciństwa, trudno uznać za sportowe wydarzenie. – Biegłem na trening do lasu i zagapiłem się na przejściu. Potrącił mnie autobus. Miałem wstrząs mózgu, na szczęście nie był poważny. Ale blizna pozostała – Marcin Lewandowski wraca dziś do tamtego wydarzenia z uśmiechem.
Zawodnik Zawiszy Bydgoszcz szkoli się pod okiem Tomasza Lewandowskiego – starszego brata, który jest nie tylko wsparciem, ale przede wszystkim wybitnym szkoleniowcem. – Ufamy sobie wzajemnie, obaj angażujemy się całym sercem – tłumaczy Marcin. – Tomasz jest też świetnym menedżerem. Odpowiada za logistykę, marketing, odnowę biologiczną – podkreśla młodszy brat. I dodaje, że brat-trener często mówi o swoim szczęściu, bo już na początku drogi trenerskiej miał pod opieką zawodnika, który osiem lat później zdobył tytuł mistrza Europy.
– Kiedy zaczynaliśmy, nie mierzyłem tak wysoko. W przypadku Marcina marzyłem o medalu z mistrzostw Polski – mówi Tomasz Lewandowski. – Po kilku latach i kilkunastu takich medalach, paru rekordach Polski, gdy już przekonałem się o wielkim talencie Marcina, który miał wtedy 18-19 lat, ujawniły się także inne marzenia.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 32 (670), 12 sierpnia 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 22 sierpnia 2018 r.