„Bóg dał mi dziesięć talentów, a ja staram się ich nie zmarnować” – wyznał Lindon Victor, który na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu sięgnął po brąz w dziesięcioboju.
Fot. Facebook/Lindon VictorPochodzący z karaibskiej Grenady sportowiec podkreślił, że z Bogiem uczył się znosić wszystkie przeciwności losu i wyciągać z nich lekcje na przyszłość.
Po zakończeniu dziesięcioboju czuję się tak, jakby przejechała po mnie ciężarówka, zawsze mam jednak w głowie przypowieść o talentach z Ewangelii św. Mateusza, a w sercu nadzieję, że ich nie marnuję
– powiedział Lindon Victor. Otrzymane dziesięć talentów to dla niego dziesięć dyscyplin, które składają się na zawody, w których od lat startuje. Wyznał, że dziesięciobój uważa za najcięższy z wszystkich sportów. Przypomniał, że wszystkie konkurencje odbywają się zaledwie w ciągu dwóch dni. Pierwszego dnia odbywają się zawody w biegu na 100 metrów, skok w dal, pchnięcie kulą, skok wzwyż i bieg na 400 m. Drugi dzień to bieg na 110 m przez płotki, rzut dyskiem, skok o tyczce, rzut oszczepem i bieg na 1500 m.
To brutalny sport, nie masz czasu na myślenie i odpoczynek. Trzeba po prostu walczyć
– wyznał w wywiadzie dla „Fort Worth”.
Dziękuję za brązowy medal, bo wiem, że wywalczyłem go dzięki pomocy Boga
– powiedział 31-letni olimpijczyk. Lindon Victor dodał, że tej pomocy doświadczał wielokrotnie w ciągu swego życia. Przypomniał, jak wyemigrował ze swej karaibskiej wyspy i dotarł do Stanów Zjednoczonych, gdzie chciał studiować i uprawiać sport.
Nigdy nie zapomnę, że 25 uczelni odmówiło mi przyjęcia, mówiąc, że nie jestem dostatecznie dobry. W końcu przyjął mnie katolicki uniwersytet Benedictine College w Kansas i to była nowa szansa
– wyznał.
Nawiązując do wielu trudności, które musiał pokonać stwierdził:
Myślę, że te wszystkie doświadczenia przygotowały mnie do obecnej olimpiady. Każdy krok, który zrobiłem umacniał mnie psychicznie i uczył cierpliwości, gdy rzeczy nie szły po mojej myśli.
Z uśmiechem stwierdził, że do olimpiady przygotowywał się już wówczas, gdy na farmie rodziców dźwigał na plecach siano dla hodowanego przez rodziców bydła.
Z domu wyniosłem wiarę, szacunek do pracy i umiejętność cieszenia się tym wszystkim, co posiadam
– wyznał grenadyjski lekkoatleta specjalizujący się w wielobojach.
Sportem zaczął się fascynować dzięki starszemu bratu, który też uprawia dziesięciobój. Wielokrotnie zdarzyło im się konkurować w tym samych zawodach. Dyrektor sportowy Benedictine College podkreślił, że Lindon Victor został zapamiętany jako wzorowy atleta i lider, a także skromny i wierzący chłopak.
Staramy się, aby nasi studenci zdobywali nie tylko wiedzę, ale uczyli się także życia z Chrystusem i zwykłego ludzkiego koleżeństwa
– wskazał Charles Gartenmayer.
Po zdobyciu brązowego krążka Lindon Victor wyznał, że sił dodawał mu doping jego rodaków z rajskiej wyspy, którzy od początku wspierają go w karierze.
Kto by pomyślał, że ubogi Grenadyjczyk sięgnie kiedyś po olimpijski medal? Wiem, że było to możliwe dzięki Bogu
– napisał w mediach społecznościowych. W jednym z wywiadów przyznał, że na świecie jest niewiele osób, które są w stanie walczyć w dziesięcioboju:
Myślę o sobie jak o chłopaku, który dostał dziesięć talentów. Bóg mi je dał i najlepszym podziękowaniem jest ich jak najlepsze wykorzystanie, nawet wtedy, gdy brakuje sił a wyniki nie są takie, jakich byś oczekiwał.