Aleksandra do kalendarza skorzystała z gotowego aniołka z kieszonkami, do którego na bieżąco wkłada karteczki z zadaniami: „Nie mam pojęcia, jak będą wyglądały nasze dni za dwa tygodnie – pisze na swoim blogu www.blogolisulej.pl. – Kto będzie miał do zrobienia ambitny projekt z geografii, a kto będzie chory i zmęczony. Nie chcę z góry zakładać, kiedy będziemy suszyć plastry pomarańczy, kiedy zrobimy wieczór rodzinnego czytania, a kiedy pójdziemy po choinkę. Wolę te plany robić z dnia na dzień. Nasz kalendarz wisi więc sobie spokojnie w salonie, a ja co wieczór przeglądam moją listę pomysłów, wybieram jeden z nich, piszę na kolorowej karteczce i wkładam do odpowiedniej kieszonki. Jest miło i realnie”.
Pomysły podzieliła na trzy kategorie, które pozwalają spojrzeć na adwent wieloaspektowo. Pierwsza jest związana z budowaniem relacji rodzinnych: śniadanie do łóżka, film, oglądanie rodzinnych zdjęć, zabawa w cichego przyjaciela, wyjątkowa godzina każdego dziecka z jednym rodzicem, telefon do babci. Druga kategoria to przygotowania zewnętrzne do świąt: robienie ozdób choinkowych, pierniczków, lukru, rodzinna narada porządkowa, wysyłanie kartek, sprzątanie biurek. – Trzecia kategoria to ta – mówi Aleksandra – najsłabiej reprezentowana na listach pomysłów dostępnych w internecie, a która dla mnie osobiście jest bardzo ważna. To zadania pozwalające zastanowić się nad tym, o co w ogóle w tym wszystkim chodzi. Dlaczego robimy te zadania? Dlaczego teraz? Dlaczego kalendarz kończy się w Wigilię, a nie trwa cały miesiąc? Dlaczego tak bardzo wyjątkowo przygotowujemy się do świąt Bożego Narodzenia? Chcę, żeby moje dzieci również działały świadomie i spójnie. Rozmawiamy więc z nimi o sensie Bożego Narodzenia dla nas i dla historii świata. Rozmawiamy o tym, w czym możemy się rozwinąć wewnętrznie, w czym być lepsi. Idziemy do spowiedzi. Śpiewamy pieśni adwentowe. To daje duże poczucie sensu i radości.
Aleksandra i Tomasz upodobali sobie pieśń „Mądrości, która z ust Bożych wypływasz”. W swoich filmikach na portalu YouTube zachęcają inne rodziny do wspólnego śpiewania podczas modlitwy rodzinnej, a zwłaszcza do tego, aby nigdy nie kończyć pieśni „Archanioł Boży, Gabriel” na słowach „Zasmuciła się z tej mowy, nic nie rzekła aniołowi”. To byłoby smutne zakończenie. Ta pieśń ma kolejną zwrotkę o tym, jak jedno słowo Maryi zmieniło historię świata. W kalendarzu Aleksandry i Tomasza czasami pojawia się karteczka z zadaniem częstego wypowiadania aktu strzelistego: „Marana Tha”.
DZIECI
Dzieciom Sulejowie proponują wspólne wykonanie miniaturowej szopki z kilku drewnianych klocków. U nich przez cały adwent stoi ona na parapecie w salonie. – Ta szopka ma być mizerna, cicha, jak w kolędzie – zamyśla się Aleksandra – zatem może być najprostsza, jak się da, z klocków porysowanych, pogryzionych. Obok tej pustej szopki każdego wieczora w adwencie dzieci stawiają jedno ze swoich plastikowych zwierzątek, dinozaurów lub pluszaków. Dzieci wybierają zwierzątka i w ten sposób doświadczamy tego, że Pan Jezus przychodzi do całej naszej rzeczywistości, nawet do tego pomazanego klocka. Całe stworzenie oczekuje przyjścia Pana. W połowie grudnia pieczemy pierniki w kształcie prostokątów i z nich budujemy piernikową szopkę, jej ściany i dach sklejamy lukrem. Czasem robimy też szybki z landrynek.
Tomasz dodaje: – W zeszłym roku zrobiłem eksperyment, ułożyłem wielki płat piernika w piekarniku na misce, powstała pieczara, wyglądała jak skała, nieco obłupana. Kojarzyła się z betlejemską grotą.
Rodzina Sulejów ma także szczególny wigilijny zwyczaj. Przed samą wieczerzą śpiewają „Spuśćcie nam na ziemskie niwy”, a następnie płynnie przechodzą do kolędy „Wśród nocnej ciszy”, w czasie której Tomasz przynosi piernikową szopkę z figurką Dzieciątka. W tej chwili adwent zmienia się w Boże Narodzenie.