24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Apostołka powołań

Ocena: 0
2391

Modelka i prezenterka telewizyjna z Syberii, nawrócona w dorosłym wieku, stała się świadkiem Bożej miłości. Ostatnie lata życia spędziła w Polsce.

Kościół św. Józefa w Siedlcach w środowy poranek 30 marca wypełniony był ludźmi pragnącymi pożegnać Lenę. Jak to się stało, że młoda Rosjanka w ciągu zaledwie kilku lat spędzonych w Polsce nawiązała liczne przyjaźnie i zostawiła trwały ślad w życiu tylu osób?

 


NA WYBIEGU

Elena Timokhina urodziła się w ateistycznej rodzinie w Barabińsku w obwodzie nowosybirskim. Ojciec zabierał ją na polowania, uczył rozpalania ogniska i przyrządzania potraw w tajdze. W wieku trzynastu lat trochę przypadkowo została ochrzczona w Kościele prawosławnym, ale o wierze nie miała pojęcia.

Na studia pojechała do Nowosybirska, gdzie pracowała jako modelka i prezenterka telewizyjna. Występy na wybiegach i przed kamerami nie dawały jej jednak szczęścia. Przełom nastąpił, gdy kolega zaproponował jej ślub kościelny. Nie wiedziała, czemu ma służyć taka ceremonia, ale dzięki przygotowaniom do sakramentu małżeństwa poznała Kościół katolicki. Odbyła spowiedź z całego życia. Zrozumiała też, że małżeństwo nie jest jej powołaniem.

Na zaproszenie krewnych trafiła do Surgutu. Był rok 2005. W tym czasie ks. Jarosław Mitrzak, pochodzący z diecezji siedleckiej, zamieścił ogłoszenie w miejscowej telewizji, że dla katolików w Surgucie będzie odprawiona Msza święta w intencji konającego Jana Pawła II – w kaplicy urządzonej w mieszkaniu, gdyż kościoła tam nie było. Na Mszy świętej pojawiła się Lena, która odtąd częściej bywała na Eucharystii.

 


MISJA: POWOŁANIA!

Rodzina zupełnie nie rozumiała nawrócenia Leny. Jednak stopniowo jej przykład zaczął wpływać na otoczenie. Pierwsza chrzest przyjęła babcia, w wieku 82 lat. Lena przygotowała ją do sakramentu i została jej matką chrzestną. Potem przyszła kolej na mamę i tatę. Lena wspierała księdza w budowie kościoła, podróżach misyjnych na dalekie krańce ogromnej parafii, katechezie, organizacji rekolekcji i spotkań dla młodzieży w różnych miastach Rosji. Miała wyjątkowo dobry kontakt z ludźmi.

Jej życiową misją stała się troska o szeroko rozumiane powołania w Kościele, nie tylko kapłańskie i zakonne. Była aktywną członkinią założonej przez ks. Jarosława Mitrzaka Wspólnoty dla Powołań. „Jesteśmy powołani nie do czegoś, ale do Kogoś” – pisała w swoim ostatnim wpisie na Facebooku tej wspólnoty.

Sama odkryła powołanie do życia konsekrowanego. Najpierw trafiła do Polski, do nowicjatu zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Jednak rozeznała, że to nie jest jej droga. Złożyła prywatne śluby. Dołączyło do niej potem kilka innych kobiet, które razem utworzyły wspólnotę „Sióstr dla Powołań”.

Lena zamieszkała w Siedlcach, gdzie studiowała teologię i uczyła się w Studium Muzyki Kościelnej. Pomagała w parafii, m.in. jako organistka i prowadząca dziecięcą scholę. Szybko wpisała się w życie Siedlec, gdyż łatwo nawiązywała kontakt nawet z przypadkowymi przechodniami. – Mówiła ludziom prawdę prosto z mostu i nie traciła ani chwili czasu, uśmiechała się do każdego – tak wspominają ją przyjaciele. Kiedy mogła, wyjeżdżała do Rosji i tam służyła apostolstwu wśród młodzieży.

 


NIE NA ZIEMI

W Wielki Piątek 2016 r. zastanawiała się, jaką Pan Bóg ma dla niej drogę. Wieczorem wyczuła guza. Diagnoza potwierdziła obawy: nowotwór.

Odtąd zaczęła się chemia, leczenie i stopniowa utrata sił. Cierpiała, gdy z powodu choroby nie mogła któregoś dnia przyjąć Pana w Komunii świętej. Nie skarżyła się, a widząc radosną młodą kobietę, nie można się było domyślić jej choroby. Kolejne przerzuty spowodowały, że pod koniec poruszała się już na wózku.

„Nie zamieniłabym ani jednego dnia choroby i cierpienia na to życie sprzed nawrócenia” – to zdanie Leny przytoczono w trakcie pogrzebu. Kilka dni przed jej odejściem miało miejsce silne duchowe przeżycie zjednoczenia z Chrystusem. Towarzysząca jej współsiostra Taisja stwierdziła, że „jej nie było na ziemi”. Odtąd była już całkowicie spokojna.

Następnego dnia wybrały się na miasto z przyjaciółką Majką. Lena zawsze potrafiła cieszyć się życiem, przyrodą, małymi rzeczami. I tak było na tym spacerze. Poszły na lody, na zakupy i zrobić zdjęcie u fotografa. Po powrocie rozmawiały o tym, że trzeba ludzi „przynaglać” do spotkania Pana Boga w życiu. Nad ranem kolejnego dnia pogotowie zabrało ją do szpitala. Słabła z każdą chwilą.

W sobotę otrzymała od kapelana szpitala absolucję, nie mogła już przyjąć Komunii świętej. Chwilę później przyjaciółka towarzyszyła jej w momencie, gdy odeszła do domu Ojca, czego bardzo pragnęła. Miała 42 lata.

 


JUŻ SIĘ MODLIĆ?

Na spotkaniu w Łomży organizowanym w ramach przygotowań do ŚDM, po zajęciu Krymu przez Rosję, młodzi Ukraińcy opowiadali, jak dotyka ich atak Rosji – wspominał bp Grzegorz Suchodolski w czasie pogrzebu. Był rok 2014. – Potem przemawiała Lena, jako przedstawicielka Rosji. Zaczęła od przeprosin w imieniu narodu rosyjskiego. Ukraińcy rzucili się jej w ramiona – wspominał biskup. Lena odeszła, gdy wojna osiąga apogeum. W ostatnim dniu w szpitalu, gdy jeszcze była świadoma, mówiła, że ofiaruje cierpienia za Ukrainę.

Uczestnicy pogrzebu pytali, czy już można się modlić za jej wstawiennictwem. Na gorąco zbierane są świadectwa życia tej wyjątkowej kobiety.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter