Choć porażki czy niespełnione oczekiwania rodzą ból, Bóg, kojąc nas, mówi: „Powstań, nie porzucaj celów i marzeń”.
Siedziałam w samochodzie na egzaminie na prawo jazdy. Dziesiąty raz… Tak, dziesiąty! To było niemal dwadzieścia lat temu i wielu egzaminatorów było skorumpowanych. Ja chciałam zdać uczciwie. Za szóstym razem powinnam mieć zaliczone. Niestety, być może brak koperty przeszkodził. Każda z porażek była dla mnie bolesna, ale dzięki Bożej mocy podnosiłam się i zapisywałam na egzamin ponownie. Przez pół roku zdawałam mniej więcej co 2-3 tygodnie. To była prawdziwa lekcja wytrwałości.
Tym razem poszło mi całkiem dobrze. W moim odczuciu wystarczająco, by zdać. Jednak gdy po powrocie do ośrodka egzaminator zaczął wymieniać moje błędy, po moich policzkach mimowolnie zaczęły cieknąć łzy. „O nie. Nie przepuści mnie”. I wtedy usłyszałam słowa: „Żadnego z tych błędów nie popełniła Pani dwa razy, a więc niech Pani już nie przychodzi po raz jedenasty”. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę! Naprawdę zdałam! Moja wytrwałość przyniosła owoc.
Mentalnością dzieci Króla, Bożych córek i synów, jest nieugiętość i wytrwałość. A to w dużej mierze oznacza bycie aktywnym w działaniu i dążenie do celu pomimo wszelkich, nawet bardzo trudnych okoliczności.
Choć porażki czy niespełnione oczekiwania rodzą ból, Bóg, kojąc nas, mówi: „Powstań, nie porzucaj celów i marzeń, módl się dalej, zaufaj mi – Ja sam zadziałam”. I On to naprawdę zrobi! Może właśnie w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy tak jak ja, za dziesiątym podejściem do egzaminu na prawo jazdy, po raz kolejny będziesz miał wrażenie, że znów nic się nie zmienia i powracasz do punktu wyjścia, że nadzieja na przełom przepada, nagle wszystko się zmieni.
Kiedy stajemy oko w oko z problemem, toczy się walka o postawę naszego serca – o to, czy zaufamy Bogu i pomimo trudności będziemy się starać z Jego pomocą je przezwyciężyć, czy też poddamy się, a tym samym przegramy.
Moja Mama zwróciła kiedyś uwagę na cztery fragmenty Listu do Hebrajczyków, w których Bóg podkreśla absolutną konieczność wytrwałości w wierze. Czego możemy się z nich nauczyć? Dziś podzielę się jednym z wersetów, a za tydzień pozostałymi trzema.
„Chrystus zaś, jako Syn, był nad swoim domem. Jego domem my jesteśmy, jeśli ufność i chwalebną nadzieję aż do końca wytrwale zachowamy” (Hbr 3, 6).
Po pierwsze, potrzebujemy uświadomić sobie swoją tożsamość w Bogu. Podstawą jest świadomość tego, kim jesteśmy dzięki ofierze Chrystusa. Kiedy oddajemy Mu swoje życie, On przyjmuje nas do swojej królewskiej rodziny i czyni przybranymi dziećmi. I tak jak mówi św. Paweł, zaczyna w nas mieszkać: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 20). A dowodem tego jest wytrwałość.
I tu pojawia się pytanie do Ciebie: Na ile jesteś świadomy swojej tożsamości w Bogu?
Na ciąg dalszy zapraszam za tydzień.