Wielu ludzi w naszych czasach straciło orientację. Przestawił się im kompas – sumienie nie wskazuje, gdzie są prawdziwe dobra i jakich niebezpieczeństw trzeba unikać.
„Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? (1 Kor 9,24A). Za czasów św. Pawła dyscypliny sportowe nie byłe tak rozbudowane jak dziś, jednak sedno było jasne. Apostoł dokładnie wiedział, o co w sporcie chodzi. Po pierwsze, należy stosować reguły: „otrzymuje wieniec tylko, jeżeli walczył przepisowo” (2 Tim 2,5). Po drugie, solidnie się starać: „Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali” (1 Kor 9,24B). Po trzecie: wiedzieć, dokąd biec: „Ja biegnę nie jakby na oślep” (1 Kor 9,25).
Wielu ludzi w naszych czasach straciło orientację. Przestawił się im kompas – sumienie nie wskazuje, gdzie są prawdziwe dobra i jakich niebezpieczeństw trzeba unikać. Na mapie życiowej nie potrafią się odnaleźć. I tak mamy pięćdziesięciolatków zachowujących się jak nastolatki, innych, kończących życie, a niezdolnych do zrobienia ostatecznego rachunku pogodzenia się z Bogiem i ludźmi. Jeszcze inni natomiast w młodym wieku rezygnują i godzą się na mierne życie, bez nadziei i celu.
Z pewnością Apostoł nic nie wiedział o orienteeringu, dyscyplinie sportowej, która ostatnio zdobywa popularność. Zawodnik, posługując się mapą i kompasem, ma za zadanie w jak najkrótszym czasie przebiec przez wyznaczone punkty kontrolne. Bieg zwykle organizuje się w lesie. Trasa pomiędzy poszczególnymi punktami kontrolnymi jest dowolna. Wybór wariantu stanowi istotę biegu na orientację. Warunkiem sklasyfikowania jest potwierdzenie wszystkich punktów kontrolnych w zadanej kolejności. Zawodnicy startują do biegu indywidualnie w odstępie kilku minut. Mapę otrzymują dopiero w momencie startu.
Lato to wspaniała okazja do podreperowania kondycji fizycznej i duchowej. Oba aspekty są ważne; duch potrzebuje zdrowego ciała. Ale samo zdrowie nie zapewnia dobrego wykorzystania tego daru. Wakacyjne oderwanie od zwykłych zajęć daje dystans, aby spojrzeć na życiowe sprawy i odkryć ich prawdziwe proporcje. Odzyskać orientację, by nie biegać jak szalony. Zebrać siły, aby w odpowiednich chwilach stać nas było na większe zaangażowanie.
Duch sportowy towarzyszył Pawłowi do końca życia. Pisał do Tymoteusza w swoim ostatnim liście: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się Jego” (2 Tym 4,7-8). Tej młodości ducha Jezus oczekuje od wszystkich swoich uczniów!
ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski |