26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Błogosławiony spowiednik

Ocena: 0
4576
Poszukiwany kapłan postanowił szukać schronienia w zaułku Skopówka, gdzie znajdował się klasztor sióstr urszulanek, których był spowiednikiem. Tam spotkał się ze swoją znajomą, panią Wąsowską z Czarnego Boru, która akurat tego dnia przyjechała do Wilna. Przed południem udała się nawet do mieszkania ks. Sopoćki, by zamówić u niego Mszę, ale spotkała tam gestapowców, którzy przetrzymywali ją przez kilka godzin. W końcu ją wypuszczono i kobieta udała się do urszulanek. Tam zaproponowała kapłanowi, by razem z nią wyjechał jej furmanką z Wilna do Czarnego Boru.


ODCZYTAŁ TO JAKO ZNAK


Ponieważ ksiądz obawiał się, że Wąsowska może być śledzona, postanowili rozdzielić się. Ona wyszła pieszo z klasztoru, on zaś – przebrany w habit s. Michaliny – razem z woźnicą wyjechał furmanką. Podejrzenia sprawdziły się: Wąsowska była śledzona przez Niemca, który zatrzymał ją wcześniej w mieszkaniu ks. Sopoćki. Na szczęście rozpoznała go i tak kluczyła po mieście, że zdołała go zgubić. Gdy wieczorem dotarła do domu urszulanek w Czarnym Borze, okazało się, że kapłan tam jeszcze nie przybył. Siostry, przekonane, że uciekinier wpadł w ręce Niemców, udały się do kaplicy, by odmówić w jego intencji Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Zjawił się akurat gdy odmawiały tę modlitwę – odczytał to jako znak, że ratunek zawdzięcza Miłosierdziu Bożemu.

Gdy nastała noc, matka przełożona zaprowadziła ks. Sopoćkę przebranego za zakonnicę do oddalonego o półtora kilometra, położonego na skraju lasu samotnego drewnianego budynku. Należał on do 65-letniej Felicji Węsławowicz, która w zamian za opiekę nad sobą pozwoliła urszulankom korzystać ze swego domu. W budynku nazwanym przez siostry „Opatrznością” znajdowały się cztery pokoje: w jednym mieszkała właścicielka, w drugim urządzono kaplicę, w trzecim zaś ukrywały się dwie urszulanki, które nie zgłosiły się do urzędu pracy, by uniknąć wywózki na roboty przymusowe do Niemiec. Czwarty pokój przypadł księdzu, który miał się w nim ukrywać przez najbliższych 30 miesięcy.

O miłosierdziu nie wystarczy mówić,
ale trzeba je czynnie praktykować
– podkreślał ks. Michał Sopoćko

Następnego dnia uciekinier dowiedział się, że oprócz profesorów i alumnów seminarium aresztowani zostali niemal wszyscy proboszczowie i rektorzy wileńskich kościołów. 22 marca 1942 r. Niemcy wywieźli do Mariampola i tam internowali abp. Jałbrzykowskiego. Pod jego nieobecność zarządzanie archidiecezją przejął dotychczasowy sufragan – abp Mieczysław Reinys. Był z pochodzenia Litwinem i jego działania prowadziły do lituanizacji życia kościelnego na Wileńszczyźnie. Na miejsca aresztowanych polskich proboszczów mianował bowiem duchownych litewskich.

W tym czasie ks. Sopoćko dowiedział się, że gestapo wspólnie z tajną policją litewską Sagumą poszukują go na Litwie, a nawet na Białorusi. Dla bezpieczeństwa postanowił więc zmienić tożsamość. Zapuścił brodę, a gdy zarost był gęsty, sprowadzono fotografa, który zrobił zbiegowi zdjęcie legitymacyjne. Dzięki Czesławowi Wojnitrowi z Armii Krajowej, który po wojnie zostanie karmelitą, ks. Michałowi Sopoćce udało się wyrobić fałszywy dowód tożsamości z personaliami niejakiego Wacława Rodziewicza. Z tym dokumentem udał się na posterunek policji i zameldował się w Czarnym Borze jako krewny właścicielki, który przyjechał do niej z Podbrodzia.


CZUWAŁA NAD NIM OPATRZNOŚĆ


Ksiądz Sopoćko pod strzechą „Opatrzności” ukrywał się od 3 marca 1942 do 14 sierpnia 1944 r. Oficjalnie pracował jako drwal w pobliskim lesie. Zajęcia fizyczne nie były tylko przykrywką – w rzeczywistości wykonywał prace stolarskie i ciesielskie, sporządzając na zamówienie okolicznej ludności różne drewniane sprzęty domowe i gospodarcze. Przygotował też drewniane słupy, dzięki którym można było doprowadzić do domu elektryczność.

Kapłan wyszedł z ukrycia dopiero po wycofaniu się Niemców. Nastała jednak nowa okupacja. Hitlerowców zastąpili Sowieci. W 1947 r. wyjechał z Wilna.

Aż do swojej śmierci w 1975 r. będzie niestrudzenie dążył do tego, by w Kościele katolickim ustanowione zostało nowe święto – Bożego Miłosierdzia. Nie załamywał się spotykającymi go niepowodzeniami, gdyż miał w pamięci znacznie cięższe doświadczenia, w których czuwała nad nim Opatrzność. Wiedział, że swoje ocalenie zawdzięcza Bożemu Miłosierdziu.

UFAJĄCY Śladami bł. ks. Michała Sopoćki
Grzegorz Górny Janusz Rosikoń
www.rosikonpress.com
tel. 22 722 61 01

Grzegorz Górny
Idziemy nr 16 (345), 15 kwietnia 2012 r.
fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter