28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czerpię siłę z wiary

Ocena: 5
1372

Jeśli ktoś zaczyna pokazywać swoją wiarę, to inni ludzie przestają się tego bać. - mówi Marta Piasecka, dziennikarka TVP Info i Programu 3 Polskiego Radia, w rozmowie z Martą Osińską.

 

fot. archiwum prywatne

Jak w świecie mediów, blichtru i pokusy łatwej sławy nie zagubić chrześcijańskich wartości?

Przede wszystkim trzeba trzymać się najważniejszej drogi, którą zawsze pokazuje nam Pan Bóg. Im bliżej Boga i wartości, które nam daje, tym lepiej.

Najgorszą pokusą w naszym zawodzie jest chęć oceniania drugiego człowieka, co przychodzi nam bardzo łatwo. Ja też próbuję z tym walczyć, choć muszę przyznać, że często się nie udaje. Staram się mówić o ludziach raczej dobrze niż źle, chociaż nie jest to łatwe, szczególnie gdy chcesz być dziennikarzem. Będąc prezenterką, mam dużą konkurencję i ważne jest, żeby nie widzieć w tym zła, tylko dobro. Jeśli koleżanka wydaje mi się lepsza ode mnie, to nie zazdrościć jej, tylko ją podziwiać. Pycha i zazdrość to są największe pokusy naszych czasów. Jak z nimi walczyć? Wydaje mi się, że najważniejsze jest dawanie dobra innym ludziom i czerpanie dobra od innych.

Bez wątpienia przy Panu Bogu trzyma mnie rodzina. Dużo dało mi moje wychowanie w wierze. Zawdzięczam to mamie i dziadkom. Później pojawił się wierzący mąż Janek. A teraz ja staram się wychowywać dzieci w bliskiej relacji z Panem Bogiem. Mam wrażenie, że to Zosia i Hania pomagają mi być bliżej nieba. Dzieci mają piękne i proste podejście do Boga.

Ja za to mam świadomość, że muszę być dla nich przykładem i to z pewnością daje mi dużą motywację.

 

Jak byś zareagowała, gdyby ktoś nakazał Ci w pracy zdjęcie krzyżyka, który nosisz na szyi?

Nie zrobiłabym tego. Nigdy nie zdjęłam i nigdy nie zdejmę. Myślę, że jeśli ktoś zaczyna pokazywać swoją wiarę, to inni ludzie przestają się tego bać. Obecnie mam to szczęście, że pracuję w miejscach, które tradycję katolicką szanują i doceniają.

Pamiętam jednak czas, kiedy rzeczywiście miałam wrażenie, że bycie osobą wierzącą nie było modne, a ci, którzy byli wierzący, nie afiszowali się z wiarą. Krzyż noszę na szyi od kiedy skończyłam 18 lat. Stał się dla mnie bardzo ważny, nie zdejmuję go nigdy. Krzyż to symbol wszystkiego, czym dla mnie jest wiara: cierpienia, zbawienia, nadziei i ulgi. Teraz coraz więcej moich koleżanek, które są prezenterkami, nie boi się pokazywać, że nosi krzyżyk czy medalik. To jest bardzo budujące. Pan Bóg przecież jest dla wszystkich.

 

Publiczna obrona nienarodzonych dzieci nie jest standardem w środowisku mediów. Dlaczego się w nią angażujesz?

Każdy ma prawo do życia. Wśród wielu celebrytów panuje przekonanie, że człowiek ma prawo do wyboru, więc dajmy każdemu wolną rękę. Tylko ten głos zabiera się tym najbardziej bezbronnym, tym którzy nie mają głosu, czyli dzieciom. Są niewinne i bezsilne. Kobiety, które chcą prawa do aborcji, krzyczą: „Moje ciało! Mój wybór”. To nieprawda! To odrębne życie i odrębne prawa, a najważniejsze z nich to prawo do życia.

Ważne jest dla mnie zdanie innych, ale uważam, że głos należy się przede wszystkim tym, którzy tego głosu nie mają, którym jest on zabierany.

Znam kobiety, będące moimi przyjaciółkami, które dokonały aborcji. I gwarantuję Ci, że każda z nich żałuje, każda z nich ma traumę, każda z nich patrzy na dziecko, które byłoby w wieku ich nienarodzonych dzieci, i cierpi.

 

Chciałyby cofnąć czas?

Tak! Każda, którą znam. Jedna z nich zrobiła to w wieku 17–18 lat. Ma swoją rodzinę i do tej pory to pamięta, do tej pory ma niepoukładane życie. Kobiety, krzywdząc swoje dzieci, krzywdzą siebie, i tak jest zawsze. Kobieta, zabijając dziecko, zabija też cząstkę siebie. Tego czynu się nie cofnie. To działa jak efekt domina. Jedna kostka przewrócona, a wszystko się sypie.

Uważam, że kobieta powinna docenić swoją naturę, to, co może zrobić jako Ona: wydać na świat człowieka, być mamą, to ją wyróżnia. To powinna być siła kobiety. Dziewczyny protestujące w czarnych marszach za wszelką cenę chcą tej kobiecości zaprzeczyć. Gdyby doceniły to, co mają, i zaczęły działać zgodnie z tym, co mają dane, to zrobiłyby wiele dobrego.

 

Kobiety nierzadko boją się, że urodzą chore dzieci, a te z niepełnosprawnością, wymagające stałej opieki, potrafią dać wiele szczęścia.

To prawda. Widzę to po dzieciach z zespołem Downa. Rodzice takich dzieci strasznie się boją. Ja też zastanawiałam się, co zrobiłabym w takiej sytuacji i jak bym się zachowała. Życie musi być już podporządkowane temu dzieciątku, ale to jest życie, które prowadzi ku świętości. To jest życie herosów. Ludzi obdarzonych wielką miłością. Naznaczone niezwykłym oddaniem drugiemu człowiekowi. To jest taka miłość, której trudno doświadczyć w inny sposób. I słyszałam to od rodziców, którzy codziennie dokonują rzeczy niezwykłych, pomagając żyć swoim chorym dzieciom.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter