19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czwarte przebudzenie Józefa

Ocena: 5
2084

Na czym polegał lęk św. Józefa, który towarzyszył mu w czasie powrotu z Egiptu do ziemi Izraela? Czy była to jedynie obawa przed groźnym Archelaosem?

fot. xhz

Spośród wspomnianych w Ewangelii snów św. Józefa czwarty sen różni się od poprzednich. Jego dokładna treść nie jest podana, lecz streszczona w słowach przedstawiających ówczesną sytuację opiekuna Zbawiciela: „Gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w okolice Galilei” (Mt 2, 22).

Słowa te wydają się jasne, chociaż łatwo jest przeoczyć jeden szczegół, który rzuca nowe światło na przeżycia Józefa. Tym szczegółem jest określenie „bał się”. Czego bał się opiekun Zbawiciela w tej sytuacji? Czy chodziło tylko o lęk z racji zagrożenia, które Archelaos stanowił dla Dziecięcia? A może chodziło o coś więcej?

 


PIERWSZE „NIE BÓJ SIĘ”

Gdy anioł objawił się Józefowi po raz pierwszy, pokrzepił go słowami „nie bój się”. Wówczas nie chodziło o strach, lecz raczej o obawę, że jego obecność przy Matce Bożej będzie Jej przeszkadzać w realizowaniu zamysłu Bożego dla Niej i dla Chrystusa. Był to lęk wynikający przede wszystkim z pokory oraz troski, aby uczynić wszystko w posłuszeństwie Bogu i w pełnym poddaniu się woli Bożej. Dlatego też małżonek Najświętszej Dziewicy zamierzał nie tyle oddalić Ją od siebie, ile oddalić się od Niej, pozostając jej miłującym mężem.

Gdy zaś dochodzimy do czwartego snu, okoliczności są inne, bo teraz opiekun Zbawiciela ma już za sobą doświadczenie wizyty pasterzy i Mędrców ze Wschodu, jak również inne objawienia dotyczące ucieczki do Egiptu i powrotu stamtąd. Biorąc to wszystko pod uwagę, popełnilibyśmy błąd, jeżeli ocenilibyśmy reakcję Józefa na wiadomość o panowaniu Archelaosa jako zwyczajny, zrozumiały ludzki odruch strachu. Rzecz jasna, że nie chodzi tutaj o zanegowanie elementu ludzkiego w groźnej sytuacji, bo przecież nawet święci mogą doświadczyć zwyczajnej trwogi. Zresztą, wystarczy przywołać odpowiedź mężnego ks. Jerzego Popiełuszki na pytanie, czy nie boi się mówić tego, co mówi. Odpowiedział stanowczo, że boi się, ale od razu dodał, że jeżeli on nie będę mówił, to kto będzie mówił?

W przypadku św. Józefa, skoro już raz słyszeliśmy o tym, że przeżywał lęk, warto byłoby zapytać, czy można odczytać obydwa lęki – względem pozostania z Małżonką i względem panowania Archelaosa – w tym samym kluczu. Józef w jednym i drugim przypadku przeżywa lęk, ale jest to lęk „sprawiedliwego” (cadik), czyli człowieka czerpiącego nie tylko siłę, ale również męstwo ze słowa Bożego i obecności Pana w jego życiu. Ponadto żaden biblijny cadik nie był tak blisko Boga, jak św. Józef. Z czego w związku z tym wynikał jego drugi lęk?

Małżonek Matki Bożej wiedział, że Bóg ani nie oszukuje, ani nie szkodzi, a poza tym jest wszechwiedzący. Oznacza to, że wszystko, co Bóg nakazuje, jest nieomylne. W świetle tej prawdy, gdy we wcześniejszym objawieniu Józef usłyszał, że ma wrócić z Rodziną z Egiptu do ziemi Izraela, nie miał wątpliwości, że ten nakaz nadszedł w optymalnym czasie i w najbardziej sprzyjających okolicznościach dla dalszego rozwoju zbawczego zamysłu Boga Ojca względem Syna Bożego. Anioł co prawda nie sprecyzował, dokąd dokładnie w ziemi ojczystej Józef miał się udać z Rodziną, ale pod tym względem przeczysty małżonek Dziewicy mógł przewidzieć tylko jedną możliwość: musiał to być powrót do miasta Betlejem. To bowiem, czego Mędrcy dowiedzieli się przez dopytywanie, Józef już wiedział z własnej znajomości Księgi Micheasza: Mesjasz będzie się wywodził z Betlejem (por. Mi 5, 1; Mt 2, 6). W takim razie, skoro Betlejem miało być tak ściśle związane z Osobą Syna Bożego, to znaczy, że owa miejscowość musiała się stać siedzibą Mesjasza.

Na podstawie objawień otrzymanych w poprzednich snach i na podstawie wcześniejszej podróży do Betlejem z racji spisu ludności Józef już wiedział, że jego przybycie do Betlejem na czas narodzin Pana było dziełem Bożej Opatrzności. Jemu zatem przyszło zapewnić Mesjaszowi, aby ten sam zamysł Boży dalej się realizował właśnie w Betlejem.

 


DUCHOWE MĘCZEŃSTWO

Wszystko wydawało się składać na piękną, biblijną całość. Niemniej teraz pojawił się problem, bo wiadomość o panującym groźnym Archelaosie sprawiła, że objawienie Boże w trzecim śnie stało się niemożliwe do spełnienia. Zakładając biblijnie, że Betlejem jest jedynym możliwym miejscem zamieszkania, i wierząc, że Bóg wybiera czas i miejsce, jak można zrealizować coś, co jest niemożliwe do zrealizowania? Inaczej mówiąc, skoro Bóg – za przyczyną Józefa – każe Świętej Rodzinie wrócić do ziemi ojczystej i skoro jedynym miejscem powrotu może być Betlejem, bo tak zapowiadał natchniony prorok, to dlaczego pojawia się osoba, której obecność w Judei uniemożliwia takie posunięcie?

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter