26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Droga do światła

Ocena: 0
3954

Podobny los czeka osoby idące za Jezusem. Jakże bowiem rozumieć słowa: „Ten, kto kocha swoje życie, straci je, a kto nienawidzi swojego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”, jak nie w ten sposób właśnie, że nie należy kurczowo trzymać się ziemskich krajobrazów, zawężać swoich doświadczeń do tego, co widzialne i dotykalne; warto natomiast naśladować Jezusowy styl życia, ze świadomością, że otrzymując wszystko, trzeba wszystkim się dzielić. Nasza obecność na Ziemi ma przecież sens i cel daleko wykraczający poza materialny horyzont. Nie zapadniemy się w proch nicości, lecz mamy szansę wejść w tajemnice Boskiej wieczności. Teraz widzimy tę przyszłość niejako we mgle, przyjmując zarazem obietnicę, że Bóg, tak, jak wsławił swego Syna, wsławi i nas, że obejmie bogactwem swego miłosierdzia, nie pozostawi na bezdrożach.

 

Nieść naręcza palm

We współczesnym obyczaju liturgicznym niedziela rozpoczynająca Wielki Tydzień jest niebywale popularna. Wówczas niemal wszyscy, nawet ci, którzy rzadko pojawiają się w kościele, biegną z zapałem przed ołtarz, trzymając w rękach zielone gałązki. Co ich tak ponagla? Czy tylko teatralność obrzędów, symbolika i najróżniejsze zwyczaje okalające tę wielkopostną uroczystość? Zapewne. Ale być może też rozpoznają, że chodzi o coś bardziej zasadniczego, mianowicie o to, że droga krzyżowa życia doczesnego już teraz otwiera na spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem. Że bez religii trudno sensownie przeżywać codzienność. Że ostatecznie, choćby nie wiadomo jakie atrakcje ofiarował świat, nie są one w stanie zaspokoić najintymniejszych ludzkich pragnień.

Historia człowieka, bez włączenia jej w ziemskie dzieje Jezusa, byłaby okrojona z nadprzyrodzonej głębi, po prostu boleśnie dramatyczna. Niedziela Palmowa to doskonała okazja, by wewnętrznie wejść w najbardziej kluczowe wydarzenia z życia Chrystusa i przygotować się do przeżywania tajemnicy Zmartwychwstania.

Idąc z naręczem palm, uznajemy przeto w Jezusie zapowiedzianego Mesjasza, chylimy czoło przed Boskim majestatem. Ten gest uwielbienia i uszanowania sprawia, że pozbywamy się stresujących wahań. Przyjmujemy wszystkie zamiary Boże, jakie już się wobec świata i nas spełniły, i jakie jeszcze się zrealizują, mimo że nie wszyscy tak czynią. Błogosławiony wymiar Pasji przez wielu ludzi na świecie nie został wszak w ogóle zauważony, a w wielu przypadkach po prostu wyśmiany. Chrystus jednak podjął Pasję, aby w Jej mroku nastąpiło odrodzenie całej kosmicznej rzeczywistości. Jego wybór – także z ludzkiego punktu widzenia – wydaje się najbardziej rozstrzygający. Nic bardziej cennego nie można ofiarować innym, jak egzystencję, przeszytą cierniem i straszliwą boleścią. Miłość zdolna do takiego czynu, musiała być i jest Miłością Absolutną, Czystą, Niesamolubną.

Relacja o Męce Pańskiej, mającej sens tylko jako dzieło miłości Bożej, podpowiada słowami anonimowego autora z IX w., że niosąc gałązki palm, niesiemy ślady ukojenia bólu. Palma zaś, choć ma twardy pień, dysponuje wspaniałym zwieńczeniem, czyli koroną, co sugeruje, że przez dzielność życia powinniśmy się wznosić ku piękności ziemskiej ojczyzny, manifestując w codziennym postępowaniu moc miłosierdzia. A śpiewając „Hosanna na wysokości”, w istocie mówimy: „Zbaw nas Ty, który jesteś zbawieniem na niebiosach”.

 

Oczekiwać zbawienia

Nie potrafimy tej sytuacji w ogóle sobie wyobrazić, ale chcielibyśmy, żeby śmierć nie odebrała nam istnienia na zawsze. To pragnienie jest naturalnie zakorzenione w tkance ludzkiego doświadczenia. Nawet ci, którzy nie akceptują myślenia religijnego, marzą, by zachować pamięć o sobie choćby w dziełach życia albo w historii rodzinnej. Zgodnie z formułą zawartą w Księdze Mądrości, pełna nieśmiertelności jest człowiecza nadzieja i nie należy jej umniejszać ani niwelować. Tym bardziej, że sam Bóg przychodzi z pomocą, chce, żebyśmy przyjęli Jego zaproszenie do współpracy. W krzyżowej posłudze Jezusa, w Jego zmartwychwstaniu ukazuje naszą drogę ku niewyobrażalnemu szczęściu.

Bez wątpienia to zmartwychwstanie odbyło się w ukryciu, żebyśmy tego faktu nie traktowali jako punktu przetargowego w najróżniejszych ludzkich sporach, dyskusjach, trudach rodzinnych i społecznych. Ważne bowiem pozostaje tylko jedno: miłość jest rzeczywiście silniejsza niż śmierć, a Bóg odważył się wdać z nami w przygodę. Wchodząc na samo dno istnienia, w pożogę śmierci, stał się solidarny z nami, z naszą grzesznością, ze strachem. To Jezusowe uniżenie mieści w sobie jednakowoż ukrytą łaskę, trudną do wysłowienia, lecz możliwą do duchowego uobecnienia.

Oto w śmierci człowiek ze swym konkretnym światem i osobistymi doświadczeniami otrzymuje od Boga nową przyszłość. Będzie to otwarcie wszystkich możliwości, choć, pamiętajmy, doczesność nie straci swej wagi. Jest ona wszak podłożem, z którego dopiero kiełkuje profil wieczności. Zmartwychwstanie zatem cała historia, z wyjątkiem egoizmu i grzechu, które nie mieszczą się w miłości:

Bóg się zlituje, nic nie powie,
tylko wyciągnie swe ramiona,
byśmy się wsparli, byśmy przeszli
tam, gdzie doprawdy nikt nie kona.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter