28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Droga przełomu

Ocena: 0
2683

W momencie największej słabości człowieka najmocniej objawia się w nim moc Boża. Tylko ona zostaje. I to wystarczy – mówią uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.

fot. Łukasz Lada

Pomysł jest prosty: wyruszyć po wieczornej Mszy Świętej na 40-kilometrową wędrówkę po wyznaczonej trasie – w samotności, choć nie samemu. Idzie się na własne ryzyko, będąc zdanym wyłącznie na siebie i tych, którzy może wesprą po drodze. Na wyposażeniu są rozważania męki Pana Jezusa oraz mapa lub aplikacja na telefon pokazująca trasę. Reszta – latarka, wygodne buty i ciepłe ubranie, prowiant, naładowany telefon – zależy już wyłącznie od idącego. Co kilka kilometrów stacja Drogi Krzyżowej, krótkie zatrzymanie na modlitwę – i w dalszą drogę. Aż do doświadczenia skrajnego zmęczenia i bólu.

„Musi boleć, byś opuścił swoją strefę komfortu, bezpieczeństwa i powiedział Bogu: jestem tutaj nie dlatego, że masz coś dla mnie zrobić. Jestem, bo chcę się z Tobą spotkać” – czytamy na stronie internetowej organizatora Ekstremalnej Drogi Krzyżowej www.edk.org.pl. Czasem ktoś nie wytrzymuje. Dzwoni do bliskich, by przyjechali i zabrali go z trasy, ale to żaden wstyd. Najważniejsze to podjąć wyzwanie.

Spotkanie z Bogiem, doświadczenie Jego mocy we własnej słabości – to cel główny. Jednak niemniej ważne dla idących jest przełamanie siebie i wewnętrzna przemiana. Każde – pierwsze czy kolejne – przejście EDK to osobna historia.

 

Owocny kryzys

– Na początku myśli krążą wokół tego, jak to będzie, czy działa latarka, czy buty wygodne, czy z lasu nie wyskoczy dzik. To czas zostawiania świata, uspokajania rozbieganych myśli. Z czasem pojawia się zmęczenie, a wraz z nim pytania: „Co ja tutaj robię? Co to zmieni, czy przejdę 44 czy 4 km? – wspomina Jan Wanke.

Wcześniej czy później przychodzi kryzys, nogi odmawiają posłuszeństwa. – Szczególnie trudno było poprzedniej wiosny, kiedy na chwilę, właśnie w terminie EDK, do Polski wróciła zima. – Nie mogliśmy nigdzie odpocząć, bo od razu przeszywał mróz, omiatała zadymka. Trzeba było iść dalej – wspomina Agata Ślusarczyk.

– W takich momentach pojawiają się różne myśli: „Może zrezygnować? Może nie przez przypadek trasa wiedzie koło stacji kolejowej, gdzie poczekam na pociąg do domu?”. Wtedy człowiek jest odzierany ze swoich masek, sam przed sobą i przed Bogiem już nikogo nie udaje. I o ten moment w EDK chodzi. Kiedy czułem, że nie zrobię kroku dalej, usiadłem na chwilę na ziemi, powiedziałem Bogu: „Zrób ze mną, co chcesz. Ja wstaję, resztę zostawiam Tobie”. Wstałem i poszedłem dalej – mówi Konrad Miętus.

Niekiedy Bóg pomaga w sposób bardziej bezpośredni. – Miałem dość, myślałem, że dalej się nie ruszę. Przeczytałem tekst rozważania, że chwila całkowitej bezradności, kiedy człowiek nic już kompletnie nie może zrobić, a tylko się przyglądać, jest momentem przekroczenia samego siebie i oparcia już tylko na Bogu. Pomodliłem się więc: „Już nie ja, Boże, potrafię, ale Ty potrafisz we mnie”. Zrobiłem parę kroków, i mijające mnie dziewczyny dały mi kijki do nordic walkingu, które same wcześniej od kogoś pożyczyły – wspomina Mateusz Sienski, który w tym roku wyruszy na EDK już szósty raz.

Właśnie kryzys sprawia, że EDK nazywana jest drogą przełomu. – W momencie uznania własnej niemocy zaczyna się w człowieku objawiać moc Boża. Tylko ona zostaje. I okazuje się, że to wystarczy. I to potem bardzo rzutuje na nasze spojrzenie na własne życie, nasze ograniczenia, do których zapraszamy Boga – mówi Agata Ślusarczyk.

 

Dlaczego idą?

– Łatwiej przebiec maraton, niż przejść 40 km. Wiem, bo biegałem maratony. Jednak właśnie w trudnych chwilach pojawia się najgłębsze spotkanie z Bogiem – mówi Łukasz Lada, dla którego także tegoroczna EDK będzie już szóstą z rzędu. – Na jednej ze stacji, w końcówce drogi, w rozważaniach męki Chrystusa organizatorzy EDK umieścili zadanie duchowe: wyobrazić sobie moment własnego pogrzebu i odpowiedzieć na pytanie: co w tym ostatnim momencie chciałbyś powiedzieć otaczającej cię rodzinie? Bardzo mnie to dotknęło, bo uświadomiłem sobie, co jest w moim życiu naprawdę istotne, czego chcę dla mojej rodziny, dla dzieci – wspomina.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter