19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dwóch dresiarzy i Madonna

Ocena: 0
16983

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus, dlatego teraz my, łyse banie, głosimy Jego śmierć i zmartwychwstanie – rapują Jacek i Piotr, założyciele grupy ewangelizacyjnej i fundacji "Wyrwani z niewoli".

Piotrek mówi o sobie: mam pięć lat. Bo pięć lat temu, po kilkunastu latach, przestąpił po raz pierwszy próg parafialnego kościoła. Poszedł tam łysy i w dresach. I stanął z tyłu, nie bardzo wiedząc, co robić.

– Pamiętam spojrzenia ludzi siedzących w ławkach – wspomina Piotr. – To byli moi sąsiedzi, wiedzieli, kim jestem. Ich miny mówiły: odejdź, to nie miejsce dla takich jak ty. Ale ja zostałem i gdyby nie to, byłbym dawno w grobie lub w więzieniu. Zobaczyłem księdza siedzącego w konfesjonale i pomyślałem: pójdę, pogadam jak z człowiekiem, może coś mi poradzi? I tam, przed kratkami konfesjonału, coś się ze mną stało. Opadły wszystkie maski i po raz pierwszy w życiu powiedziałem prawdę o sobie. Mówiłem, że moje życie to kanał, że jestem złodziejem, że jestem uzależniony od narkotyków, pornografii. Mówiłem i mówiłem, a kapłan milczał. Pomyślałem: co jest? Zasnął tam, czy co? A on zapytał cicho: „Jak ci na imię?” Pomyślałem sobie: co to, komisariat? Ale w końcu zebrałem się na odwagę: „Jestem Piotr”. Wtedy ksiądz znowu zamilkł, po czym powiedział: „Piotrek, dziś całe niebo cieszy się twoim szczęściem”.


BYŁEM SPALONY

Jako małe dziecko Piotrek przeżył piekło. Doświadczył molestowania seksualnego i uznał, że Bóg nie istnieje. Bo gdyby istniał, nie pozwoliłby na to, co się stało. Wsparcia szukał wśród kumpli z osiedla. Imponowali mu siłą i niezależnością, która wyrażała się głównie w piciu na umór i braniu wszystkich dostępnych na rynku narkotyków. Początkowo ćpał, żeby przyjęli go do ekipy. Zanim się spostrzegł, okazało się, że bez używek nie umie już żyć. Potrzebował pieniędzy, więc zaczął kraść. Najpierw od rodziców, później w sklepach. Pojawiły się pierwsze myśli samobójcze.

– Jedyne, co trzymało mnie przy życiu, to byli kumple. Jednak aby mnie otrzeźwić, Bóg i tę podpórkę postanowił mi odebrać. Ktoś rozpuścił o mnie plotki i w jednej chwili wszyscy odwrócili się od mnie. Byłem w swojej ekipie spalony, dawni kumple dzwonili z pogróżkami. Wtedy zrozumiałem, że jestem na świecie całkiem sam.

I kiedy w poczuciu totalnej beznadziei wracał pociągiem z Gdańska do rodzinnych Łap, do przedziału dosiadł się pewien człowiek. Zaczęli rozmawiać. Najpierw o pogodzie, później coraz głębiej, o życiu. Facet wydawał się w porządku. Wyluzowany, uśmiechnięty. I nagle powiedział, że jest zakonnikiem.

– Myślałem, że się przesłyszałem – wspomina Piotr. – Sądziłem, że do zakonu trafiają tylko ludzie jakoś ułomni, którzy nie potrafią ułożyć sobie życia z kobietą. Jednak im dłużej rozmawialiśmy, tym bardziej widziałem, że choć ja używam życia, to przy nim jestem nędzarzem. To on był wolny i szczęśliwy. Wtedy pomyślałem, że może warto pójść do kościoła.


ŚWIĘTA MONIKA Z SOKÓŁKI

Opowieść Jacka Zajkowskiego rozpoczęła się w innym miejscu, trzynaście lat wcześniej. Jest jak wiele innych historii. Blokowisko, rodziny z problemami. I młody gniewny szukający swego miejsca w świecie.

– Tato pił, podobnie zresztą jak większość sąsiadów. Z dzieciństwa pamiętam ojców rodzin, leżących we własnych wymiocinach na klatkach schodowych. Jako dzieciak myślałem, że sam nigdy alkoholu do ust nie wezmę. A jednak bardzo szybko też w to bagno wsiąkłem – wspomina.

Zaczęło się już w podstawówce. Przez całą szkołę średnią był na haju. Pojawiły się pierwsze kradzieże, rozboje i morze alkoholu. Odskocznią od szarej codzienności była muzyka. Utożsamiał się z gwiazdami hip-hopu promującymi agresję, dragi i „życie na luzie”.

– Przez kilkanaście lat byłem żywym trupem, snującym się z narkotycznie wywołanym uśmiechem. Przed kumplami grałem twardziela, a w duszy krzyczało. Było jednak coś, o czym nie wiedziałem, a co, wiem to na pewno, ocaliło mi życie. Podczas gdy ja staczałem się na dno, moja mama wciąż szturmowała niebo, błagając Boga o moje nawrócenie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter