Germana przez całe swoje krótkie życie była całkowicie pozbawiona ludzkiej miłości, a bez niej – tak mówią wszystkie badania – człowiek nie jest w stanie się rozwijać.

Urodziła się w 1579 r. w małej francuskiej wiosce Pibrac, piętnaście kilometrów od Tuluzy, w czasach wewnętrznych wojen, klęsk głodu i epidemii. Mieszkała na podupadłej farmie Cousinów. Była prawdopodobnie córką pierwszej żony Laurenta Cousina, ale tej się zmarło, kiedy Germana (po francusku: Germaine) miała zaledwie kilka lat. Laurent wziął sobie drugą żonę, Hortensję, a ta otoczyła pasierbicę czystą i bezinteresowną nienawiścią. Bez przesady można powiedzieć, że była macochą z baśni Grimmów. Wygnała dziewczynkę z domu do stodoły, żywiła resztkami ze stołu, dawała łachmany zamiast odzienia. Dziewczynka miała niesprawną prawą rękę, chorowała też na popularne w tamtych czasach skrofuły – gruźlicę węzłów chłonnych – uaktywniające się wskutek złych warunków higienicznych. Miała zajmować się wypasaniem owiec. Macocha nieraz wysyłała ją do pobliskiego lasu Bouconne pełnego wilków, w nadziei, że dziewczyna zniknie jej z oczu na zawsze. Nie wszystkie próby pozbycia się pasierbicy były tak subtelne. Macocha oblewała ją wrzątkiem i notorycznie biła.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 26 (664), 1 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 11 lipca 2018 r.