16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

I jak tu wierzyć w Kościół?

Ocena: 5
2279

 

Karol Wojtyła mówił o Kościele jako środowisku osobotwórczym, które jest święte ze względu na Boskie pochodzenie i jako miejsce narodzin do życia wiecznego. Przydomek „święty” oznaczał pierwotnie „odseparowany”: od grzechu, zguby i unicestwienia. Bóg uczynił człowieka świętym w momencie, gdy go do siebie powołał. To dlatego pierwsi chrześcijanie modlili się przy grobach męczenników. Św. Paweł w listach do apostołów zwraca się do nich „święci” w rozumieniu „powołani do życia w nowym wymiarze”. Święty to był ktoś, w kim żyje Chrystus – jak ujął to św. Paweł w Liście do Galatów. Z czasem świętość zaczęto definiować jako zbieżność wiary z życiem, a że trudno o to grzesznikowi, którym jest każdy z członków Kościoła, w określaniu go świętym nieprzychylne mu osoby zaczęły dopatrywać się obłudy, wręcz pychy. Jednak ratunkiem dla narażonego na pokusy, kruchego człowieka jest karmienie się Słowem i Ciałem Chrystusa tak, by zbliżać się do świętości.

 

Ta świętość to więc stwierdzenie faktu czy bardziej ideał, do którego dążymy?

Karol Wojtyła powiedziałby, że to dar i zadanie dla Kościoła, który jest święty ze względu na Boską genealogię i który dąży do pokonania śmierci i zyskania życia wiecznego. Jedną z pierwszych nazw Kościoła było Hodos, czyli droga. Życie osób włączonych do Kościoła staje się wędrówką, wyrwaniem ze stagnacji i minimalizmu ograniczającego życie do własnego ego. Nawiasem mówiąc, takie egotyczne postawy prezentują często ci, którzy odchodzą z Kościoła. Kościół jest więc święty jako powołany przez Jezusa i ze względu na cel, do którego zmierza. Jeśli chcesz go poznać do końca, poczekaj, aż dojdziesz do nieba, bo to tam jest najpiękniejsza jego część. Mówienie o grzesznym i rozczarowującym Kościele przypomina osądzanie człowieka wyłącznie po jego brudnych paznokciach. Kościół to nie tylko grzesznicy, on żyje ludźmi wielbiącymi Boga w Najświętszym Sakramencie, pielgrzymującymi do sanktuariów, oczyszczającymi się w konfesjonale, świadczącymi o wierze życiem. Ale także umiera w tych, którzy od niego odchodzą. Jak kochająca matka jednak nie odtrąca swoich dzieci, ale czeka na ich powrót.

Dla Kościoła największą tragedią nie jest grzech pojedynczego człowieka, bo dla niejednego stał się on momentem przełomowym, ale odejście z Kościoła, bo tylko tam możliwe jest podniesienie się z upadku. Tym, co stanowi Kościół, nie jest grzech, ale wiara – to ją zawsze podkreślał Jezus, gdy uleczał. Kościół zanika nie tam, gdzie jest prześladowany, ale tam, gdzie umiera wiara.

 

Jak rozumieć słowa „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół” i do czego się zobowiązujemy, wyznając tę wiarę?

To są cztery fundamentalne znamiona Kościoła, odnoszące go do Trójcy Świętej. Kościół jest jeden i święty, tak jak jeden i święty jest Bóg w Trójcy Świętej. Jest powszechny, bo Miłość Osób Boskich nie ogranicza się do siebie, ale wylewa się na ludzi. Jest wreszcie apostolski, bo każdy ochrzczony ze swej natury powołany jest do misji głoszenia Dobrej Nowiny, jako że wiara przekazywana wzrasta, a zatrzymywana – zamiera.

Wyznając wiarę w „jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”, utożsamiam się z Kościołem, który żyje w świętych i uwielbieniu Baranka Paschalnego, ale także w konkretnej wspólnocie. Szacunek wobec Boga okazujemy, wypełniając Jego nakaz „Miłujcie się, tak jak ja was umiłowałem” (por. J 15, 12). Nie powinienem spać spokojnie, gdy wiem, że komuś obok jest źle. Współczesne problemy – uzależnienia cyfrowego, z tożsamością płciową, próbami samobójczymi – wynikają z braku miłości. Jako dzieci Boże potrzebujemy jej do życia, jak powietrza – żyjemy, póki czujemy się kochani. Już abp Fulton Sheen mówił o atomizacji społeczeństwa, którego członkowie zamykają się w swoich życiach; widzimy, jaki wymiar przybrała samotność w wyniku pandemicznych lockdownów. W świecie dewastowanym kolejnymi ideologiami – marksizmem, ekologizmem, genderyzmem – potrzebujemy środowiska, które będzie nas przed nimi chroniło, w którym nie będziemy nieustannie wystawiani na zderzenie z obcą nam cywilizacją. To wszystko członkowie Kościoła dają sobie jako wspólnota.

Michel Houellebecq – do niedawna utożsamiany z postmodernizmem – coraz częściej wyraża zainteresowanie Kościołem pięknym siłą młodych ludzi, którzy chcą być razem i wspólnie trwać w obronie tego, w co wierzą – np. małżeństwa rozumianego jako związek kobiety i mężczyzny. Kościół to więc coś więcej niż miejsce, w którym o konkretnych porach zostaniemy obsłużeni czy to przy ołtarzu, czy w kancelarii. Kościół to miłość, empatia, zdolność do ofiarności, ale to także poczucie przynależności, które nam daje.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter