18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

I zstąpił do piekieł

Ocena: 0
1855

Trzej ewangeliści w kilku zdaniach nadmieniają o zjawiskach towarzyszących śmierci Jezusa na krzyżu: oto nastąpiło zaćmienie słońca i utrzymywało się przez całe popołudnie, co w porządku astronomicznym nie może się zdarzyć podczas pełni księżyca, a wtedy przypadała pełnia.

fot. xhz

Najbardziej znany fresk Anastazis z kościoła In Hora w Konstantynopolu

Nagle zadrżała ziemia, skały zaczęły pękać, wewnątrz Świątyni jerozolimskiej rozdarła się kotara rozdzielająca miejsce Święte od Świętego Świętych, co znów nie jest rzeczą możliwą, żeby mogło się stać w sposób naturalny. Mateusz jako jedyny ewangelista przytacza jeszcze jeden szczegół: „Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu” (Mt 27, 52-53). Na widok tych niezwykłości ludzie w przerażeniu rozbiegali się do swych domów. Strach ogarnął nawet oddział rzymskich żołnierzy. Na Kalwarii skruszony setnik wyznał wiarę w bóstwo Skazańca.

Skoro Jezus powstał z martwych trzeciego dnia po śmierci, wolno zapytać, gdzie w tym czasie, gdy ciało spoczywało w grobie, przebywała Jego dusza? Także chrześcijan starożytnego Kościoła nurtowała ta sprawa. W odpowiedzi na wątpliwości pierwsze sobory włączyły do Składu Apostolskiego pod rygorem dogmatu akt wiary, że Jezus rzeczywiście zstąpił do piekieł po swej śmierci.

 


W KRAINIE UMARŁYCH

Co zatem znaczy, że Jezus wstąpił do piekieł? Termin ten w tym przypadku nie oznacza piekła jako miejsca wiecznego odrzucenia i potępienia. Oznacza krainę umarłych, Szeol, Otchłań, to, co starożytni Grecy nazywali Hadesem. W tradycji biblijnej chodziło o miejsce, gdzie trwały w oczekiwaniu na swego Zbawiciela dusze ludzi zmarłych, tych, którzy – powiedzielibyśmy – pozostawali w stanie łaski. Byli już zbawieni, ale nie mogli jeszcze wejść do nieba, czyli do stanu możliwości oglądania Boga. To Chrystus po swej śmierci krzyżowej mógł im oglądanie Boga umożliwić.

Przekonanie to próbuje wyświetlić nam w sposób obrazowy i przystępny sztuka chrześcijańska, w Kościele wschodnim głęboko przeżywająca moment zstąpienia Chrystusa do Otchłani. To zejście do świata umarłych łączy się z samym momentem zmartwychwstania, chociaż w porządku chronologicznym to drugie nastąpiło dopiero po trzech dniach spoczywania Jego ciała w grobie. We wszystkich kościołach bizantyńskich i prawosławnych, w których Ewangelię opowiada się środkami artystycznymi na ścianach świątyń i na deskach ikon, scena zstąpienia do otchłani jest spleciona ze zmartwychwstaniem i należy do głównych przedstawień w kanonie malarskim chrześcijańskiego Wschodu.

Pośród płycizn, trzcin i zarośli Laguny Weneckiej trwa w zagubieniu drobna wysepka z dwoma starodawnymi kościołami, Torcello. Całą wewnętrzną powierzchnię ściany frontowej byłej katedry Santa Maria Assunta zdobi piękna XII-wieczna mozaika. Przedstawia Sąd Ostateczny, którego integralną część stanowi moment zejścia Chrystusa do Otchłani. Chrystus, jakby w biegu, jednym aktem woli rozwala ciężkie wrota, za którymi przebywają niezliczone dusze sprawiedliwych w tęsknym oczekiwaniu. Wrota się rozpadają, miażdżąc swoim ciężarem szatana, który stał na straży ich pieczęci. Dookoła walają się w nieładzie skoble, klucze, zawiasy. Energicznym gestem ręki wydobywa Chrystus z grobu praojca Adama, tego, który jako pierwszy swym nieposłuszeństwem sprowadził na ludzkość nieszczęście, cierpienie i śmierć, dopiero teraz okupione męką i śmiercią Zbawiciela. Na swoją kolej wybawienia oczekuje Ewa, po niej biblijni królowie Dawid i Salomon, w końcu nieprzeliczona rzesza sprawiedliwych. Musieli na tę chwilę czekać aż do ofiary na Kalwarii, niektórzy setki, a nawet tysiące lat. Najkrócej, zaledwie kilkanaście kwadransów, oczekiwał na łaskę znalezienia się w gronie zbawionych ów ukrzyżowany z Jezusem dobry łotr, który pomimo swych niegodziwości odważył się prosić o zlitowanie: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa” (Łk 23,42).

 


ZASŁONA PRZYBYTKU

Czy ukazania się w Jerozolimie zmarłych po śmierci Jezusa, o czym pisze Mateusz Ewangelista, nie należy łączyć ze zstąpieniem Chrystusa do Otchłani? Niektórzy mistycy, jak Katarzyna Emmerich, zdają się sugerować, że tak właśnie rzeczy się miały. Niemiecka wizjonerka w mistycznym przeżywaniu Pasji widziała pootwierane groby wokół Jerozolimy. Wychodzili z nich zmarli obleczeni w ciała, wstępowali w mury miasta, krążyli po ulicach ku przerażeniu przechodniów. Dane jej było rozpoznać niektórych zmarłych z imienia. Widziała też ówcześnie żyjących: arcykapłan Annasz odchodził od zmysłów. Kajfasz próbował zapanować nad sobą, uspokajał kapłanów zajętych zarzynaniem paschalnych baranków, którzy na widok zdarzeń przerwali rytualne czynności. Pod groźbą zakazywał rozgłaszania o zniszczeniach spowodowanych w świątyni trzęsieniem ziemi, by w mieście nie doszło do paniki. Nie dało się jednak ukryć, że „zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół” (Mk 15,38).

Żydowski historyk tamtych czasów Józef Flawiusz musiał oglądać tę zasłonę, skoro pozostawił potomności jej opis: „Do Przybytku wiodły złote podwoje wysokie na pięćdziesiąt pięć i szerokie na szesnaście łokci, a przed nimi była równej długości zasłona z tkaniny babilońskiej, wyhaftowana błękitną wełną i białym płótnem jako też wełną szkarłatną i purpurową – dzieło bardzo misternej roboty. Połączenie tych materiałów nie było pozbawione głębszej myśli, ponieważ miało być jakby obrazem wszechrzeczy” (BJ V, 212).

Jeszcze tylko przez czterdzieści lat sprawowano prastary kult w Świątyni Jahwe. W 70 r. Rzymianie zrównali ją z ziemią. Tropiąc los zrabowanych wtedy w Jerozolimie skarbów, wśród nich dostrzegł Flawiusz i purpurowe zasłony z żydowskiej świątyni, przeniesione do rzymskiego pałacu zwycięskiego Tytusa.

W świadomości chrześcijan czasów apostolskich, a i kolejnych pokoleń, rozdarcie się zasłony w Przybytku świątynnym jawiło się jako zapowiedź nastania nowych czasów, nowego przymierza, przymierza wiecznego: „ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. (…) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec” (J 4,21-23) – odsłonił Jezus niedaleką już przyszłość Samarytance przy studni Jakubowej.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter